Jaki może być spektakl dla dzieci niech każdy zobaczy

„Człowiek jaki jest każdy widzi" – aut. Marzena Matuszak - reż. Katarzyna Minkowska - Nowy Teatr w Warszawie i Teatr Żeromskiego w Kielcach

Nie ukrywam, że na spektaklu dedykowanym młodszym widzom nie byłam od kiedy ukończyłam szkołę podstawową. Z wzrastającą liczbą przeżytych wiosen, starałam się w moich teatralnych wyborach rozwijać wrażliwość, dodawać powagę i patos, analogicznie do mojej świadomości kulturowej. Nie spodziewałam się, że to właśnie sztuka dla dzieci okaże się tym czego tak bardzo potrzebowałam w ostatnim czasie na tej drodze doświadczyć.

„Człowiek jaki jest każdy widzi" to najnowszy spektakl (premiera odbyła się 1 lutego tego roku) Nowego Teatru w Warszawie w koprodukcji z Teatrem im. Żeromskiego w Kielcach. Za reżyserię odpowiada Katarzyna Minkowska, jedna z czołowych twórczyń teatralnych młodego pokolenia, znana m. in. ze swojej pierwszej sztuki - „Stream". Przy przygotowaniach do debiutu poznała Tomasza Walesiaka, dramaturga z którym od tamtej pory stale współpracuje, to on, odpowiedzialny jest za adaptację książki autorstwa Marzeny Matuszak o tym samym tytule. „Człowiek jaki jest każdy widzi" to sztuka dla dzieci od lat 5, ciesząca się tak dużą popularnością, że obecnie próby kupienia biletów graniczą z cudem. Co stoi za enigmatycznym tytułem i sukcesem tego spektaklu?

Spektakl opowiada historię gromadki istot – w tym psa, węża, kota, kawii domowej i dwóch yeti, których drogi złączyły się w hotelu w Himalajach, prowadzonym przez Yetiego oraz jego córkę Yetinkę, miejscu dedykowanym gatunkom, które pragną zaznać spokoju od ludzkiego zgiełku. Oś wydarzeń opiera się głównie na Yetince – granej przez Ewelinę Pankowską (1-2.02) wymiennie z Klaudią Janas (5-9.02), młodej przedstawicielki gatunku yeti, wicedyrektorki hotelu. Yetinka jest najprawdopodobniej w wieku dojrzewania, jest ciekawa świata, zadaje trudne pytania i pragnie być traktowana poważnie. Centralnym wątkiem jest jej chęć poznania prawdy dotyczącej tytułowego człowieka, którą starannie próbuje ukryć przed nią ojciec. W celach poznawczych wyruszy ona w górską podróż śladami swego taty, a towarzyszyć jej będą przyjaciele - rezydenci hotelu.

Uważam, że tworzenie sztuk dla widzów dzieci, bardzo często może być trudniejszym zadaniem niż tych zarezerwowanych dla dorosłych. Dzieci są odbiorcami bezwzględnie, a zarazem wyjątkowo autentycznie, szczerymi. Zapewnienie im różnorodnych bodźców może być kluczowe dla powodzenia spektaklu. W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na niesamowitą oprawę audiowizualną, która z sukcesem zatrzymała pełną uwagę widzów, nie tylko tych najmłodszych. Jak wspomniałam, w gronie bohaterów jest kilka istot, zarówno tych bardziej udomowionych, mniej, a nawet nieistniejących. Marta Kodeniec – kostiumografka, bardzo dobrze zadbała o nieprzeciętność ich wyglądu. Kostiumy są różnorodne i oddają charakter każdej z postaci. Strój bohaterki Wężusi, mimo iż gatunek, który reprezentuje nie cieszy się najlepszą sławą, lśni i błyszczy w świetle reflektorów, przekonując do siebie najbardziej opornych gadom odbiorców.

Kostium kawi domowej rozczula za sprawą puszystości, a psa jest interaktywny, co wielokrotnie doprowadziło publiczność do salwy śmiechu. Co ciekawe, twórcy skromnie dobierali ich kolorystykę, stawiając na neutralne i uniwersalne odcienie, które nie odciągają uwagi, co jest raczej niespotykaną praktyką w spektaklach dla dzieci. Podobnie sprawa ma się ze scenografią, stworzoną przez Martę Kodeniec we współpracy z Mileną Trzcińską. Akcja rozgrywa się w Himalajach, słynących z nieprzewidywalności pogodowej. Niemalże wszystkie obiekty są ruchome, a ich śnieżna biel co jakiś czas przełamywana jest, spójną z wydarzeniami oraz muzyką, grą kolorowych świateł, za które odpowiedzialna jest Paulina Góral.

Wspomniana muzyka i dźwięk, płynnie żonglują nastrojami, nadają lekkość i naturalność, tym samym dopełniają całość spektaklu. Pojawiają się 3 utwory śpiewane, co uważam za odpowiednią ilość, ponieważ nie dominują, a zapewniają dodatkowe wrażenia.

Autorem tekstów piosenek jest Kamil Małanicz, a muzyki Wojciech Frycz, młody kompozytor, którego pracę można podziwiać także w produkcjach filmowych np. „Sezony" czy „Ultima Thule".

Grono bohaterów jest raczej kameralne, co w tym przypadku uznaję za dużą zaletę. Dzięki ograniczonej i w znacznej większości stałej ilości postaci, widz posiada możliwość zaangażowania się w charakter i historię każdej z nich. Yetinka reprezentuje młodość i ciekawość świata, natomiast jej ojciec jest typowym, nadopiekuńczym rodzicem, któremu nie tak łatwo pogodzić się z dorastaniem córki. Jak wspomniałam, rolę Yetinki dzielą dwie aktorki, a ja miałam przyjemność doświadczyć występu Eweliny Pankowskiej, która w bardzo naturalny sposób przedstawia niewinną, dziecięcą wrażliwość, a wspiera ją w tym Piotr Polak, czyli odtwórca roli ojca.

Ich duo we wzruszający sposób otwiera i zamyka historię, subtelnie i czule zwracając uwagę na problematykę utraty jednego z członków rodziny. Mimo iż Yetinka zdaje się być protagonistką, to nie sposób odciągnąć uwagi od postaci Kawii i Psa. Kawia jest bohaterką najbardziej nieobliczalną, posiada ona uraz do ludzi i poszukuje zemsty. Choć z opisu zdaje się być czarnym charakterem to nie sposób nie zostać nią oczarowanym. W tę rolę wcielił się Jan Sobolewski, którego spójna gra z niełatwym kostiumem bawi do łez. Podobna sytuacja ma się w przypadku Psa. Myślę, że niewielu aktorów podjęłoby się roli najpospolitszego ze zwierząt domowych ale tę rękawicę podniósł Bartosz Bielenia i wyszło mu to genialnie. Pies posiada całe spektrum cech charakteru typowych dla swojego gatunku, jest lojalny i zadaniowy, a Bielenia zadbał o wszystkie szczegóły, takie jak miłość do patyków czy machanie ogonem i uszami. Jako jedyny nawiązuje on bezpośrednią relację z publicznością, co chcąc nie chcąc, wymaga od niego umiejętności improwizacji. Z tego co udało mi się zauważyć, dzieci były tym zachwycone i myślę, że gotowe na pogłębienie relacji z jego postacią.

Uwaga należy się także odtwórcy roli Kota (oraz człowieka) – Igorowi Shugaleevowi, którego postać, choć trzecioplanowa, często przyciąga uwagę charakterystycznymi akrobacjami. Skoro mowa o akrobacjach, za choreografię oraz postać Wężusi odpowiada Krystyna Lama Szydłowska. Wężusia jest nową rezydentką hotelu, mimo ogromnej nieśmiałości i niepewności nowego otoczenia, stopniowo się otwiera. Krystynie Lamie Szydłowskiej należą się oddzielne brawa, nie tylko za rolę, ale przede wszystkim za choreografię. Ze względu na różnorodność gatunkową, domyślam się, że zespolenie choreograficzne aktorów nie należało do najłatwiejszych. W konsekwentny sposób zadbała o ich indywidualny charakter oraz w pełni wykorzystała potencjał każdego z kostiumów.

Historia i postaci przedstawione w spektaklu są oczywiście abstrakcyjne, jednakże przekazują uniwersalne, a zarazem współczesne problemy, których doświadczają nie tylko Ci najmłodsi. Głównym motywem jest rodzina i przyjaźń ale także problematyczne zagadnienie tolerancji oraz generalizacji. Podjęcie tak wielu, niełatwych tematów wymaga od ekipy nie lada wrażliwości, szczególnie w przypadku tworzenia sztuk dla dzieci.

Twórcom udało się z ogromnym powodzeniem stworzyć spektakl, który bardzo delikatnie porusza to co najtrudniejsze, a zarazem potrafi w nienachalny sposób nie obciążyć widzów emocjonalnie. Innymi słowy – bawi i uczy. Wprawdzie jest on zarezerwowany dla dzieci, jednakże, w przeciwieństwie do przedstawień, które osobiście kojarzę z dzieciństwa, traktuje je jako pełnoprawnych, inteligentnych widzów, co jest niezwykle miłym i cennym doświadczeniem.

Weronika Zontek
Dziennik Teatralny Warszawa
7 lutego 2025

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia