Jam jest maszkaron, tyś jest ohyda
"Jakiś i Pupcze (Smutna komedia)" - reż. Piotr Szczerski - Teatr im. Stefana Żeromskiego w KielcachI nastała brzydota! Świat zalała niezmierzona fala szkaradzieństwa, nie tylko pod postacią ludzkiego ciała, ale również zwierzątczy roślin. Nieposkromiony był to kataklizm i nazwano go apokalipsą oszpecenia, bądź szpetną apokalipsą. Czy ktoś to przeżył? Wypełzną z tej ohydy?
CZĘŚĆ I
„Jakiś i Pupcze" ukazuje, jakim Hanoch Levin był błyskotliwym obserwatorem tego, co choć widoczne, pozostaje niedostrzeżone Jego historie są jak ciała, na których znajdują się blizny – bohaterowie, zaś sytuacje, w jakich się znaleźli otwierają zabliźnione miejsca. Wszystkiego dopełniają skazy – przywary,w które zgrabnie uposaża bohaterów ich twórca. Owe cechy to swoista sól,którą posypywana jest rana pogłębiająca się ze sceny na scenę.
Hanoch Levin pokazuje zabawną historię brzydoty, a właściwie jej konsekwencji i z tego też powodu piętrzących się komplikacji. Jednak tak naprawdę - pomimo iż głęboko skryty, jest to ciepły, ale i cwany świat.
CZĘŚĆ II
Półmrok, pochylona scena i ogromne wrota. Scenografiato pierwszy element przedstawienia, który niepokoi, zaciekawia, a jednocześnie wprawia w błogość i uspokojenie. Ta przestrzeń urzekła widownię, w sposób bezszelestny i nie wiadomo kiedy zabrała ją do swojego świata – nie było nic, tylko scena i to,co na niej. „Jakiś i Pupcze" w reżyserii Piotra Szczerskiego nie bierze jeńców. Widzów powoli zdobywa każdy z kolejnych elementów spektaklu.
Tak jak już zostało napisane, na scenie panował półmrok. Przez cały czas nad spektaklem czuwało oświetlenie. Gra lampami – wielkością ich snopów i siłą natężenia, była bardzo miękka w odbiorze i tworzyła otulinę dla innych elementów zaprezentowanego obrazu, nie stając się zupełnie odrębną częścią całości.
Zygmunt Konieczny - kompozytor muzyki, stworzył charakterystyczną melodię łącząc ze sobą lekko satyryczne, zaskakujące, ale i budzące niepokój dźwięki. Taka kompozycja powodowała wrażenie kadrowania dla poszczególnych momentów przedstawienia.
Piosenki śpiewane przez aktorów przychodziły nagle i widz mógł odnieść wrażenie, iż zamysłem ich wykonawców było to, aby odbiorcy słuchając tych interpretacji mieli wrażenie znalezienia się na konkursie przaśnego karaoke pod tytułem: „Hit na lato". Jednak również i ten element nie był zgrzytem w całości obrazu.
Cała obsada „Jakiś i Pupcze" wykazała się świetnym warsztatem aktorskim, dobrze sobie partnerowała i czuła charakter swoich postaci. Widać to również w ruchu scenicznym,za który odpowiadała Małgorzata Ziółkowska, aktorzy bardzo dobrze poruszali się po pochylonej scenie. Przemyślanym i dobrym wykończeniem całego obrazu były kostiumy i charakteryzacja, które pomimo minimalnej formy bardzo dobrze wpisały się w treść spektaklu.
Tekst sztuki daje widzowi możliwość dokonania nadinterpretacji. Dlatego warto podejść do przedstawionych słów w sposób otwarty, wraz z „wolnym umysłem" - by to tekst mógł na nas spojrzeć i znaleźć miejsce, w które może ukłuć.
EPILOG
Nie warto odpowiadać czy ktoś uratował się ze szpetnej apokalipsy. Przecież nie ważna jest stawka, ważny udział. Lecz miło by było, aby pamiętać poniższe słowa:
O piękni w swej brzydocie!
Naiwni, ohydę kryjący!
Szpetna franca, nie przekupną...
Więc choć z zewnątrz pięknie lśnicie,
w środku nadal gnić możecie.
Piękni pośród tłumu. / Najśliczniejsi wokół blichtru. | niepotrzebne skreśl