Jan Klata bierze wszystko

19. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt

"Sprawa Dantona" z Teatru Polskiego we Wrocławiu zdobyła w Toruniu niemal wszystko, co było do zdobycia. Oprócz Grand Prix spektaklowi Jana Klaty przypadły wyróżnienia dla najlepszego reżysera, scenografa (Mirek Kaczmarek) i aktora (Marcin Czarnik).

Tegoroczny werdykt przyjęto bez szczególnych emocji, bo i o żadnym rażącym nieporozumieniu nie może być mowy. "Sprawa Dantona" to ewidentnie najlepsze z dotychczasowych przedstawień Klaty - teatr mocny, prześmiewczy i ironiczny jednocześnie. Wierna jak na reżysera adaptacja klasycznego tekstu Przybyszewskiej jasno podkreśla przyjętą z góry tezę o tym, że prędzej czy później każda rewolucja połknie własny ogon i zeżre swe dzieci. Spektakl, ociosany w festiwalowych bojach, w Toruniu zabrzmiał doskonale. Pokazał wrocławskich aktorów jako zespół, spoił reżyserskie efekty z myślą głębszą. Mimo to tak hojnie bym go nie nagradzał. Na jedno z najważniejszych wyróżnień "Sprawa Dantona" z pewnością zasłużyła. Skoro dostała główne, być może reżyserski laur powinien przypaść komu innemu. Moich wątpliwości nie budzi uhonorowanie scenografa Mirka Kaczmarka, ale już ról wybitniejszych niż Robespierre Marcina Czarnika znalazłbym na festiwalu, i to nawet we wrocławskim przedstawieniu, kilka. 

Decyzja jury ustawia "Sprawę Dantona" jako bezdyskusyjnego zwycięzcę Kontaktu, a sprawa nie jest tak oczywista. Ostatnie dni imprezy nie zmieniły mojego przekonania, że największym wydarzeniem festiwalu był węgierski "Lód" Kornela Mundruczo. Adaptacja powieści Sorokina, zdecydowanie przewyższająca literacki oryginał, jako jedyna postawiła fundamentalne pytanie o możliwości teatru repertuarowego i zdefiniowała je jako bardzo szerokie. Olbrzymie wrażenie robi współistnienie budapesztańskich aktorów na scenie, odrzucenie bezpiecznych norm i wytrychów. Wobec odwagi Węgrów w odrzuceniu najmniejszych prób podobania się widzom polskie rewolucje w rodzaju "Factory 2" Krystiana Lupy zdecydowanie tracą na znaczeniu. 

Mundruczo dostał wyróżnienie dla młodego reżysera, "Lód" - trzecią nagrodę. Pokonała go jeszcze "Muszka owocowa" Marthalera - dowód formalnego mistrzostwa i poczucia humoru, ale tym razem nic poza tym. Spektakl ogląda się z szacunkiem, ale bez emocji. Potem zaś narasta znużenie i pojawia pytanie o granice pastiszu. Bo widowisko Marthalera nie jest niczym więcej i dlatego wydaje mi się przecenione. 

Na Kontakt można patrzeć jak na sportową rywalizację. Do wyników nie trzeba zanadto się przywiązywać, bo przecież można wyobrazić sobie drużyny złożone z innych zawodników. O poziomie rosyjskiego teatru nie mówią nic dwie kuriozalne produkcje moskiewskiej Praktiki. Teatr czeski ciekawszy jest niż archaiczny "Proces" i sprowadzona do wymiaru jałowego skeczu (choć nagrodzona) "Tyka, tyka, polityka". Jeśli sądzić po fatalnym "Wujaszku Wani", przygotowanym w Wilnie przez Francuza Erica Lacascade\'a, litewski teatr chyli się ku upadkowi. Banałem w postrzeganiu powojennej traumy na Bałkanach razi "Wróg klasowy" z Bośni i Hercegowiny, sprowadzający rzecz do rozbijania stołów i krzeseł. 

Na tym tle dobrze wypadła reprezentacja Polski. "Rozmowy poufne" z krakowskiego Teatru Słowackiego to próba teatru ascetycznego i szlachetnego. Portret Anny wpisuje się w galerię najciekawszych kobiet w teatrze i kinie Bergmana, a grająca ją Dominika Bednarczyk w niczym nie ustępuje najwybitniejszym aktorkom mistrza. Jej Anna chce być wierna sobie, kochać i nie ranić. I nie postępować wbrew sobie. Jury pominęło Bednarczyk, wyżej stawiając holenderską aktorkę Halinę Reijn w jej monodramie "Głos człowieczy". Kreacja znakomita, jednak waga "Rozmów poufnych" i roli Dominiki Bednarczyk wydaje mi się większa. Iwona Kempa przygotowała bowiem spektakl z niedzisiejszą klasą, a przy tym oparty na czystych emocjach. Toruńska scena zdusiła natomiast znakomitego "Makbeta" Mariusza Grzegorzka, nie dała wybrzmieć wybitnej tytułowej roli Ireneusza Czopa. Tak czy inaczej zobaczyliśmy na Kontakcie trzy kompletnie różne znakomite polskie przedstawienia. Podobno od lat tak nie było.

Jacek Wakar
Dziennik
2 czerwca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia