Jarzyny portret własny

to Grzegorz Jarzyna wyprowadził polski teatr z murów

To Grzegorz Jarzyna wyprowadził polski teatr z murów na ulicę czy Dworzec Centralny. Spektakle reżysera są jak rockowy koncert czy dobry film. Pokazuje stany ekstremalne, ocieranie się aktorów o szaleństwo, agresję ludzkich odruchów i trans. Udało się to utrwalić w albumie "Jarzyna: Teatr/Theatre"

Nie będzie to anegdota zbyt poprawna edukacyjnie. Ale gdy przeglądałem zdjęcia wydanego właśnie dwujęzycznego albumu "Jarzyna: Teatr/Theatre", przypomniały mi się opowieści mojej koleżanki, która twierdzi, że kilkanaście razy oglądała "Bzika tropikalnego". Za każdym razem w przerwie szła ze swoim kuzynem zapalić skręta, by drugą część oglądać już w zupełnym odlocie. Zdjęcia, lekko rozmyte, nasycone kolorami, zachowały coś z tej opiumowej atmosfery spektaklu (z 1997 roku), który szybko stał się kultowym wydarzeniem. Niektórzy uważają go nawet za moment przełomowy w polskim teatrze. Sam Grzegorz Jarzyna, używający na początku tajemniczych pseudonimów, został wkrótce dyrektorem Teatru Rozmaitości. Stał się najbardziej rozpoznawalną postacią wśród młodych reżyserów, o której najwięcej dyskutowano. I przede wszystkim pokazał, że zapyziały i podupadający polski teatr stać na śmiałe gesty artystyczne, z którymi można ruszyć na podbój Europy.
Gdy wspominam pierwsze spektakle tego reżysera, pamiętam z nich głównie jakiś dziki luz, brak nadęcia na robienie wielkiej, elitarnej sztuki. Była to atmosfera przypominająca raczej koncerty rockowe niż obwarowany przeróżnymi konwencjami teatr. I dopiero fotografie zgromadzone w albumie (głównie Stefana Okołowicza, Weroniki Szmuc, Kuby Dąbrowskiego, Jacqueline Sobiszewski, a nawet kilka zdjęć zrobionych przez samego Jarzynę) odsłaniają niesamowitą teatralność i wysmakowanie poszczególnych spektakli, ich wypracowaną w każdym szczególe kompozycję i pieczołowitą dbałość o spójną estetykę. A dotyczy to nawet najbardziej punkowych spektakli Jarzyny: "Zaryzykuj wszystko" czy "2007: Macbeth".

Fotografom udało się to uchwycić. Dziwny blask bijący od Iwony (granej w Starym Teatrze przez Magdalenę Cielecką) czy też absolutne przekroczenie wszelkich granic przez tę samą aktorkę w "4.48 Psychosis", szaleństwo i dziwna aura stwarzana przez Myszkina granego przez Cezarego Kosińskiego, histeria Medei granej w Burgtheater przez Sylvie Rohrer, rozbijanie skostniałej atmosfery rodzinnego spotkania przez Christiana - Andrzeja Chyrę - czy też ostatnio tajemnicza siła uwodzenia, wprowadzająca zamęt w rodzinie statecznego fabrykanta, roztaczana przez Gościa, w którego wcielił się Sebastian Pawlak. W każdym niemal spektaklu Jarzyny było miejsce dla postaci, które niosły ze sobą energetyczny przełom.

"Jarzyna: Teatr/Theatre" jest kolejnym po Krzysztofie Warlikowskim i Krystianie Lupie dwujęzycznym albumem z fotografiami teatralnymi. To znakomity pomysł, by zachować w czasie sceny ze spektakli, które już dawno zeszły z afisza. Mam nadzieję, że tradycja wydawania takich albumów stanie się przyjętym zwyczajem.

Paweł Sztarbowski
eMetro
28 stycznia 2010
Portrety
Grzegorz Jarzyna

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia