Jedyny polski aktor, który zginął w katastrofie

Janusz Zakrzeński

Grał na deskach Teatru im. Słowackiego w Krakowie, a także w warszawskich teatrach Polskim i Nowym. W ostatnich latach często odtwarzał - także na uroczystościach rocznicowych - postać marszałka Józefa Piłsudskiego.

ur. 1936 r. Aktor

Był etatowym marszałkiem Józefem Piłsudskim. Grał go podczas corocznych obchodów Święta Niepodległości - 11 listopada. Jeździł też po Polsce z paradokumentalnym widowiskiem "Pasjanse Pana Marszałka". W kinie zagrał go w "Polonia Restituta" (1980) Bohdana Poręby.

Miał charakterystyczny niski głos. Dobrze śpiewał. W wywiadach mówił: "Moja mama śpiewała w operze. Na operze się wychowałem. Marzyłem, żeby zostać kompozytorem-dyrygentem". Ów głos i wyraziste męskie rysy sprawiały, że obsadzano go w rolach silnych postaci. Był np. Napoleonem w "Popiołach" (1965) Andrzeja Wajdy.

Specjalnością Zakrzeńskiego były też czarne charaktery, często w mundurach ("Krojczy powiedział, że mundur leży na mnie tak wspaniale, że nic nie trzeba poprawiać"). Był Wehrnitzem, jednym z czterech gestapowców tworzących fikcyjną postać dowódcy-mordercy w "Poszukiwany gruppenführer Wolf", ostatnim odcinku "Stawki większej niż życie" (1968) Janusza Morgensterna. Grał gubernatora Franka w "Epilogu norymberskim" (1970) Jerzego Antczaka i pruskiego namiestnika von Hollsteina w "Czarnych chmurach" (1973) Andrzeja Konica. Summą jego dokonań filmowych okazał się stary szlachcic Benedykt Korczyński w "Nad Niemnem" (1986) Zbigniewa Kuźmińskiego.

Do aktorstwa dochodził długo. Wspominał: "Moja mama marzyła i błagała mnie, bym został lekarzem. A ja po dwóch latach studiowania medycyny zrezygnowałem. Dziewięć miesięcy jeździłem w pogotowiu jako sanitariusz i też zrezygnowałem, bo ciągle poszukiwałem czegoś innego. Wtedy poznawałem ludzi. Dziś wyciągam z szufladki to, czego wtedy doświadczyłem".

Nie zawsze był konsekwentny. W "Misiu" (1980) Stanisława Barei potrafił zagrać reżysera Zagajnego będącego parodią reżymowca Poręby, który kręci "Ostatnią paróweczkę hrabiego Barry Kenta", a jednocześnie występować u tegoż Poręby. W 1984 r. pojawił się na deskach źle widzianego przez środowisko Teatru Narodowego. Koledzy wypominali mu też główną rolę w "Epizodzie Berlin West" (1986) Mieczysława Waśkowskiego - o strasznych losach polskiego pisarza na fatalnej niemieckiej emigracji. 

Był absolwentem krakowskiej PWST. Debiutował w 1960 r. rolą Hektora w "Troilusie i Kresydzie" Szekspira w Teatrze im. Słowackiego. Za rolę bohatera-narratora w "Urzędzie" (1964) Tadeusza Brezy w reżyserii Władysława Krzemińskiego dostał nagrodę na festiwalu we Wrocławiu. W Teatrze Polskim w Warszawie, gdzie pierwszy raz trafił w roku 1967, dobrze czuł się w repertuarze fredrowskim - był Cześnikiem w "Zemście" (w inscenizacjach Dejmka i Łapickiego) i Majorem w "Damach i huzarach" (u Dejmka).

Jacek Szczerba
Gazeta Wyborcza
12 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...