Jerry Elejson!

"Jerry Springer - The Opera" - reż: Jan Klata - Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu

Nareszcie mamy w Polsce spektakl naprawdę obrazoburczy. Porywający show i tradycyjny moralitet w jednym - "Jerry Springer - the opera" Jana Klaty.

Polskie Radio Wrocławski teatr Capitol ostrzega, że widowisko jest "dla dorosłych, zawiera wulgaryzmy, ekstremalne sceny i odniesienia religijne mogące urazić niektórych widzów". Nie zdziwię się jednak, jeżeli znajdą się tacy, którzy poczują się oburzeni. Bo wszystko, o czym mówią twórcy przedstawienia, jest prawdą. Dzieło Richarda Thomasa i Stewarta Lee na pierwszy rzut oka przypomina anarchistyczną zabawę w podważanie tabu, jakie jeszcze przetrwały. O Matce Boskiej mówi się tu, że została zgwałcona przez Archanioła Michała, Szatan zwraca się do Jezusa "Pier się".

Jan Klata bawi się materią brytyjskiego quasi-musicalu, od pierwszej chwili akcentując jego umowność. Scenograf Mirek Kaczmarek studio Jerry'ego Springera umieścił we wnętrzu świątyni, nad sceną dominują wielkie organy, z witraży patrzy na nas twarz gospodarza show. W muzyce Thomasa funk i gospel mieszają się z operowymi niemal ariami, co we wrocławskim przedstawieniu podkreślają jeszcze głosy śpiewaków: Tomasza Jedza i Barbary Kubiak.

Klata wprzągł operę w machinę własnego teatru, sprawiając, że zrosła się z nim idealnie. Zaproponował pastisz, w którym roi się od upiornie śmiesznych sytuacji, gagów, grepsów.

Nie bez przyczyny najważniejsi wykonawcy grają po dwie albo trzy role. Znakomita Bogna Woźniak-Joostberens na przykład najpierw jest zdradzaną żoną, za chwilę zaś perwersyjną Baby Jane, która marzy, by mama zdjęła jej pampersa i wymierzyła siarczystego klapsa w tyłek. Takich aktorskich i wokalnych przeistoczeń jest w tym spektaklu więcej. Jednocześnie to przedstawienie jest czymś więcej. W drugim akcie Springer (Wiesław Cichy) trafia do piekła, by tam rozsądzić spór między Szatanem (Konrad Imiela) a Jezusem (Tomasz Jedz). I wtedy okazuje się, że wczorajszy bóg ("Jeny Elejson" - śpiewa zapatrzona w niego publiczność) tu jest nikim, bo jego wielkość była tylko kreacją wszechmocnej telewizji. Gorzka diagnoza Klaty nie jest być może rewolucyjna, ale i tak robi wrażenie. Dziś program Springera wydaje się niemal poczciwą rozrywką. Klata nie godzi się na to, na koniec zostawiając jasne przesłanie. Skoro nawet Bóg (Tomasz Sztonyk) nie radzi sobie ze światem, trzeba znowu zaufać ludziom. Dlatego przedstawienie kończy apel Jerryego, byśmy spojrzeli na siebie inaczej niż dotąd. A skoro tak, oburzanie się na bezeceństwa, które oglądaliśmy, byłoby szczytem głupoty. Lepiej przejrzeć się w nich jak w lustrze.

Jacek Wakar
Wprost
4 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia