Jesień

"Jesień na Plutonie" - reż. Saszko Brama - Teatr im. Łesi Ukrainki we Lwowie

Jest w tym przedstawieniu coś niepokojącego, ale szczerego zarazem. Atmosfera końca życia, odejścia, kresu, powolnego rozkładu, ale podana z humorem, lekko, bez patosu.

Oto poznajemy kilkoro starszych ludzi, którzy opowiadają nam ze sceny o swoim życiu. Niespiesznie, w tempie wlokącym się. Wykonano tych bohaterów – lalki w technice muppetów – niezwykle sugestywnie, z dbałością o każdy szczegół. Dość powiedzieć, że w mdłym świetle sceny łatwo się nabrać – tu ogromna zasługa animatorów – że oto rozmawia z nami starszy człowiek, a nie lalka. Osoby będące u kresu życia opowiadają nam o swoich perypetiach, o życiu w domu spokojnej starości gdzieś pod Lwowem, o marzeniach, planach (sic!), mimo że mają przecież już skończone osiemdziesiąt lat. Ich narracja jest nieciągła, fragmenty urywane, niedokończone, powracające – pamięć bowiem zawodzi.

Nasi bohaterowie są animowani przez młodych ludzi, którzy w pewnym momencie zrzucają z siebie materiał. Widzimy wtedy dwudziestoparoletnie osoby, tańczące w parterze, pośród porzuconych artefaktów starości, w pyle sceny. Ciekawa to zresztą scena, scena starego Teatru Łesi Ukrainki, z reflektorami pamiętającymi jeszcze powojenną władzę sowiecką, z odrapanym horyzontem sceny, przetarciami, sypiącym się tynkiem. Tak więc wszystko tu ze sobą gra, upływ czasu odczuwamy niemal fizycznie.

Widownię wypełnioną do ostatniego miejsca stanowią głównie młodzi ludzie. Ten spektakl to we Lwowie wydarzenie, środki zebrano dzięki pomocy widzów na portalu społecznościowym. Starannie wykonano lalki, stworzono dramaturgię, nagrano wypowiedzi osób będących w jesieni życia, by podczas prezentacji puszczać je z nagrań przez głośniki ukryte gdzieś w środku lalek.

Dużo tu jest nostalgii, tęsknoty za minionym, za tym, co już nie powróci, sporo tłumionej rozpaczy. I maestrii w prowadzeniu swoich bohaterów. Te maleńkie kroczki, ta powolność w ruchu, zastanowienie, pauzy – i przyspieszenie, gdy powraca pamięć młodości. To szuranie, wzajemne docinki, jazda na wózku inwalidzkim, ogromna chęć dalszego życia, ale i pogodzenia z losem.

Marzy mi się, by któryś z naszych festiwali zainteresował się tą oddolną lwowską inicjatywą i zaprosił młodych ludzi do Lublina. Temat jest obecnie nośny: jesień życia, odejście, kres – tutaj podany w wyrafinowanej formie plastycznej, w ciekawej oprawie, niebanalnie.

Bartłomiej Miernik
miernik Teatru
18 marca 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia