Jest tyle dziewczyn w Portofino, a zobaczyłeś właśnie mnie

"Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze" - aut. Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora - Wydawnictwo Agora

Czy w dzisiejszym świecie jest miejsce na prawdziwą miłość? Czy w dobie mediów społecznościowych oraz wszelkiej maści aplikacji randkowych możemy jeszcze znaleźć miejsce na szczere uczucie? Jeśli w to wątpimy, to może warto wrócić w jakiś sposób do korzeni i poczytać prawdziwe (!) miłosne wyznania. Szczere, ponieważ najprawdopodobniej ich autorzy nigdy nie myśleli o tym, że ich intymna korespondencja ujrzy światło dzienne. Takie właśnie są Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze".

Magda Umer ułożyła te listy, opatrzyła je przedmową i komentarzami. Właściwie dzięki niej i dzieciom Osieckiej i Przybory możemy te listy dzisiaj przeczytać. Jeremi Przybora przekazał jej listy od Agnieszki. Nie był w stanie zniszczyć tej korespondencji, ale też zwyczajnie tego nie chciał. Dzięki tym listom ich miłość pozostała w jakiś sposób żywa. W świetny sposób podeszły do tych listów dzieci artystów – Agata Passent i Kot Przybora nie mieli oporów, żeby listy ich rodziców zostały opublikowane.

To uczucie było dla Osieckiej i Przybory w jakiś sposób okrutne, ponieważ zawładnęło nimi wręcz od pierwszego wejrzenia. Nie była to prosta sytuacja: Przybora miał przecież (drugą) żonę i syna. Do tego i on, i Osiecka byli ciągle w rozjazdach. Trochę się w tym życiu mijali, co jakiś czas się spotykali, ale wciąż, niezmiennie za sobą tęsknili. Według Magdy Umer ta tęsknota była przez długi czas ich paliwem do życia. Można się z tym zgodzić – ta tęsknota wręcz wyziera z ich listów, jednak ma swój niezwykle pozytywny wydźwięk. Celebrują wręcz spędzany ze sobą czas, a wszystko co ważne i co się wydarza, opisują sobie w listach, wciąż czekając na telefon lub spotkanie.

Nie znam poprzednich wydań tej przepięknej i ważnej publikacji, jednak to zdecydowanie mnie urzekło. Cała oprawa graficzna sprawia, że totalnie możemy wejść w ten klimat. Mamy tu zdjęcia, skany telegramów, kartek czy listów. Dodatkowo otrzymujemy niestandardowy rozmiar wydania, twardą oprawę, uwagę zwraca nawet papier o delikatnie żółtym odcieniu. Automatycznie mamy skojarzenie ze starymi dokumentami, wspomnienia odnajdywane gdzieś na strychach, które możemy bezkarnie przeglądać.

Osiecka i Przybora mieli do dyspozycji głównie listy, co wymuszało oczekiwanie. Może właśnie po części też z tęsknoty rodziły się najpiękniejsze wyznania? Czasem dopiero w listach mogli powiedzieć sobie to, czego nie zdążyli sobie powiedzieć na żywo. Byli dla siebie inspiracją, mieli artystyczne dusze, więc naturalnie z tych uczuć powstawały piosenki. W ostatniej części książki mamy właśnie teksty – „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory piosenki z miłości". Można się zastanawiać, czy gdyby żyli w dzisiejszych czasach i mieli możliwość kontaktu elektronicznego – czy to nie było dla nich za dużo? A może właśnie nie, bo przecież w związku na odległość możliwość codziennego kontaktu jest niezwykłym przywilejem?

Nie mamy prawa oceniać ludzi, ponieważ zwykle za mało wiemy o nich, o ich historii. Nawet niektóre listy nie zachowały się w całości lub u ich autorów zadziałała autocenzura. Można zdecydowanie podziwiać Osiecką i Przyborę za wytrwałość. W pewnym sensie był to związek na odległość, który przekraczał granice. Obydwoje byli artystami słowa, co odbijało się w ich korespondencji – listy czyta się genialnie. Widać, że był do dialog dwóch fascynujących osobowości o wielkich umysłach i gorących sercach. Co ważne – zawierają bardzo niewiele komentarzy: na marginesie otrzymujemy jedynie krótkie dopiski wyjaśniające niektóre fakty lub rozszyfrowujące nazwiska. Nic więcej dodawać tam nie trzeba.

Czytając te listy, dawkowałam je sobie. Każdy tekst zawiera w sobie niezwykłą kumulację emocji. „Smakuje się" to niemal jak poezję. Nie da się (chyba?) przeczytać tego szybko. To są teksty i wyznania, które skłaniają do refleksji. Nie tylko nad głębokim uczuciem, które się nagle „przytrafia", ale też nad tym czy i w jaki sposób my dziś mówimy o miłości. Czy jeszcze o niej mówimy? Jak i czy ją wyznajemy? Ile z nas pisze dziś do ukochanej wiersze, piosenki czy... listy? Po lekturze „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listów na wyczerpanym papierze" można zweryfikować swój sposób mówienia i myślenia o miłości. Bardzo znamienne są słowa Osieckiej „Jest tyle dziewczyn w Portofino,/ a zobaczyłeś właśnie mnie". Kompletnie nie chodzi, oczywiście, o to, żeby każdy był nagle poetą czy zaczął pisać listy, ale o to, żeby doceniać ukochaną osobę, nieważne czy jest blisko czy daleko – i dawać jej to odczuć.

Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Kraków
17 marca 2021

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia