Jestem KARAMAZOW!

"Bracia Karamazow" - 16. Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne

Nie sposób uciec przez rodzinną skazą. Niemożliwe jest wyparcie się własnego dziedzictwa. Można tylko próbować ostudzić wrzącą krew, pohamować żądze. Albo po długiej walce z samym sobą - zatracić się w nich. Konfrontacje Teatralne zaprezentowały spektakl, w którym nienawiść jest równie gorąca jak miłość, a rodzina staje się koktajlem Mołotowa. Laureat nagrody im. Konrada Swinarskiego - Janusz Opryński - pokazał swoją dumę, "Braci Karamazow"

Na obrotowej scenie w Warsztatach Kultury ustawiono masywny, ciemny prostopadłościan. Przy dźwiękach muzyki, opracowanej przez Marka Dyjaka, wchodzi odziany w sutannę Alosza, który w stanie niemego zachwytu przemierza scenę. W końcu zaczyna otwierać ową bryłę – podwójne ściany, połączone wspólnymi bokami, „otworzyły” ją i pozwoliły na uzyskanie kilku odgrodzonych pomieszczeń. W środku znaleźli się pozostali bohaterowie, a także rekwizyty scenograficzne, które zostały błyskawicznie rozłożone przez aktorów.  

Obserwujemy rodzinę Karamazowów: ojca - Fiodora i jego trzech synów: Dymitra, Iwana i Aloszę, służącego Smierdiakowa, oraz Katarzyny Iwanowny, będącej narzeczoną Mitii, a także uwodzicielskiej Gruszeńki, jego największej miłości. Otóż w owej „kobiecie fatalnej” kocha się również Fiodor, próbujący ją uwieść. Syn wpada w ogromną pasję, zwraca się przeciw niemu. Pośrednikiem pomiędzy nimi zostaje najmłodszy Alosza, walczący z destrukcyjnym wpływem pięknych oczu Gruszeńki. Na uboczu całego problemu niejako pozostaje Iwan – który przed planowanym wyjazdem oddaje się filozoficznym rozważaniom, a podczas rozmowy z Aloszą i Fiodorem ujawnia swój nihilizm i uznanie racjonalizmu. Pijany ojciec przypomina sobie złe traktowanie swojej żony z powodu jej pobożności. Coraz bardziej pragnie Gruszeńki, próbuje skusić ją pieniędzmi. Nienawiść do ojca, wykrzyczaną przez Dymitra, podziela Iwan, jednak nie potrafi jej okazać z równą mocą. Smierdiakow, epileptyk, świadek wszystkich niemal rozmów prowadzonych w domu Karamazowów, odbywa dziwną rozmowę z nim, w której insynuuje konieczność odbycia podróży jak najbliżej rodzinnej miejscowości. W międzyczasie umiera mentor Aloszy, starzec Zosima z monastyru. Młodzieniec zaczyna wahać się w wyborze drogi życia, zaczyna wręcz skłaniać się ku związkowi z kaleką dziewczyną, która wyznaje mu miłość. Wydaje się, iż również Mitia będzie mógł nareszcie uciec z Gruszeńką. Wszystkich poraża jednak informacja o śmierci ojca mężczyzn. Wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności to właśnie Dymitr zostaje oskarżony o dokonanie zbrodni. Osadzony w więzieniu czeka na wyrok, pocieszany przez najmłodszego brata i ukochaną. Tymczasem Iwan odkrywa prawdziwego mordercę: to Smierdiakow, któremu udało się popełnić zbrodnię niemal doskonałą. Jedynym świadkiem demaskacji jest diabeł, udający Fiodora. Gdy służący popełnia samobójstwo, wiadomo już, że Dymitr nie zostanie uwolniony. Szatan szydzi z Iwana, ubierając bluźnierczo strój Chrystusa z momentu biczowania: purpurowe sukno i cierniową koronę. Wspierając się na poręczy łóżka, z martwym Smierdiakowem u boku, udaje się w dalszą podróż po świecie pełnym szaleństwa.

Janusz Opryński długo przygotowywał tą sztukę. Począwszy od prac nad dostosowywaniem nowego przekładu, poprzez organizację spotkań umożliwiających zbliżenie się do Dostojewskiego i jego Karamazowów, aż po drastyczne cięcia tekstu, przekraczające nawet połowę objętości tekstu. Efekt? Fantastyczny! Blisko trzy godzinny spektakl, który fascynuje w każdej chwili, a to muzyką, to rewelacyjną grą aktorską, dobrym doborem kostiumów, szczerością. Zachwyciło mnie stuprocentowe wykorzystanie powierzchni sceny obrotowej, na której w chwilę powstało kilka planów gry, przechodzenie między nimi nie sprawiało postaciom najmniejszego problemu. Zmiana wątku odbywała się poprzez wprawienie w ruch sceny, podczas której bohaterowie najdynamiczniej ale jednak symultanicznie zmieniali swoje położenie. Ciekawie wprowadzono retrospekcje: osoby, które brały udział w opowiadanych historiach odtwarzały ją na żywo. Dzięki pomysłowości twórców, „Bracia Karamazow” nie zostali zdominowani przez dysputy teologiczne; kwestia Boga była centralnym problemem sztuki, jednak w odpowiedniej proporcji do problemu rodziny głównych bohaterów. Problem istnienia Wszechmogącego został rozwiązany w finale – Zło musi stanowić przeciwwagę dla Dobra, Raju, którego pragnie Alosza i które odrzuca Iwan. Raju, którego bohaterowie ciągle szukają.

Maria Anna Piękoś
Dziennik Teatralny
24 października 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...