Jestem prowokatorem

rozmowa z Bogusławem Semotiukiem

Kształtowanie postaci, to nasza wspólna praca. Ja jestem jakby prowokatorem aktora. Jeżeli uda mi się go zaktywizować, sprowokować - to jest o wiele bardziej kreatywne niż wymuszanie na nim, czegoś zupełnie dalekiego od jego wrażliwości i artystycznych preferencji.

Dziennik Teatralny: Premiera pana najnowszej sztuki odbędzie się 8 marca , w Dzień Kobiet. Czy to znaczy, że „Klejnoty" są przeznaczone głównie dla przedstawicielek płci pięknej?

Bogusław Semotiuk: Klejnoty przeważnie są przeznaczone dla kobiet. Mężczyznom pozostaje tylko przywilej sfinansowania ich :-). Dlaczego 8 marca... Termin premiery wyznaczyła dyrekcja radomskiego teatru, więc na dobrą sprawę jest to typowy zbieg okoliczności. A przy okazji wspaniały prezent dla kobiet.

Dlaczego akurat Michael Pertwee i stosunkowo nowa, póki co, niesprawdzona angielska farsa?

Podczas rozmowy na temat mojej realizacji „Moralności Pani Dulskiej" w Radomiu otrzymałem propozycję dalszej współpracy. W zamyśle miałem zrobić dla Teatru jakąś komedię. Wspólna dyskusja ostatecznie doprowadziła do wyboru tego tytułu.

Co według pana można uznać za największą zaletę tej sztuki? Czy jest coś, co wyróżnia ją spośród innych, typowych fars?

Siłą „Klejnotów" jest atradycyjność farsy angielskiej. Jedno niewinne kłamstwo uruchamia lawinę kolejnych, coraz bardziej komplikując akcję. Kiedy mężczyzna traci głowę dla kobiety, etyczność podejmowanych przez niego działań  często schodzi na dalszy plan. W spektaklu nieuczciwość skonfrontowana jest z uczciwością, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji.

Czym kierował się reżyser Bogusław Semotiuk przy wyborze obsady do "Klejnotów"? Czy aktorzy występujący w pana spektaklu powinni posiadać jakieś konkretne predyspozycje?

Kompletując obsadę postanowiłem postawić na ludzi młodych. W porozumieniu z dyrektorem Rybką wybrałem aktorów, którzy moim zdaniem mają odpowiednie predyspozycje i mogą odnaleźć się w takim repertuarze.  Dla dwójki z nich jest  to pierwsze zetkniecie się z farsą - gatunkiem organizacyjnie dość rygorystycznym, nastawionym w dużej mierze na zespołowość.

Czy osoby, które pan wybrał pomagają panu w tworzeniu postaci, czy tez woli pan żeby aktorzy realizowali pańskie pomysły?

Kształtowanie postaci, to nasza wspólna praca. Ja jestem jakby prowokatorem aktora. Jeżeli uda mi się go zaktywizować, sprowokować - to jest o wiele bardziej kreatywne niż wymuszanie na nim, czegoś zupełnie dalekiego od jego wrażliwości i artystycznych preferencji.

Zaczynał pan jako aktor, i przeszedł niemal wszystkie etapy teatralnej kariery. Czy widząc efekt ostateczny na scenie, nie zastanawia się pan nad tym, że może pana interpretacja postaci wyglądała by zupełnie inaczej?

Nie. Sam wypróbowuję różne sytuacje sceniczne. Czasami przychodzi mi do głowy jakiś pomysł, który wydaje się być a-wykonalny, ale jeżeli mnie, sześćdziesięciolatkowi uda się go fizycznie zrealizować, to młody człowiek tym bardziej powinien sobie poradzić. Aktor wkładając w działanie własną osobowość, przekształca koncept, tak żeby stał się on jego osobistą prawdą. Oczywiście dużo zależy również od jego indywidualności i dobrych chęci.

Obecnie można zaobserwować taką tendencję, że większa część potencjalnych odbiorców, idąc do teatru decyduje się na repertuar lekki, wybiera komedie czy farsy. Czemu jesteśmy nastawieni głównie na odbiór tego typu spektakli?

Myślę, że widz w szarej codzienności, która nierzadko przypomina wyścig szczurów, szuka rozrywki i odprężenia... A  poza tym jest udowodnione naukowo, że śmiech pomaga organizmowi utrzymać odpowiedni metabolizm.

Czy podczas realizacji „Klejnotów" napotkał pan na jakieś  szczególne trudności?

Szczególne - nie. Ważna jest tylko ta szalona dyscyplina, właściwa praca nad tekstem farsowym i ukierunkowanie twórców  przedstawienia na zespołowość.

Czy ma pan już skrystalizowane plany na najbliższy czas?

Mniej więcej do 2016 roku kalendarz mam zapełniony.

Dziękuję za rozmowę.

Bogusław Semotiuk - urodził się 7 lipca 1952 w Łodzi. Aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, scenograf, reżyser teatralny.
W 1979 roku skończył Wydział Aktorski w PWSFTviT w Łodzi. W latach 1979-86 występował w Teatrze Nowym w Łodzi, w latach 1986-93 w łódzkim Teatrze im. S. Jaracza. W latach 2001-04 dyrektor artystyczny Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie. Od roku 1 lipca 2004 do 21 czerwca 2007 dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Nowego w Słupsku. Pedagog na Wydziale Aktorskim łódzkiej PWSFTviT.
W 1980 roku otrzymał nagrodę za najlepszy łódzki debiut aktorski sezonu 1979/80.
W 2012 roku otrzymał tytuł naukowy profesora sztuk teatralnych.

Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
8 marca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...