Jeszcze w sprawie Instytutu Teatralnego
Przynajmniej nie będziemy mieli wyrzutów sumieniaByć może w tych dniach sprawa planowanego konkursu na dyrektora Instytutu Teatralnego nie jest pierwszorzędnej wagi. Władze państwowe dokonują na naszych oczach dużo poważniejszego zamachu, niemniej przyszłość ważnej dla środowiska teatralnego instytucji domaga się również larum.
Po zapowiedzi ogłoszenia konkursu nastąpiły dwa fakty. Opublikowano petycję z poparciem dla dyrektor, Doroty Buchwald, którą podpisało ponad tysiąc osób. Ważna w tym przypadku jest nie tylko liczba podpisów, ale także kto stanął w obronie. Śmiem twierdzić, że w naszym środowisku, które jest, jakie jest, niewiele spraw wywołałoby takie zjednoczenie. Na liście znajdziemy bowiem nazwiska kilkudziesięciu dyrektorów teatrów z całego kraju, wybitnych twórców (wśród nich także osoby, które deklarują sympatię dla obecnej władzy), teatrologów i działaczy teatralnych, ludzi kultury, zajmujących się innymi dziedzinami niż teatr. Niewątpliwie dyrekcji Instytutu Teatralnego oraz jego pracownikom ta lista musi sprawić satysfakcję i jest najlepszym dowodem, że ich praca jest ceniona i szanowana. Pokazuje także, że Instytut pod dyrekcją Doroty Buchwald pozostaje placówką otwartą, w której jest miejsce na rozmaite inicjatywy. Co istotne: całokształt działalności IT łączy szacunek dla teatralnej tradycji z potrzebą poszukiwania nowych treści i form badań teatralnych. Nie bez znaczenia są również osobiste przymioty dyrektor Buchwald, które pozwalają prowadzić w tak przyjazny sposób misję Instytutu. Warto też pamiętać o jej zasługach dla powstania Instytutu, a wcale nie było łatwo wcielić jego ideę w życie, ponieważ natrafiała ona na rozmaite opory.
Petycja w sprawie przyszłości Instytutu Teatralnego jest zatem jednym faktem, a drugim brak, jak na razie, odpowiedzi na nią. Przypomnijmy: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma prawo ogłosić konkurs na nową kadencję dyrekcyjną, ale też nie znamy żadnego oficjalnego uzasadnienia, dlaczego chce to zrobić. W świetle reprezentatywnego stanowiska środowiska teatralnego tym bardziej należałoby oczekiwać odpowiedzi na pytanie: czy konkurs jest koniecznie potrzebny, skoro dyrekcja Doroty Buchwald jest tak pozytywnie oceniana?
Być może byłoby dobrze, aby spośród sygnatariuszy listu wyłoniła się delegacja, która podjęłaby jeszcze trud bezpośredniej dyskusji z ministrem kultury. Powinny się w niej znaleźć osoby reprezentujące ważne instytucje i organizacje teatralne. Oczywiście można taką inicjatywę unurzać w politycznym sporze i uznać, że skoro władza zniszczyła to albo tamto, nie ma sensu z nią gadać. Możemy wtedy napisać parę postów na Facebooku, jak bardzo nam się to nie podoba. Ale sprawa przyszłości IT jest zbyt poważna, by nie podjąć próby przekonania, że obecna dyrekcja powinna mieć możliwość kontynuowania swej misji. O to bym w tym momencie najbardziej zabiegał. W jakiejś mierze to, co się stało w Starym Teatrze w Krakowie jest przestrogą przed pochopnymi decyzjami.
Gdyby inicjatywa ta nic nie dała – trudno, można narazić się na zarzut naiwności, ale przynajmniej nie będziemy mieli wyrzutów sumienia, że nic nie zrobiliśmy.