Joanna patriotka

"Joanna d\'Arc" - reż: Natascha Ursuliak - Opera Wrocławska

Ponad 150 lat po weneckiej prapremierze, nieco zapomniane dzieło Giuseppe Verdiego zagościło na deskach Opery Wrocławskiej. Konsekwentny w prezentacji oper mniej znanych zespół na czele z Ewą Michnik zrealizował "Joannę d\'Arc"

Kto nie zna dziś losów prostej francuskiej dziewczyny, którą niesprawiedliwie spalono na stosie za niewygodne ówcześnie przekonania? Historia ta, była adaptowana przez niezliczone dzieła muzyczne, plastyczne i filmowe. Przeniknęła nawet do kultury masowej. Ta, wydawałoby się przeciętna i niepozorna pasterka, szybko też została ogłoszona świętą i stała się ikoną patriotyzmu i poświęcenia. 

„Joanna d’Arc” powstała po kilku latach wytężonej pracy Verdiego. Tworzona była w okresie konfliktu kompozytora z mediolańską La Scalą, we wczesnym okresie jego twórczości. Libretto do opery napisał Temistocle Solera według tekstu Friedricha Schillera.

Verdi zdecydował się na wznowienie z nim współpracy, po dłuższym okresie waśni. Intryga przedstawiona w poemacie Schillera została tutaj zminimalizowana do trzech głównych postaci. Sama treść znacznie różni się od faktów historycznych, ale esencja jaką są poczynania Joanny mające na celu dobro Francji, pozostaje taka sama.

W spektaklu aż się roi od „chwytliwych” motywów, wzywających do patriotycznego ruchu marszów i wydłużonych pięknych ansambli. Wszak rzecz dzieje się w okresie wojny stuletniej. Dzieło to charakteryzuje się mistrzowskim warsztatem kompozytorskim, rozbudowaną harmoniką, niosąc poprzez muzykę szereg istotnych treści. Nie brakuje także bogatych scen chóralnych, wysunięcia na pierwszy plan instrumentów solowych (flet, obój, klarnet) oraz popisowych arii inspirowanych bel cantem – elementów charakterystycznych dla twórczości Verdiego.

Wrocławska inscenizacja została powierzona artystce młodej, poznającej dopiero teatr operowy, Nataschy Ursuliak. Jej przedstawienie jest dość statyczne i ubogie emocjonalnie. Decyzja o znaczącej zmianie libretta doprowadziła do braku konsekwencji w akcji spektaklu. Nie wiedzieć czemu, ojciec Joanny Giacomo (w zamyśle reżyserki dostojnik kościelny), przebija ją sztyletem. Większość akcji została osadzona w „ przewróconym” kościele , co wyszło na plus Odczytałem tutaj moralną klęskę i upadek instytucji kościelnej. W końcu Giacomo ją zdradza. Sugestywną, a zarazem oszczędną w formie dekorację stworzyła Claudia Weinhart. Ostatnia scena, która najbardziej utkwiła mi w pamięci, to moment śmierci bohaterki. Joanna wykonuje ostatnią arię przy własnej statule (zbudowanej na jej cześć), wokół tłumu współczesnych turystów robiących zdjęcia i czytających w przewodnikach o jej dziele życia.

Wrocławska „Joanna d’Arc” to przede wszystkim wielka rola Anny Lichorowicz, która z dbałością o wszelkie detale, zaprezentowała niezwykle wysoki poziom artystyczny. Świetna aktorsko, perfekcyjnie wykonująca rozbudowane frazy i dokładna w wysokich tessyturach. Na scenie widać było, że dobrze czuje się w tej roli. Piorunujące wrażenie wywarła we wzruszającej romancy „O fatidica foresta” i w duecie z Carlem w „Dunque o cruda”. Jak zwykle nie zawiódł Mariusz Godlewski jako Giacomo. To śpiewak z potężnym potencjałem głosowym. Dysponując ciemnym i głębokim barytonem, wywarł duże wrażenie swoją charyzmatycznością sceniczną i starannością wykonawczą. Mniej barwny okazał się natomiast rosyjski tenor Nikolay Dorozhkin, który początkowo śpiewał niepewnie i niewyraźnie.

Orkiestra prowadzona pod czujnym okiem Ewy Michnik błyszczała i emanowała barwą. Podobały się zwłaszcza poszczególne partie solowe instrumentów dętych drewnianych, łagodne smyczki i cała agogika zespołu. Muzycy w momentach lirycznych grali wzniośle, zaś w tych bardziej zagrzewających do walki, dostojnie i momentami żywiołowo. Chór operowy również zaprezentował wysoki poziom, choć zdarzyło się kilka nierówności.

To już kolejny tytuł Verdiego w pokaźnym repertuarze wrocławskiego teatru. Bardzo dobrze się stało, że we Wrocławiu przywrócono do życia dzieło tak bogate w swej formie i przepiękne muzycznie. Dodając do tego wyśmienite kreacje wokalne, mamy ciekawy i przyjemny w słuchaniu spektakl. Zespół nagrał także płytę z „Joanną d’Arc”, a takich wydawnictw na rynku fonograficznym jest jak na lekarstwo. Z niecierpliwością więc na nią czekam.

Maciej Michałkowski
Dziennik Teatralny Wrocław
22 września 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...