Joga uszyta na miarę każdego człowieka

Rozmowa Rolanda Nowaka z Iloną Słojewską

- Od dawna chciałem opowiedzieć w teatrze o swoich fascynacjach kulturą Dalekiego Wschodu, Indii. I kiedy w Teatrze Polskim w Bydgoszczy powstawał projekt „Historie Bydgoskie" zaproponowałem Arturowi Pałydze, żeby opowieść o tym mieście nie stanowiła linearnej historii, mówiącej o konkretnych osobach i ich perypetiach, ale była oparta na filozofii związanej z jogą, z buddyzmem, z hinduizmem – opowiada Roland Nowak, obecnie aktor Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie.

Zaproszenie na spektakl w metaforycznym wymiarze

Kiedy jesienią w roku 2013, na scenie Teatru Polskiego w Bydgoszczy pojawił się Roland Nowak w monodramie „Wieczna Bydgoszcz" Artura Pałygi, w reżyserii Pawła Łysaka, w cyklu „Historie Bydgoskie" widzowie razem z nim odbyli podróż w metaforycznym wymiarze. Była to nie tylko wyprawa po Kanale Bydgoskim, ale także podróż do czakr w ciele człowieka. I w tym pozaziemskim obszarze razem z aktorem widz płynął realnym historycznym kanałem przecinającym miasto jak arteriami przebiegającymi przez żywy organizm. Za sprawą aktorskiej sztuki dawał się porwać wirom, wyzwalał się z poczucia czasu i przeżywał razem z nim niedostępne mu dotąd wrażenia. Roland Nowak w mistrzowski sposób pokazał, że zanurzenie się w świat duchowej energii jest całkiem możliwe.

Podróż Kanałem Bydgoskim do czakr miasta Bydgoszczy

- Od dawna chciałem opowiedzieć w teatrze o swoich fascynacjach kulturą Dalekiego Wschodu, Indii. I kiedy w Teatrze Polskim w Bydgoszczy powstawał projekt „Historie Bydgoskie" zaproponowałem Arturowi Pałydze, żeby opowieść o tym mieście nie stanowiła linearnej historii, mówiącej o konkretnych osobach i ich perypetiach, ale była oparta na filozofii związanej z jogą, z buddyzmem, z hinduizmem. Jak wiadomo, zgodnie z nią ludzkie ciało oprócz układu nerwowego, krwionośnego, pokarmowego i innych, posiada jeszcze subtelne ciała, w których znajdują się centra energetyczne nazywane czakrami. Przełożyłem to na mapę Bydgoszczy i potraktowałem miasto jak żywy organizm, w którym znajdują się kanały energetyczne, a ja nimi podróżuję – mówi Roland Nowak. - Według filozofii jogi nasza świadomość w chwili umierania przepływa właśnie przez te energetyczne miejsca. Przechodzi przez różne fazy i przypomina sobie to, czego doświadczała i doświadcza w danym momencie. Myślałem przy tym o filozofii Samkhja – słowo to oznacza liczbę - zakładającą, że ludzkie ciało składa się z ciała materialnego, ciała astralnego i ciała przyczynowego. Ogólnie te trzy ciała nazywa się prakriti, która składa się z 24 elementów: 5 żywiołów, 10 organów zmysłów, 5 subtelnych żywiołów i 4 wewnętrznych instrumentów, które podlegają ciągłej zmianie. 25 elementem jest purusza, wewnętrzny duch, stały i niezmienny. Kanały energetyczne znajdujące się w ciele astralnym są płaszczyzną łączącą sferę duchową z materialną. Przekazują energię duchową do ciała materialnego.

- I właśnie te kanały skojarzyły mi się z siecią kanałów przebiegających przez miasto. I tak jak ludzka świadomość przemierza je w ciele, tak i ja podczas spektaklu „płynąłem" prawdziwymi kanałami podziemnego miasta i docierałem do duszy Bydgoszczy. A ponieważ pierwsza czakra to centrum materialne związane z żywiołem ziemi, więc spektakl rozpoczynam od tematu pieniędzy. Po niej następuje centrum seksu, trawienia, emocji i inteligencji. I wreszcie docieram do centrum duszy.

Zainteresowanie jogą

Kulturą Dalekiego Wschodu oraz jogą zainteresował się Roland Nowak podczas studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. W połowie trzeciego roku poczuł emocjonalną pustkę. Ta z kolei pociągnęła za sobą trudności w odnajdywaniu w sobie stosownych emocji niezbędnych do wykreowania postaci, nad którymi pracował podczas zajęć. Zaczął więc poszukiwać czegoś, co byłoby oparte nie tylko na czysto technicznym warsztacie, ale także na emocjonalnych doznaniach. - Wówczas w szkole teatralnej na zajęciach wykorzystywaliśmy metody pracy aktorskiej stosowane przez Jerzego Grotowskiego, Lee Strasberga czy Michaiła Czechowa – wspomina aktor. - Były to techniki nastawione na poszukiwanie wewnętrznego doświadczenia, skupienia, i to one spowodowały, że zacząłem interesować się metodami jeszcze bardziej pogłębiającymi moją koncentrację. Zainteresowałem się jogą.

Metamorfoza w sposobie myślenia

Książek związanych z dalekowschodnią filozofią w latach osiemdziesiątych w księgarniach było niewiele. - Zupełnie przypadkowo na pchlim targu dostrzegłem książkę o radża jodze, jednej z najstarszych szkół jogi. Książeczka ta zmieniła jego sposób widzenia świata o całe 180 stopni – kontynuuje aktor. - Dowiedziałem się o prawie karmy i o reinkarnacji. To było dla mnie porażające i zarazem oczyszczające. Zrozumiałem, że wszystko ma początek w moim umyśle. Że to, co mnie spotyka, w decydującej mierze zależy tylko ode mnie, i że właśnie na tym polega prawo karmy. Odkryłem, że to co posiadam, jak wyglądam, jakich mam znajomych, rodzinę, to kim teraz jestem i czym się zajmuję – wypracowałem wcześniej. Natomiast to, co tworzę w tym życiu, wróci do mnie w przyszłości. Przyznaję, że była to bardzo głęboka metamorfoza mojego sposobu myślenia. Poznałem naukę o reinkarnacji. Reinkarnacja to nie jest opowieść o tym, że mogę raz być ptakiem, raz kowbojem, a innym razem krową, lecz że jest to określony proces, w którym nasze poprzednie myśli, pragnienia i czyny stworzyły nasze ciało, miejsce, sytuację i ludzi, wśród których się odrodziliśmy. Nasze narodziny są wyjątkową sposobnością . Może być ona wykorzystana do urzeczywistnienia nieśmiertelnego ducha i w rezultacie przekroczyć ograniczenia czasu i przestrzeni. Praktyka jogi może ten proces znacznie przyspieszyć.

Relacje pomiędzy teatrem a jogą

- Postanowiłem kroczyć tą drogą. A ponieważ kończyłem szkołę teatralną i bardzo chciałem zostać aktorem, bo taki właśnie wybrałem sposób na życie, więc szukałem dla siebie dalej tego, czego potrzebowało moje wewnętrzne „ja" - wspomina Roland Nowak. - Muszę powiedzieć, że przed odkryciem książki o jodze byłem przekonany, iż aktorstwo to misja, to zawód dla wybranych. Pracowałem w Krakowie m.in. z Jerzym Jarockim, z aktorami Konrada Swinarskiego i z wieloma innymi znakomitymi reżyserami. Wszyscy oni byli dla mnie postaciami wyjątkowymi, nieomal mitycznymi. Nagłe zderzenie tego świata z filozofią Dalekiego Wschodu okazało się nie takie proste. Nie jest łatwo funkcjonować na co dzień w tym zawodzie i zarazem praktykować jogę. Praca w teatrze to ciągłe stwarzanie iluzji, wzbudzanie w sobie silnych emocji, bliskich postaciom, które gram. Sceniczni bohaterowie egzystują nierzadko w sytuacjach skrajnych, którym towarzyszą ekstremalne doświadczenia, które na co dzień w życiu człowieka nie zdarzają się tak często. Przybliżanie się do tych doświadczeń przy równoczesnej praktyce jogi jest trudne, gdyż jednym z etapów jogi jest wyciszenie emocji, myśli i pragnień, podobnych tym, które miotają postaciami wykreowanymi na scenie.

Teatr jak rozgrzana do czerwoności stalowa kula

- Teatr jest dla mnie bardzo ważny. Przypomina ego, które jest jak trzymana w rękach rozgrzana do czerwoności stalowa kula. Potwornie parzy, ale nie można jej wypuścić, bo tak jest się do niej silnie przywiązanym. Mam wrażenie, że istnieją we mnie dwa odrębne światy. Świat teatru przeszkadza mi w rozwoju duchowym, ale przecież pozostaje ogromnym pragnieniem mojej młodości. I dlatego nie mogę porzucić teatru, wyjechać do Tybetu i medytować u boku wielkich nauczycieli – zauważa aktor.

- Joga jest zjednoczeniem ciała i duszy, mojej ograniczonej świadomości ze świadomością kosmiczną. Bąbelka z oceanem. Żarówki z elektrycznością, manifestującym się jako światło. Każda z religii o tym mówi, a ich istotą jest ostateczne zjednoczenie się z bogiem. I tu warto dodać, że każda z nich uważa, iż droga jaką proponuje jest najlepsza i najwłaściwsza. Joga natomiast nie zakłada, że któraś z jej odmian jest doskonalsza od drugiej, tylko że każda z nich jest w pewien sposób przydatna dla określonej konstrukcji psychofizycznej danego człowieka. Uszyta na jego miarę. W Indiach egzystuje obok siebie wiele religii – kontynuuje Roland Nowak. - Ważne jest też i to, by mieć u boku nauczyciela, czy wielkiego mistrza, guru. I utrzymywać z nim kontakt. A to już w naszej szerokości geograficznej nie jest łatwe, stąd jakże często praktyka jogi jest drogą samotną. Ja na szczęście mam swego nauczyciela, który mieszka w Indiach i jest w pełni oświeconym mnichem.

Joga przynosi wyzwolenie

Opowieść Rolanda Nowaka o buddyzmie zamienia się w niepowtarzalną narrację o nim samym, o relacjach z ludźmi i ze światem. - Jak najdokładniej opisać swoje odczucia? Na przykład stan szczęścia, który jest wieczny i którego nie można utracić. Przeszkadza też mnóstwo myśli, które rozpraszają, niepokoją. Człowiek, który czegoś bardzo pragnie, opleciony jest różnymi myślami, tęsknotami, marzeniami. Chodzi o to, żeby się od nich uwolnić, żeby umysł stał się czysty. Z drugiej jednak strony konieczna jest realizacja podstawowych pragnień, jak chociażby uchronienie ciała przed chorobą. Do tego dochodzą wszystkie lęki związane z codziennym bytem – kontynuuje Roland Nowak. - Z kolei w teatrze jest mnóstwo rzeczy wzbudzających pragnienie, zazdrość. - W staraniach o wyzwolenie się od nich pomaga mu joga, którą regularnie praktykuje, i która rozszerza jego świadomość, oczyszcza umysł i wzmacnia ciało. Nie jest jednak do końca pewien, czy tak naprawdę pomaga mu uprawiać zawód aktora. Ale to dzięki niej może odreagowywać wszystkie niespełnienia, stresy, emocje.

Ludzkie życie po prostu

- Buddyzm przyszedł do mnie w momencie, kiedy chciałem w sobie wiele zmienić, właściwie całe swoje życie. Jego poznanie było fantastycznym momentem. Mam duże wsparcie ze strony mojej żony Joanny, która jest dobrym człowiekiem. Kiedy na skutek wzajemnego zderzania się tych moich dwóch światów – teatralnego i prywatnego, przytrafiały mi się różne trudne sytuacje, zawsze była przy mnie. Jest aniołem, który mi pomaga – kontynuuje Roland Nowak. - Ważny przełom w moich duchowych poszukiwaniach i doświadczeniach nastąpił tuż przed przyjazdem do Bydgoszczy. Poznanie nauczyciela krija jogi, która jest bardzo bliska radża jodze i rozpoczęcie medytacji, było kolejnym przełomem w moim życiu. To było jak obalenie wielu wcześniej przeze mnie wymyślonych, wykreowanych, pracowicie „poustawianych" rzeczy. Udaje mi się czasem doświadczać efektów tej praktyki. Czuję się wtedy mniej przywiązany do własnego ciała nie utożsamiam się z nim do końca. Postrzegam je jako instrument, o który trzeba dbać, któremu trzeba zapewnić niezbędne rzeczy, by dobrze funkcjonował, ale nie być nim zahipnotyzowanym. I to chyba daje jakiś minimalny komfort wobec perspektywy śmierci. Z drugiej jednak strony pojawia się świadomość, że trzeba będzie gdzieś tam znowu się odrodzić i przebyć całą tę drogę od momentu narodzin, przez czas dzieciństwa, dorastania, szkoły, rodziny, lęków, chorób, niespełnionych pragnień... Ludzkie życie po prostu. W którym ważne jest, by znaleźć drogę dla siebie.

Jesteśmy jak wędrowcy

- Jesteśmy jak wędrowcy – dodaje aktor. – Większość z nas podąża do celu utartymi szerokimi drogami. Można przyspieszyć jego osiągnięcie, ale wówczas trzeba wybrać bardziej ekstremalne szlaki, podobnie jak we wspinaczce górskiej. Idzie się wyżej i wyżej, coraz trudniej się cofnąć i trzeba bardzo uważać, żeby nie spaść. Bo taki upadek może być bardzo bolesny. Tylko ci, którzy mają wyjątkowo silne pragnienie szybszego dotarcia do celu, decydują się na ten rodzaj wędrówki. Podobna sytuacja jest, gdy chcemy zdobywać trudne górskie szczyty. Dlatego też w moim życiu pojawiły się góry. Pasja, którą dzielę z Joanną.

Opowieści Rolanda Nowaka wysłuchała Ilona Słojewska

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
9 listopada 2019
Portrety
Roland Nowak

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...