Jubileusz nad Rawą

50 lat pracy Piotra Szalszy

Reżyser, muzyk, scenarzysta, tłumacz, pisarz, dziennikarz i publicysta, redaktor i producent widowisk telewizyjnych, organizator projektów muzycznych, teatralnych i naukowych, to i tak nie wyczerpuje talentów niezwykłego bytomianina. W listopadzie w Teatrze Korez w Katowicach obchodzono 70. rocznicę urodzin i 50 lat pracy artystycznej PIOTRA SZALSZY.

Po wpisaniu do Googli nazwiska Piotr Szalsza pojawiają się strony muzyczne, teatralne, filmowe, literackie, telewizyjne... nic dziwnego, wszak to człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach, to jednak zapewne by nie wystarczyło, aby znaleźć się na stronach z najwyższej półki.

Reżyser, muzyk, scenarzysta, tłumacz, pisarz, dziennikarz i publicysta, redaktor i producent widowisk telewizyjnych, organizator projektów muzycznych, teatralnych i naukowych, to i tak nie wyczerpuje talentów niezwykłego bytomianina. Ukończył studia w Akademii Muzycznej w Katowicach, w klasie altówki i choć już w trakcie nauki związał się z Orkiestrą PRiTV w Krakowie, kariera muzyczna nie okazała się szczytem jego marzeń. Jak powiedział pewnego dnia już nie mogłem być w grupie... to było jak w kompanii wojska a mnie ciągnęło do indywidualnej pracy. Rzucił się więc w wir pasji, która pochłaniała go od dawna. Drukował swoje recenzje i artykuły w "Ruchu Muzycznym" i "Poglądach", pisał programy dla WOSPR, teksty do koncertów, tworzył opracowania muzyczne do spektakli teatralnych aż wreszcie trafił do telewizji, poznając jej tajniki od elementarnych podstaw. Dziesięć lat pracy w katowickiej TV zaowocowało poważnymi produkcjami m.in. obszernym cyklem telewizyjnych biografii kompozytorów XIX-XX, portretem Krzysztofa Pendereckiego, Wojciecha Kilara, posypały się więc nagrody. Kolejnym telewizyjnym przystankiem był ośrodek TV w Gdańsku, z którego w 1982 r. w wyniku "modnych" wówczas redukcji etatów udał się w nieznane, przystankiem docelowym okazała się Austria, w której pozostaje do dzisiaj.

Wszystkim zainteresowanym bogatym życiorysem autora znakomitej biografii Bronisława Hubermana ("Bronisław Huberman - czyli pasje i namiętności zapomnianego geniusza", 2001) i jego pokaźnym dorobkiem twórczym proponuję sympatyczną lekturę niezwykle interesujących "Pogwarków" Henryka Bzdoka, który w maju ("Śląsk" nr 5/2014) zaprosił Piotra Szalszę na przyjacielską pogawędkę. "Nasz reżyser z Wiednia" dowcipnie i ze swoistym dystansem opowiada o czasach "słusznie minionych", które w mrocznym 1982 r. wprawdzie zagnały go do Wiednia, ale więzi z Polską nigdy nic zniszczyły. Najlepszym tego dowodem są nagrody i wyróżnienia, które odebrał (i nadal odbiera) za swoją działalność, są to m.in.: odznaka Zasłużony Dla Kultury Polskiej (1990), Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej (1993), jest także laureatem Złotej Sowy, nagrody przyznawanej osobom wyróżniającym się wśród Polonii. Za wkład w kulturę (m.in. za reżyserię filmu pt. "Serce Chopina") rodzinny Bytom uhonorował twórcę medalem miasta.

Kolejną dziedziną, którą pasjonuje się Piotr Szalsza są tłumaczenia. Austriaccy dramatopisarze Michaela Ronzoni, Gabriel Barylli, Gerald Szyszkowitz - zagościli na polskich scenach dzięki jego przekładom, niektóre z nich sam reżyserował.

Wieczór 4 listopada w Teatrze Korez wśród rodziny, przyjaciół, znajomych i entuzjastów dobrego teatru upłynął w niezapomnianej atmosferze (na tej scenie inaczej być zresztą nie może). Najpierw obejrzeliśmy polską prapremierę monodramu Thomasa Bernharda "Po prostu skomplikowane" w reżyserii Piotra Szalszy (scenografię zaprojektowała Małgorzata Suwalska, nad światłami i dźwiękiem czuwał Sergiusz Brożek). Współtwórcą spektaklu był, co z dumą jubilat podkreślał, jego syn Marek, który jest autorem przekładu monodramu. Jak widać tradycje rodzinne znajdują godnego kontynuatora. Później, jak przystało na śląską gościnność jadła i napojów było pod dostatkiem, życzeń, serdeczności i osobistych wspomnień także.

Jubilat, usilnie starał się ukryć emocje, ale najlepszym aktorem być już nie musiał, więc w roli niewzruszonego, ku uciesze zebranych, mistrzostwa nie osiągnął.

Niełatwego zadania, jakim jest monodram Bernharda podjął się Antoni Gryzik, znakomity aktor Teatru Śląskiego, którego od 30 lat podziwiamy na scenie (w filmie także), jego mistrzowskiego monologu Pafnucego ze "Snu srebrnego Salomei" zapomnieć nic sposób. Materia, z którą przyszło mu się zderzyć do łatwych nie należy. Dla reżysera wynurzenia starego aktora stały się pretekstem do osobistych konfrontacji, zmuszając widzów do wejrzenia we własny życiowy bagaż doświadczeń, znacznie wykraczających poza teatralną rampę. Nam, artystom, sztuka towarzyszy przez cale życie - mówi reżyser-jubilat. - Obdarza nas laską i koronuje nas niekiedy. Jednak korona, którą wolno nam czasem nałożyć, może nagle stać się za ciasna. Wówczas przemienia się w koronę cierniową. Staje się fatum. Sprawia ból. Cierpienie, które w ostatecznym rozrachunku stanowi jednak element pewnej całości. Z perspektywy czasu powstaje bowiem dialektyczna korelacja między sukcesem i klęską. Są to dwa nierozłączne składniki życia.

Zderzenie dwóch tak silnych osobowości jak Piotr Szalsza i Antoni Gryzik wydało owoc dojrzały. Wewnętrzna spowiedź artysty jest przekonująca, chwilami przerażająca ale ani przez moment nie popada w sprzyjającą wynurzeniom egzaltację. Jest scenicznie nienaganna i czysta, choć chwilami drapieżna a wręcz okrutna. Czymże jest artysta dojrzały, naznaczony setką postaci, w które się wcielał, bądź nad którymi pracował angażując się bez reszty? Dokąd sięgają granice własnej intymności? Czy praca twórcy jest zaspokojeniem jego głęboko skrywanych namiętności, czy i komu potrzebna jest wypracowana do perfekcji sztuka tworzenia iluzji? Czy immanentnym komponentem starości jest samotność? Spowiedź, jakkolwiek wiarygodna nie daje żadnych odpowiedzi, one przychodzą znacznie później, po spektaklu.

10 listopada na wiedeńskiej scenie "Theater Brett" odbyła się druga część jubileuszu z okazji 30-lecia pracy artystycznej Piotra Szalszy w Austrii. Uroczystość zainaugurowała X Międzynarodowy Festiwal Teatrów Małych Form Europy Środkowej. Widzowie i tym razem mieli okazję obejrzeć monodram Thomasa Bernharda. Wydarzenie to współrealizowali: Wiedeńsko-Krakowskie Stowarzyszenie-Kulturalne przy współpracy z Wydziałem Kultury miasta Katowice, miasta Wiednia oraz Instytutu Polskiego w Wiedniu.

Jubilat świętuje, a my raz jeszcze dołączamy się do najlepszych życzeń.

Maria Sztuka
Śląsk
2 stycznia 2015
Portrety
Piotr Szalsza

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia