Jubileusz Teatru Polskiego

Teatr Polski w Warszawie ma 100 lat

Doczekałem niezwykłego jubileuszu. Teatr Polski w Warszawie ma 100 lat. A ja pracuję w nim już od 10. Kiedy powstawał, w Warszawie rządzili Rosjanie. Patrole kozackie przemierzały sąsiednie ulice. Założyciel Teatru Polskiego, Arnold Szyfman, zainaugurował jego działalność „Irydionem" Zygmunta Krasińskiego. Zachował się afisz z tego przedstawienia, w połowie pisany po rosyjsku, w połowie po polsku. Ten teatr to była reduta Polaków.

Oficjalny spisek – sztuka Krasińskiego zawierała szyfry jasne dla polskiej części widowni. Przypuszczam, że Rosjanie widzieli na scenie opowieść o cesarstwie rzymskim. Car, sprawujący absolutną władzę, i cezar, pan życia i śmierci wielu narodów, mieli ze sobą coś wspólnego. Dziś szyfry z początku XX wieku wyblakły , a jednak Andrzej Seweryn, obecny dyrektor Teatru Polskiego, postanowił 100 lat jego istnienia zamknąć klamrą , przywołując na nowo „Irydiona" we własnej reżyserii.

Andrzej jest moim rówieśnikiem, ale wiem, że powinienem go już traktować jak postać historyczną. Pracując w Comedie-Francaise – jako jedyny spośród naszych rodaków - otrzymał trzykrotnie tytuł najlepszego aktora francuskojęzycznego . Przed paroma dniami pożegnał się z tym słynnym teatrem. Żegnała go wypełniona po brzegi widownia – około 800 widzów – która zgotowała mu owacje. Dyrekcja zaś przyznała tytuł Stowarzyszonego i wręczyła pamiątki: replikę laski inspicjenta, którą w dawnych czasach obwieszczano rozpoczęcie spektaklu, oraz kamizelę z kostiumu Don Juana.

Bo właśnie od tego przedstawienia rozpoczęła się triumfalna współpraca Andrzeja z Jacques'em Lassallem – reżyserem, którego z kolei niedawno zaprosił do Polski, by wyreżyserował „Szkołę żon" Moliera. Poprosiłem Andrzeja , aby z tymi symbolicznymi darami z Francji zapozował w gabinecie dyrektora Teatru Polskiego, który niegdyś był gabinetem Szyfmana.
Od lipca Andrzej Seweryn zwoływał nas na próby do niedawno wybudowanej sali prób.

Gram epizodyczną postać Wiktora, biskupa Rzymu, duchowego przywódcę pierwszych chrześcijan, ukrywających się w katakumbach. Zastanawiamy się, czy nie powinniśmy trzymać w rękach lampek oliwnych, bo przecież pod ziemią panowała ciemność. Zadajemy sobie pytanie, jaką postawę do modlitwy przyjmowali wtedy chrześcijanie, bo podobno gest składania rąk pojawił się dużo później. A więc inspirowany dawnymi rysunkami , unoszę ręce w górę, w geście jaki czynią dziś kapłani przy ołtarzu.
W roli Irydiona 26-letni Krzysztof Kwiatkowski. Odnosił niedawno sukcesy w krakowskim Teatrze Stu, prowadzonym przez mojego kolegę ze studiów, Krzysztofa Jasińskiego. Seweryn wybrał świetnie, Kwiatkowski ma rzadko spotykaną atletyczną budowę ciała. Pewnie ćwiczył! Moje pokolenie nie dbało tak o męską sylwetkę. Nie porwał nas sukcesami w zakresie urody ciała, jako mister kulturystyki, Marian Glinka, nieżyjący już aktor Teatru Ateneum. Podziwiam w Kwiatkowskim skalę głosu, gorące emocje. Prawdziwy heros. Wygląda ciekawiej niż Józef Węgrzyn na fotografiach sprzed 100 lat. Nasza wspólna scena jest krótka, ale reżyser nie przepuści żadnego szczegółu. Słowo po słowie badamy strukturę zdań i przymierzamy akcenty. Znać, że instruuje nas aktor, który czerpie nie tylko ze swej techniki, ale i temperamentu. Jego głos ma moc rozstrzygającą.

Kostiumy zaprojektowała Dorota Kołodyńska. Szata biskupa musi być trochę rzymska, trochę apostolska, a jednocześnie swobodnie współczesna. Znakomici krawcy teatralni są bardzo cierpliwi, godzą rzemiosło z fantazją kostiumologa. To już bardzo rzadka profesja, a pracownia krawiecka w Teatrze Polskim jest jedną z nielicznych jakie się w Polsce zachowały. Przed paru laty nowe prądy menadżerskie podpowiadały, aby likwidować pracownie, a szycie zlecać krawcom w mieście. Wszyscy, którzy posłuchali tych rad, bardzo dziś żałują. Giną pomocnicze zawody teatralne.

O fryzury troszczy się znana stylistka Jaga Hupało. Pomagała nam niedawno w „Cydzie". Prezentowałem się wtedy na scenie w nastroszonych żelem włosach, ciesząc się, że resztki ich można było jeszcze zmobilizować, aby stanęły na baczność. Powoływałem się w tekście roli na swoje siwe włosy wytarte szyszakiem i czułem jak czupurny młodzieniaszek. Tym razem obowiązuje rzymska grzywka i krótko przycięte na skroniach włosy.
Ważnym schronieniem dla aktora w teatrze jest garderoba . Dzielimy ją we trzech – Piotr Cyrwus, Jerzy Schejbal i ja.

Wszyscy jesteśmy dziadkami. To sprzyja wzajemnej wyrozumiałości. Jerzy, do niedawna gwiazda scen wrocławskich, profesor Akademii Teatralnej, to także mój rówieśnik ze studiów w Krakowie. Dopiero po 45. latach pracy spotkaliśmy się w jednym przedstawieniu. Łączą nas wspomnienia i rozmowy o wnukach, ale, co dla mnie istotne, wciągam go w rozmowy o profesji , z respektem doceniając jego wiedzę i bogate doświadczenie. Nie wymieniamy tylko uwag na temat tego, co w tej chwili dzieje się na scenie, bo jako zawodowcy wiemy, że nie należy komentować z perspektywy odśrodkowej. Wizję kształtuje reżyser, jest pierwszym widzem. Życzę Andrzejowi sukcesu, jest moim przyjacielem. Zaciekawia jednak to, co słyszymy przez głośniki .
Muzykę – na żywo – tworzą niezwykłe efekty dźwiękowe w wykonaniu Olo Walickiego. Nakładają poetycki filtr na rzeczywistość sceniczną. Dekoracje nie inspirują się filmem, scenografia nie udaje dawnego Rzymu. Parę kubików i przestrzeń. Czysty teatr.
Na korytarzu poruszenie. Pan prezydent Bronisław Komorowski zaprosił zespół naszego teatru – w dniu premiery „Irydiona", 29 stycznia - do Pałacu Prezydenckiego. A Sejm podjął uchwałę, aby uhonorować stulecie Teatru Polskiego.

Olgierd Łukaszwicz
blogstar.pl
1 lutego 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...