Już w sobotę Śmierć i Wojna przybędą do teatru lalek

rozmowa z Pawłem Dobrzyckim

W sobotę światowa prapremiera "Statku błaznów", sztuki napisanej i wyreżyserowanej przez Piotra Tomaszuka na motywach XV-wiecznego poematu Sebastiana Branta. Jest zapowiadana jako największe przedsięwzięcie artystyczne w dziejach Wrocławskiego Teatru Lalek.

- Czeka nas naprawdę znakomite widowisko teatralno-muzyczne. Taniec, efektowne songi, dynamiczne akcje sceniczne i wspaniała scenografia... Widzowie będą zachwyceni, a ja już jestem - mówi dyrektor WTL Robert Skolmowski. Zobaczymy na scenie błaźnice i błaznów przebranych za siedem grzechów głównych, cztery żywioły, cztery cnoty kardynalne oraz Adama i Ewę, dzięki którym dopełni się los ludzkości. To pasażerowie statku kierowanego przez czterech jeźdźców Apokalipsy czyli Wojnę, Zarazę, Głód i Śmierć. "Dla pożytku i zbawiennej nauki, / Napomnienia, ukrzepienia mądrości, / Także dla potępienia błazeństw, błędu i głupoty / Zebrał was na tej galerze / Doktor praw obojga" - tłumaczy im Kapitan. Załogę i pasażerów płynących do Narragonii w poszukiwaniu rozumu i zdrowego rozsądku ubrał Paweł Dobrzycki. Autor scenografii do "Statku błaznów" jest malarzem i jednym z najbardziej znanych polskich scenografów teatralnych.

Rozmowa z Pawłem Dobrzyckim

Beata Maciejewska: - Pierwsza edycja dzieła Sebastiana Branta, wydanie bazylejskie z 1494 roku, była ozdobiona wspaniałymi grafikami Albrechta Dürera. Inspirował się Pan nimi projektując kostiumy dla aktorów? 

Prof. Paweł Dobrzycki: - Inspiracji było bardzo dużo. "Statek błaznów" Tomaszuka oczywiście wykorzystuje motywy z XV-wiecznego poematu Branta, ale jest współczesną opowieścią o grozie istnienia. Dlatego nie nawiązuję do konkretnych dzieł, bo to ma być nasza wersja "karnawałowej" wizji świata. Muszę jednak przyznać, że podczas prac nad tym przedstawieniem miałem przed oczami rysunki Giovanniego Domenico Tiepola, weneckiego ilustratora przypadków Pulcinelli (Poliszynela). Sztychy Tiepola obrazują fenomen komedii dell\'arte, czyli ludycznego, ironiczno-tragicznego teatru ulicznego. Pokazywał on życie w krzywym zwierciadle, bawił i uczył widzów, którzy w groteskowych postaciach widzieli siebie samych.

Czy to znaczy, że zobaczymy Śmierć, Zarazę, Głód i Wojnę w groteskowym kostiumie?

- Każda epoka ma swoją wizję Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Do naszej groteska dobrze pasuje. Patos jest w dzisiejszych czasach podejrzany. To prawda, sceniczni jeźdźcy nie są do końca poważni, ale to wcale nie znaczy, że są mniej niebezpieczni. Współcześni tyrani są śmieszni, karykaturalni, ale krew się leje naprawdę.

Istotą karnawału we wszystkich epokach była możliwość wypowiedzenia niczym nieskrępowanego osądu o świecie pod osłoną zabawnej maski. Dziś karnawał to najczęściej atrakcja turystyczna. Chcemy w naszym przedstawieniu odwołać się do dawnej tradycji, w której karnawał ukazywał prawdę o ludzkiej naturze.

Nawet w czas zabawy? 

- Karnawał to, owszem, zabawa, ale okrutna, szalona, pozbawiona reguł. Odwraca porządek rzeczy, ale także pokazuje kondycję ludzką.

Kiedyś symbolika grzechów była bardzo czytelna. Chciwość ukrywała się pod postacią wilka, nieczystość przybierała postać pantery, a pycha kryła się w skórze lwa. Jak dzisiaj można pokazać na scenie to, co w nas najgorsze? Zobaczymy paradę siedmiu grzechów głównych?

- Nie. Widz takiej symboliki by nie zrozumiał, czasy Biblii Pauperum już się skończyły. Zapewniam jednak, że pasażerowie i załoga statku tak opowiedzą nam o swoich (i naszych) przywarach, że nie będziemy mieć wątpliwości.

Ja już nie mam wątpliwości. Grzech braku umiaru wygląda bezwstydnie i prostacko z biustem na wierzchu. Za to Venus jest rozerotyzowana, wręcz bucha żądzą, co podkreśla kostium z czarnej skóry. Bardziej w stylu Beate Uhse niż Dürera.

- Statek, którym zabierzemy widzów w metaforyczną podróż, symbolizuje ludzką cywilizację. Widzowie ocenią, gdzie i jak płyniemy.

Beata Maciejewska
Gazeta Wyborcza Wrocław
23 stycznia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...