Kardynał w Halce

"Halka" - reż. Waldemar Zawodziński - Opera Krakowska w Krakowie

Zapowiedzi nowej krakowskiej inscenizacji "Halki" były szumne. "Szumią jodły" i inne arie miały brzmieć w nowoczesnym ujęciu, w feministycznym przesłaniu... Niestety, reżyser Waldemar Zawodziński zatrzymał się gdzieś w pół drogi.

Z jednej strony, nie pozbawił artystów historycznych strojów, a z drugiej, wykorzystał elementy dość dalekie od tradycyjnych inscenizacji, które, choć budzą oczywiste skojarzenia, nie do końca przekonują o zasadności ich wprowadzenia. Chociażby kwietny labirynt przechodzący od bujnej zieleni aż po kolory jesieni, wszechobecne lustra czy wielka ćma z trupią główką. Kilka elementów w inscenizacji robi wrażenie, np. ogromne kościelne witraże czy złocony ołtarz. Jednak nie one decydują o odbiorze "Halki", ale muzyka Moniuszki i śpiewacy.

W premierowym przedstawieniu Tomasz Kuk w roli Jontka był najbardziej przekonujący, może też dlatego, że nieraz wcielał się w tę postać. Ewa Biegas (Halka) miała nierówne chwile, znakomite, ale i takie, nad którymi musi popracować. Monika Korybalska jako Zofia śpiewała całkiem udanie, czego nie można powiedzieć o zastępującym Mariusza Kwietnia Stanisławie Kufluku, wyraźnie stremowanym i przygaszonym. Jemu i innym może nie ułatwiała zadania miejscami nieco zbyt głośna orkiestra pod batutą Łukasza Borowicza.

Za to balet udowodnił, że nawet na niedużej scenie można pokazać siarczystego mazura czy tańce góralskie. Tak jak sobie pewnie wyobrażał kompozytor. Ale czy nawet on mógł przewidzieć, że reżyser wprowadzi na scenę grupę znudzonych księży i purpuratów, a jednego z nich wysforuje? Do tego tak podobnego do Kogo? To już niech zobaczą widzowie tej sztandarowej polskiej opery.

Paweł Dybicz
Przeglad
4 stycznia 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia