Kariery wszystkich polityków?

"Kariera Romualda S." - reż. Piotr Ratajczak - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Do czego może doprowadzić człowieka frustracja? W pewnym państwie na P. może go doprowadzić do władzy.

Tytułowy bohater sztuki Jana Czaplińskiego - Romuald Szach jest uosobieniem wszystkich odczuć społeczeństwa wobec aktorów sceny politycznej i mediów. Jak każdy przeciętny obywatel, Szach ma dość bezsensownego pokrzykiwania, jakie fundują nam nasi wybrańcy, miast zajmować się rzeczami ważnymi. Jedyna różnica między Szachem, a przysłowiowym Kowalskim, polega na tym, że Szach ma możliwość wyrażenia publicznie swojej dezaprobaty, jest bowiem dziennikarzem prowadzącym program telewizyjny, w którym prowadzi dyskusje z zaproszonymi do studia politykami na "niezmiernie ważne tematy" (podobnie, jak każdy dziennikarz, w każdym telewizyjnym programie). Właśnie podczas jednego z wydań owego programu naszemu bohaterowi, pod wpływem jego wyjątkowo "bystrych, obytych i kulturalnych" gości, puszczają nerwy. Dziennikarz pragnie tylko jednego - ciszy. I tak dochodzi do narodzin nowego ruchu społecznego - Wyciszaczy. Romuald Szach do polityki się nie prosił, ot samo jakoś tak wyszło... Na dobre?

Nowy spektakl Teatru Zagłębia idealnie wpisuje się ten, wyjątkowo dla ludzi myślących przykry, przedwyborczy okres. Dostajemy całą obłudę, głupotę i zachłanność politycznej sceny w pigułce. Nikt nie zostaje oszczędzony. Lewica, prawica, centrum, radykalni wariaci - każdy dostaje za swoje, każdy jest tak przerysowany, a jednocześnie tak prawdziwy, że nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Jedynie Maria Bieńkowska, jako posłanka Nowej Lewicy, wypada nieco blado, jest zbyt zachowawcza, zwłaszcza na tle Tomasza Muszyńskiego w roli przedstawiciela prawicy. Rozczarowanie tym większe, że jako Bożena w "Między nami dobrze jest" (reżyserowanym również przez Piotra Ratajczaka) była fantastyczna. Tutaj tekst nie pozwolił jej na więcej. Szkoda.

Nic to jednak, że Bieńkowska nie mogła się tym razem popisać, bo pozostałe postaci dostarczają śmiechu co niemiara. Niestety, jest to śmiech przez łzy. Grzegorz Kwas wspaniale zaprezentował się w głównej roli. A Piotr Bułka i Michał Bałaga, jako doradcy premiera? Och, oni znają znaczenie mediów społecznościowych! Doskonały jest również Krzysztof Korzeniowski, grający premiera. Jedyna względnie uczciwa postać (o ile polityk może w ogóle takim być) jest nudna, jak flaki z olejem. Czyż nie tak wygląda to w realnym świecie? Kto chce oglądać ludzi starających się mówić do rzeczy? My chcemy kontrowersji!

Niewątpliwe brawa należą się autorce scenografii, Matyldzie Kotlińskiej. Nie za ścianę głośników, towarzyszącą widzom przez cały spektakl, choć robi ona wrażenie. Za finałową scenę, pokazującą do czego może doprowadzić nieprzeparta chęć zmiany dla niej samej. Obawiałam się, że reżyser lub aktorzy przeszarżują, tak się jednak nie stało. Dyskretna, acz bardzo wymowna, zmiana scenografii była mądrym rozwiązaniem.

"Kariera Romualda S." jest spektaklem, który powinien zobaczyć każdy wyborca. Liczę na to, że wielu z nas otrzeźwi. A jeśli nawet nie, to dostarczy powodów do śmiechu. Byłoby jednak dobrze, gdybyśmy pamiętali z kogo się śmiejemy...

PS.: Jeśli są wśród widzów Teatru Zagłębia osoby czekające na moment, w którym Edyta Ostojak wreszcie się potknie i przestanie błyszczeć, to mogą sobie ten spektakl darować. Ostojak, jak zwykle, znakomita!

Olga Kujawińska-Kostro
sosnowiec.info.pl
28 października 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia