Kaspar Hauser w krainie dzikich

"Dziwny przypadek psa nocną porą" - reż. Bartosz Zaczykiewicz - Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

Przejmująca rola Christophera, autystycznego 15-latka próbującego znaleźć swoje miejsce w nieprzyjaznym świecie, z pewnością pozostanie w pamięci każdego, kto obejrzy spektakl pt. "Dziwny przypadek psa nocną porą" w reż. Bartosza Zaczykiewicza. Jego premiera w kaliskim teatrze odbyła się w minioną sobotę

Początek wydać się może banalny: nastolatek późnym wieczorem znajduje w ogrodzie martwego psa sąsiadki. Niczym jednak w Gombrowiczowskim "Kosmosie", gdzie punktem wyjścia dla rozwoju problematyki jest powieszony wróbel, rzeczywistość komplikuje się w miarę rozwoju akcji. Christopher rozpoczyna prywatne śledztwo, próbując znaleźć zabójcę psą i powód dokonania przestępstwa. Od pierwszych chwil jednak wiadomo, że to nie będzie zwykłe śledztwo - odmienność głównego bohatera jest aż nadto widoczna. Widzimy przede wszystkim przedziwne ruchy rąk. Dłonie Christophera nie znają spoczynku, przebiegając po całym jego ciele, po napotykanych przedmiotach, a niekiedy szukają czegoś w powietrzu. Nie są to ruchy chaotyczne, rządzi nimi pewna logika, ale nie jest to logika człowieka w pełni racjonalnego i samoświadomego. Christopher również chodzi inaczej i mówi inaczej niż otaczający go ludzie, jego język ma sobie tylko właściwą składnię i intonację, własną emocjonalność czy raczej emocjonalną monotonię, czasem przerywaną atakami panicznego strachu czy wściekłości. A nade wszystko swoista jest umysłowość tego chłopca, sposób dobierania przez niego argumentów, zdolność do zapamiętywania długich ciągów cyfr i nadwrażliwość na niektóre bodźce zewnętrzne, zwłaszcza na dotyk, którego Christopher boi się i unika.

Przeglądamy się w krzywym zwierciadle

W świecie chłopca żyją jednak także dorośli z własnymi problemami, nieraz nawet bardziej dramatycznymi niż konflikty, w jakie popada nastolatek. To przede wszystkim jego ojciec Ed, który do pewnego momentu wychowuje go samotnie (w tej roli przekonujący Michał Wierzbicki). Ed to postać niejednoznaczna, ale przez to wielowymiarowa i wymykająca się łatwym uogólnieniom. Taki jest zresztą cały spektakl, w którym sporo jest ruchu scenicznego, punktujących zwroty akcji fragmentów muzyki i efektów świetlnych. Trzeba przy tym zaznaczyć, że jest to spektakl długi, ponad dwuipółgodzinny (z przerwą) i że publiczność siedzi na krzesłach dookoła zaimprowizowanej sceny, co czyni aktorów bliższymi widzowi, ale też wprowadza atmosferę duszności, by nie powiedzieć klaustrofobii. Z całą pewnością nie mamy do czynienia ze spektaklem lekkim, łatwym i przyjemnym. Jednak pewien dyskomfort odbioru zostaje nam wynagrodzony z nawiązką świetną kreacją Michała Felczaka jako Christophera, wartką akcją bez dłużyzn, momentami wzruszeń, trafnością użytych środków i precyzyjną realizacją celu, który założył sobie reżyser. W tym spektaklu nawet stolik i krzesła mają swoje role do odegrania. Jeżeli coś można by poprawić, to może akustykę i dykcję odtwórców niektórych ról. Trzeba jednak przyjąć, że reżyser Bartosz Zaczykiewicz zdaje sobie z tego sprawę, a aktorzy ze spektaklu na spektakl grali będą z coraz większą pewnością, co dotyczyć powinno również emisji głosu.

Generalna sentencja na koniec? Im dłużej trwa ten spektakl, tym bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że to nie my przyglądamy się autyście, tylko on przygląda się nam. To nie on jest dziwny ze swoim przywiązaniem do prostych prawd i prostych uczuć, tylko my z naszym kunktatorstwem, naginaniem zasad moralnych do potrzeby chwili czy brakiem jasno określonych metod i celów. Przeglądamy się w krzywym zwierciadle, a pomaga nam w tym Christopher.

Robert Kordes
Życie Kalisza
7 maja 2019

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia