Katar wieku średniego
"Miasto" - 50. Kaliskie Spotkania TeatralneDrugiego dnia Kaliskich Spotkań Teatralnych zobaczyliśmy kolejny konkursowy spektakl - "Miasto" Jewgienija Griszkowca w reżyserii Artura Urbańskiego pokazał warszawski Teatr Ateneum.
Tej sztuce zarzucano już wszystko - a to że wbrew tytułowi nie rozrabia tematu współczesnej metropolii, a to, że eksponuje machistowską bufonadę, a to, że popada w egzystencjalny patos. Tymczasem w "Mieście" wszystkiego jest w sam raz czy raczej niczego nie jest za dużo.
Basin Siergiej Aleksandrowicz (Przemysław Bluszcz) ma dom, żonę, dzieci i dobrą pracę. I ma też tego wszystkiego dość. W tle gra piękna muzyka Erika Satie, a Basin chodzi po mieszkaniu jak zwierzę zamknięte w klatce. Chce uciec, ale nie wie dokąd. - Wyjeżdżam, nie wiem kiedy wrócę - rzuca więc zaczepnie do konsekwentnie ignorowanej żony (Katarzyna Herman), która trochę pokornie, trochę histerycznie wchłania kolejną fanaberię męża. Kryzys wieku średniego? Tak, ale nie tylko. Basin uosabia problem bardziej ogólny - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Jednak Urbański te wszystkie cierpienia - zamiast uwznioślić - poniża. Pokazuje ich przejściowość i śmieszność samego Basina, który z fanfarami rzuca wyzwanie, by później mu nie podołać.
Co prawda doprowadza swojego bohatera do ściany, ale tylko po to, żeby lekko rozpłaszczyć na niej jego nos i kazać mu zawrócić. Basinowi zabraknie odwagi, żeby podjąć nieodwracalną decyzję. Bo jest zbyt słaby i nie wie, czego chce.
Dokładnie punktuje Basina apodyktyczny ojciec (Marian Opania). Cały ten kryzys traktuje z obojętnością, a nawet wrogością, jakby syn przyszedł do niego, żeby poskarżyć się na katar. A katar, jak wiadomo, prędzej czy później przejdzie. A przynajmniej jemu przeszedł.
Rozterki Basina nie są ani nazbyt trywialne, ani przesadnie podniosłe. Trochę górnolotnych słów pada, ale wcale nie ciążą, neutralizowane przez umiejętnie wprowadzanych bohaterów drugiego planu. Najpierw, żeby pożyczyć pieniądze, przychodzi Maksim (Arkadiusz Nader) i zadumaną minę przyjaciela komentuje słowami: - Tej twojej mordy to ja nienawidzę. A na końcu mamy "Zagubioną autostradę" jak z Lyncha, choć bardziej psychiatryczną niż psychodeliczną, z niezrównoważonym prorokiem - taksówkarzem (Wojciech Brzeziński) w roli głównej.
Anonimowe "miasto", rzeczywiście nieobecne w tym spektaklu dosłownie, tętni podskórnym, metaforycznym życiem. Skupione na przetrwaniu, całą swoją energię wydatkuje na zachowanie status quo. Zgodnie z zasadą, że lepsze jest wrogiem dobrego. To usilne trwanie, w "Mieście" warszawskiego Teatru Ateneum, nie jest jednak wcale kapitulacją. To heroiczna walka z powracającym katarem.
* Dziś w Kaliszu kolejne przedstawienie konkursowe - "Trylogia" wg Henryka Sienkiewicza w reż. Jana Klaty. Spektakl pokaże Narodowy Stary Teatr w Krakowie