Każdy element scenografii wielokrotnie zmienia swój charakter
"Cukier" J. GerigkCukier to dyplomowy spektakl Joanny Gerigk, absolwentki reżyserii PWST we Wrocławiu. Jest to prosta, uniwersalna historia o męskiej przyjaźni oraz poszukiwaniu szczęścia w życiu.
Spektakl powstał w ramach projektu integracyjnego uczelni artystycznych - PWST, Akademii Sztuk Pięknych i Akademii Muzycznej we Wrocławiu.Dzięki współpracy pomiędzy trzema uczelniami artystycznymi Joannie Gerigk udało się stworzyć spektakl, w którym muzyka i scenografia nie są jedynie tłem, ale znaczącym elementem sztuki. Na uwagę zasługuje scenografia, składająca się z prostych, drewnianych konstrukcji, z których każdy element jest niezbędny, a podczas spektaklu pełni różne role. Aktorzy, opowiadając historie, sprawnie budują za ich pomocą kolejne światy. Każdy element scenografii podczas spektaklu wielokrotnie zmienia swój charakter, bohaterowie przechodzą przez drzwi, bądź zza tych drzwi ktoś do nich wychodzi. Kiedy zaś przechodzą przez drzwi, mamy wrażenie, że razem z nimi przechodzimy do innego miejsca, a jest to potęgowane muzyką Mikołaja Laskowskiego, inspirowaną folkiem, operą, ale nawiązującą też miejscami do muzyki rozrywkowej, co idealnie współgra ze zmieniającym się dynamicznie charakterem poszczególnych scen. Te dwa elementy w sposób istotny wzbogacają spektakl i łączą go w zwartą, zamkniętą opowieść.
Głównym bohaterem "Cukru" jest Józef (Alan Bochnak), który przeżywa kryzys egzystencjalny i twierdzi, że "życie jest pełne goryczy, kiedy nie ma w nim słodyczy". Próbują wspierać go dwaj przyjaciele, z których jeden jest ekstrawertycznym kobieciarzem (Jarosław Paczyński), a drugi raczej grzecznym kujonem w szaliczku (Mateusz Zagórski), wszyscy trzej tworzą jednak bardzo zżytą ze sobą grupę. Józef jest niedoświadczony, zarówno jeśli chodzi o życie, jak i kobiety, a jedyna wiedza, jaką posiada, to wiedza czysto teoretyczna. Przyjaciele sugerują mu, by wyruszył w podróż za tym, co może osłodzić mu pełne goryczy życie, czyli po prostu za cukrem. Jest więc "Cukier" teatrem drogi, jeśli można sparafrazować nazwę gatunku filmowego. Józef podczas podróży spotyka liczne kobiety, przechodzi inicjację seksualną, ale także przeżywa rozczarowanie, gdyż odnaleziony cukier nie sprawia, że czuje się lepiej.
"Cukier" to historia o męskiej przyjaźni, ale nie tylko. To opowieść o braku kobiet. Wszystkie role w spektaklu grane są (zresztą na bardzo wysokim poziomie) przez mężczyzn. Spektakl odbywa się w dwóch planach - w żywym i lalkowym, a oba światy są od siebie wyraźnie oddzielone. Kobiety są ukazane pod postacią lalek lub nawet samych tylko ich fragmentów. Zostały one przedstawione przez Łukasza Batko, któremu należą się osobne brawa za to, z jaką sprawnością w tak krótkim czasie wcielał się w liczne postaci. Lalki wykonane przez autorkę scenografii, Magdalenę Nowak, wprowadzają element grozy, inności, zdają się pochodzić z innego świata. Mężczyźni ukazani w spektaklu są ludźmi z krwi i kości, dobrymi lub złymi, ale prawdziwymi. Postaci kobiece są zaś ukazane jedynie poprzez najbardziej wyraziste atrybuty kobiecości, stereotypowo, powierzchownie. Kobiety-kukły przychodzą zawsze z zewnątrz, niosą zagrożenie, tajemnicę - wiedzą więcej niż mężczyźni, ale ta wiedza jest dla nich niebezpieczna. W świecie mężczyzn przyjaźń jest kierowana prostymi zasadami - można sobie dać po mordzie i przyjaźnić się dalej. Kobiety, nawet gdy są dla bohatera miłe, kuszą go i obiecują coś dobrego, zawsze kryją jakiś zły zamiar. Zastanawia mnie, dlaczego kobieta-reżyser podjęła się w tym spektaklu analizy męskiej przyjaźni, a kobiety przedstawiła w tak nieprzychylny sposób. "Cukier" z tej perspektywy nie jest historią o mężczyznach, ich przygodach i przyjaźniach, ale o ersatzu kobiet. A także o ich destrukcyjnym wpływie na mężczyzn.
Jednak postaci kobiece w tym spektalu zasługują na uwagę w równej mierze, co męskie. Pierwszą kobietą jest francuska Wróżka Melania, kobieta lekkich obyczajów, która "lubi ostro od tyłu" i drogo sprzedaje Józefowi (nieskuteczny w walce z bólem istnienia) cukier. Niczym Pytia wskazuje mu drogę, mówi, że zamiast szukać cukru powinien zastanowić się, czym on dla niego jest. Pojawia się także Pani Koń, która jest jedynie kapeluszem z woalką i parą zwisających piersi. Kukiełka próbuje zawładnąć ciałem Józefa, a potem stara się go otruć. Jedyną pozytywną postacią kobiecą, która pojawia się jako głos z offu, jest babcia Józefa, ostrzegająca go przed Panią Koń i proponowaną przezeń trucizną. Józef wypija ją, ale mimo to nie umiera, paradoksalnie chyba tylko dlatego, ponieważ bardzo wierzy w przeznaczenie i w to, że wszystko jest częścią większego planu. W końcu Józef spotyka Babę Jagę, która chce go uwieść, on jednak zabija ją ze strachu. W tym momencie dochodzi do kulminacji i przerwania historii - przyjaciele Józefa nie wiedzą jak dalej poprowadzić opowiadanie. W końcu jeden z nich dochodzi do wniosku, że trzeba pogodzić się ze stanem rzeczy, a dwoistość jest przyczyną komplikacji. Możemy dopatrywać się tutaj nawiązania do dwoistości świata ludzi i lalek, których spotkania zawsze mają wymiar negatywny. Wyjątkiem jest scena, gdy ukazuje mu się Facjata, najbardziej chyba niesamowita lalka w tym przedstawieniu, która jest po prostu wielką twarzą, animowaną za pomocą całego ciała aktora. Facjata oświeca Józefa mówiąc mu, że wszystko co jest, przemija.
Józef, który po przeżytym oświeceniu mierzy się z demonami swej przeszłości i schodzi z "tratwy", prowizorycznej sceny zbudowanej na scenie, przekracza czwartą ścianę i wchodzi pomiędzy widownię - jest to dla niego ostateczny moment oświecenia i poszerzenia świadomości. Poza sceną jest prawdziwe życie i dopiero kiedy Józef to spostrzega, może być naprawdę sobą. Przyjaciel Józefa mówi: „ty i twoje ja to jednia, dopiero kiedy połączysz te dwie części siebie będziesz kompletny". Na końcu wszyscy trzej dochodzą do wniosku, że trzeba być tu i teraz, zamiast gonić za szczęściem.
Cukier jest także, a może przede wszystkim, spektaklem o samym teatrze. To, co widzimy na scenie, to jedynie spotkanie grupy przyjaciół, którzy opowiadają sobie fantastyczne historie. Tak naprawdę wszystko dzieje się w ich głowach. Parę razy z ust któregoś z bohaterów pada sformułowanie typu: "pogubiliśmy się?", albo: "teraz będę tańczył, to nie będzie dziury". Można pomyśleć, że aktorzy starają się w przewrotny sposób radzić sobie z zapomnianym fragmentem tekstu. Jednak owe pozateatralne wtrącenia są częścią tekstu i mają na celu przełamanie teatralnej konwencji. Na końcu dwaj przyjaciele pozostawiają młodego, niedoświadczonego Józefa samego w teatralnej, sztucznej przestrzeni, by sam doszedł do poziomu wiedzy, który oni już osiągnęli, i zdał sobie sprawę z fikcyjności tej historii. Sam musi zrozumieć, że aby skutecznie stawić czoła życiu trzeba... żyć. Trzeba porzucić iluzje i stworzone konwencje, przekonania. Świat teatru okazuje się być światem iluzorycznym, ograniczającym, zamykającym. "Cukier" jest więc także spektaklem o wyzwalaniu się z narzuconej roli, ze sztuczności w jakiej tkwimy i potrzebie prawdy.