Każdy teatr potrzebuje sukcesu

Rozmowa z Małgorzatą Langier

Mam bardzo mocny, dobry zespół aktorów i ogromną satysfakcję, że z nimi pracuję, że współpracują z nimi inne teatry na Śląsku. Jestem dumna z tego, że przyjmują każde artystyczne wyzwanie, jakie przed nimi stawiam. Bardzo ubolewam, że sytuacja finansowa Teatru nie pozwala na realizację czterech czy pięciu premier w sezonie, by tych wyzwań było więcej, by więcej było spotkań z ciekawymi, ambitnymi twórcami, ale też by repertuar był jeszcze bardziej atrakcyjny dla widzów, recenzentów, krytyków.

Z Małgorzatą Langier, dyrektorką Teatru Ateneum w Katowicach, rozmawia Ryszard Klimczak z Dziennika Teatralnego.

Ryszard Klimczak: Jak ocenia Pani ubiegły sezon? Co ciekawego się wydarzyło?

Małgorzta Langier – To był siódmy sezon mojego dyrektorowania; znam już Teatr, ludzi, miasto, choć może nie do końca, bo wciąż zaskakują mnie pewne sytuacje! Każdy kolejny sezon mija mi coraz szybciej, z każdym rokiem jest więcej pracy, pomysłów, wyzwań. Nawet jeśli nie mamy wielu spektakli premierowych, to i tak sporo się dzieje. W ubiegłym sezonie teatralnym mieliśmy dwie premiery: przy „Polonie i Radzie" pracował z nami Paweł Chomczyk, reżyser znany z przedstawienia „Wielkie Gorące Szybkie Puff". Bardzo lubię z nim pracować, szanuję go jako twórcę i artystę oraz lubię go jako człowieka. Podoba mi się, jak współdziała z zespołem, jak wraz z nim poszukuje i jak z szacunkiem traktuje wszystkich pracowników Teatru. Oprócz tego podziwiam, jak jest przygotowany do realizacji. Z zespołem Ateneum już tworzył (był to specyficzny, pandemiczny czas), przystępując do pracy nad „Polonem i Radem", znał więc już aktorów. Do tej realizacji zaprosiliśmy również Roberta Jarosza, z którym, mimo iż znamy się od dłuższego czasu, pierwszy raz miałam okazję pracować. Robert jest dramaturgiem, autorem tekstu i mam nadzieję, że dla niego – tak jak dla mnie – była to niezwykła przygoda. Musieliśmy się zmierzyć z fizyką i chemią, biografią i naukowym dorobkiem Marii Skłodowskiej-Curie.

Skąd pomysł na taką tematykę?

- Maria Skłodowska-Curie jest dla mnie wielką postacią, zarówno jako naukowczyni, jak i kobieta. Dlatego pomyślałam, że warto zrobić o niej spektakl, który byłby ciekawy naukowo i artystycznie. I wtedy doszłam do wniosku, że w tym całym szaleństwie jedynie Paweł Chomczyk jest w stanie zrobić przedstawienie, gdzie umiejętnie połączy to, co znane i nieznane, odkryte i nieodkryte. W konsekwencji wyszedł interesujący spektakl, bo zamiast robić kolejną sztukę o Marii Skłodowskiej-Cure, opowiedzieliśmy historię dwóch pierwiastków – Polonu i Radu – które pragną, aby ktoś je odkrył, zauważył, nazwał.

Jakiej kategorii wiekowej dedykowany jest ten spektakl?

- Na początku myślałam, że będzie to propozycja dla dzieci z siódmej i ósmej klasy szkoły podstawowej, bo wtedy rozpoczynają się pierwsze zajęcia z chemii i fizyki. Reżyser z dramaturgiem znaleźli jednak sposób, by spektakl mogły oglądać dzieci młodsze. W głębszej warstwie jest to przedstawienie o poszukiwaniu siebie, o tym, że każdy z nas jest ważny, każdy z nas chce być odkryty, dostrzeżony, każdy zasługuje na uwagę, a w szczególności młody człowiek, który dopiero szuka swojej tożsamości, swojej drogi w życiu; kształtuje się jego charakter, jego indywidualizm. Na premierę pedagogiczną, poprzedzającą premierę oficjalną, zaprosiliśmy pedagogów, animatorów, rodziców oraz nauczycieli chemii i fizyki. Takie spotkania są dla nas bardzo ważne i niezwykle pomocne. Rozmowa z dorosłymi, którzy za moment przyprowadzą do nas swoich podopiecznych jest nam potrzebna i cenimy sobie każdą opinię. Co ciekawe, okazało się, że to właśnie nauczyciele chemii i fizyki jako pierwsi odnaleźli się w metaforze spektaklu. Pamiętam, jak profesor fizyki powiedział, że on to przedstawienie „kupuje", ponieważ oprócz tego, że dowiadujemy się o samej Skłodowskiej, jej mężu i córce, Nagrodzie Nobla, fizyce i chemii, to jest to przede wszystkim spektakl o pragnieniu bycia zauważonym. Niesamowitym było, że powiedział nam to właśnie profesor fizyki.

Jaka była druga premiera?

- Następna premiera odbyła się w marcu, więc po dość długim czasie, jednak między październikiem a marcem dużo się wydarzyło. W czasie kiedy powstawał „Polon i Rad" rozpoczęliśmy próby do udramatyzowanego czytania sztuki Anny Wieczorek „Troja. Wojny nie będzie!". Wybrałam ją, bo to rzecz o kobietach, bogata w role kobiece, a tych w teatrach, mam wrażenie, jest mało. Przyznaję, że w Ateneum również, dlatego postanowiłam, że w kolejnym sezonie będzie ich zdecydowanie więcej. W wielu spektaklach postaci są głównie męskie, począwszy od „Robinsona", „Łyska z pokładu Idy" po „Polon i Rad", w którym gra tylko jedna aktorka. „Troja. Wojny nie będzie!" to również bardzo mądry i wieloznaczny tekst. Główną osobą dramatu Ani Wieczorek jest tragiczna postać Kasandry – w naszym czytaniu świetna rola Katarzyny Prudło – która przywołując wojnę trojańską, próbuje zwrócić uwagę na to, z czym mierzy się współczesny świat.

Czy planujecie przeobrazić go z czytania udramatyzowanego w spektakl?

- Z jednaj strony chciałabym, aby powstało pełnowymiarowe przedstawienie, z drugiej zaś lubię formę czytania udramatyzowanego czy performatywnego w teatrze. Nie jest to bowiem jeszcze spektakl, ale nie jest to też odczytywanie scenariusza, a coś pomiędzy. Fascynuje mnie, że w tej formie aktorzy cały czas pracują nad tekstem, szukają nowych dróg i sensów, on ciągle ewoluuje.

A jak zareagowała na niego publiczność?

- Publiczność zareagowała bardzo dobrze i ciekawi ją farma czytania udramatyzowanego. Dodaje nam to skrzydeł i zachęca, by częściej taką aktywność w Ateneum prezentować.

Wróćmy na chwilę do poprzedniego pytania, jaka była druga premiera?

- Była to prapremiera sztuki „Inny" Jarosława Murawskiego w reżyserii Tomasza Maśląkowskiego. W teatrze dla dzieci i młodzieży temat ważny. Murawski w swoim tekście porusza problem poszukiwania tożsamości. Zwraca uwagę na dylemat bycia jak inni, czy bycia innym, co związane jest z wiekiem. Młodzi ludzie często wyglądają (zachowują się, myślą) tak samo, niemal jak klony, inność jest piętnowana, a przecież świat jest dużo ciekawszy, bogatszy, bardziej kolorowy, gdy różnimy się między sobą. To, co nas wyróżnia jest niezwykłe i wyjątkowe. Gdy wychodzimy na ulicę i spoglądamy na ludzi, to wydaje się, że wszyscy są tacy sami; mają te same ubrania, fryzury, chodzą w te same miejsca, zaś każda inność spotyka się z brakiem akceptacji. Spektakl opowiada historię bohatera, który odkrywa nagle, że wszyscy dookoła wyglądają, mówią, myślą i zachowują się jak on; po prostu są nim. Koleżanki i koledzy z klasy, nauczyciele, sprzedawczyni z warzywniaka, dzieci na podwórku, a nawet rodzice! Nawet Julka, którą darzy wyjątkową sympatią. Rodzi to wiele absurdalnych, ale i dziwnych sytuacji, no bo jak grać w piłkę jeśli zawodnicy obu drużyn wyglądają identycznie, do której strzelać bramki? Jak buntować się przeciw mamie czy tacie, skoro oni są jak ja? Powiem, że spektakl kończy się dobrze, a można się o tym przekonać wybierając się na „Innego" do naszego Teatru.

Jak zaczęliście nowy sezon?

- Zaczęliśmy 7 września spektaklem „Łysek z pokładu Idy", zaś już w następnym tygodniu była Noc Teatrów, na której kolejny raz zaprezentowaliśmy czytanie sztuki „Troja. Wojny nie będzie!". Teraz gramy regularnie, czyli od wtorku do niedzieli. Od 17 września rozpoczęły się próby do nowego spektaklu „(Prawie) ostatnie święta", reżyserowanego przez Grzegorza Eckerta. Przewidujemy, że premiera odbędzie się na początku listopada.

Czy planujecie jeszcze jakieś inne premiery w przyszłym sezonie?

- Wszystko zależy od finansów, ale bardzo chciałabym sięgnąć po literaturę Schulza z myślą o nieco starszych widzach. Ponadto planujemy także spektakl dla młodszych dzieci, to jest cztero- lub pięcioletnich. Rozmawiamy z Teatrem Śląskim o kolejnej współprodukcji, tym razem prezentowanej zarówno na naszej jak i jego scenie. Projekt odważny, ale też niezwykle interesujący i atrakcyjny artystycznie.

Co musiałoby się wydarzyć w tym sezonie, aby mogła Pani powiedzieć, że jest tak, jak Pani oczekiwała, że jest Pani szczęśliwa?

- Każdy teatr potrzebuje sukcesu, dlatego bardzo bym chciała, aby aktorzy Teatru Ateneum zostali dostrzeżeni, aby o nich nie zapominano. I mimo że komuś może nie odpowiadać repertuar, który staram się budować, to proszę pamiętać, że to ja, jako dyrektorka Teatru, biorę za to odpowiedzialność. Aktorzy grają w sztukach, które są wyłącznie moim wyborem i chciałabym, aby oceniano ich z perspektywy tego, jacy są na scenie. Mam bardzo mocny, dobry zespół aktorów i ogromną satysfakcję, że z nimi pracuję, że współpracują z nimi inne teatry na Śląsku. Jestem dumna z tego, że przyjmują każde artystyczne wyzwanie, jakie przed nimi stawiam. Bardzo ubolewam, że sytuacja finansowa Teatru nie pozwala na realizację czterech czy pięciu premier w sezonie, by tych wyzwań było więcej, by więcej było spotkań z ciekawymi, ambitnymi twórcami, ale też by repertuar był jeszcze bardziej atrakcyjny dla widzów, recenzentów, krytyków. Teatr Ateneum w 2025 roku będzie obchodził Jubileusz 80-lecia połączony z 15 Międzynarodowym Festiwalem Teatrów Lalek Katowice Dzieciom. Chcielibyśmy, aby ten rok jubileuszowy był wyjątkowym wyzwaniem artystycznym i zrobimy wszystko, aby tak było. Byłabym szczęśliwa, gdyby przez kolejne 80 lat Teatr dalej mógł rozwijać wyobraźnię widzów, by był Teatrem w którym budujemy wzajemny szacunek nie tylko z publicznością, ale tez między pracownikami naszej sceny, aby tak jak do tej pory całe wielopokoleniowe rodziny chciały spędzać z nami czas – czy to na spektaklach, czytaniach udramatyzowanych, warsztatach teatralnych, spacerach twórczych, czy grach terenowych.

Bardzo dziękuję za rozmowę.
__

Małgorzata Langier – absolwentka kulturoznawstwa (specjalizacja: teatrologia) na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ukończyła również Podyplomowe Zarządzanie Projektami Regionalnymi i Unii Europejskiej oraz Menedżer w organizacji publicznej. Zarządzanie zasobami ludzkimi (w ramach programu „Człowiek – najlepsza inwestycja") w Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Białymstoku.
Jako stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego zrealizowała projekt badawczy „Teatr dla widza – widz dla Teatru".
Związana z Teatrem Dzieci Zagłębia im. Jana Dormana w Będzinie oraz Teatrem im. H. Ch. Andersena w Lublinie, w latach 2006 – 2013 była zastępczynią dyrektora Białostockiego Teatru Lalek.
Od września 2017 jest dyrektorem Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach.
Od 2023 pełni funkcję Marszałkini Rady Polskiego Ośrodka Lalkarskiego POLUNIMA.

Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
25 września 2024

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia