Kiedy zgasło nade mną słońce...

"Trąbka do słuchania" - reż. Agnieszka Glińska - Stary Teatr w Krakowie

"Trąbka do słuchania": jeśli nie możesz do czegoś tańczyć – to nie jest twoja rewolucja.

- Kiedy zgasło nade mną słońce, musiałam sama stać się słońcem. To było trudne, ale teraz jaka wygoda – wyznaje z ulgą i nieskrywaną radością Anna Dymna, jak gdyby półprywatnie, w otoczeniu partnerujących jej aktorów i aktorek w muzycznej scenie otwierającej spektakl "Trąbka do słuchania" według powieści Leonory Carrington w reżyserii Agnieszki Glińskiej.
- Kiedy zgasło nade mną słońce, musiałam sama stać się słońcem. To było trudne, ale teraz jaka wygoda – wyznaje z ulgą i nieskrywaną radością Anna Dymna, jak gdyby półprywatnie, w otoczeniu partnerujących jej aktorów i aktorek w muzycznej scenie otwierającej spektakl "Trąbka do słuchania"

Wkrótce poznajemy, niejako retrospektywnie, losy głównej bohaterki książki, sympatycznej i ekscentrycznej staruszki Marion, w którą Dymna wciela się na naszych oczach: dostawszy w prezencie od przyjaciółki Carmeli (Dorota Pomykała) trąbkę do słuchania Marion dowiaduje się, że rodzina serdecznie ma dość jej towarzystwa. Oddaje ją do tajemniczego zakładu, gdzie ta spędza kolejne miesiące w otoczeniu innych pacjentek, uznanych za szalone i nieprzystosowane do życia, (właściwie nie wiadomo, dlaczego, bo świat "zewnętrzny" wydaje się nie mniej szalony, więcej, zmierza, podobnie jak na scenie, ku klimatycznej zagładzie).

Pod okiem dwóch Doktorów (Szymon Czacki i Grzegorz Mielczarek) Marion ma wyzbyć się "zboczonych kobiecych nawyków" by osiągnąć "akceptowalną społecznie" formę. Znakiem rozpoznawalnym wewnętrznej podróży bohaterki w głąb siebie, jej spotkania z samą sobą – odbywającego się poza określonym miejscem i czasem – staje się obecność na scenie młodszej Marion (Natalia Kaja Chmielewska). Celem tego spotkania nie jest bynajmniej dostosowanie się do świata, którym de facto rządzi przemoc we wzajemnych relacjach, lecz uwolnienie się od niej i wyzbycie się z siebie ofiary. Ta druga Marion uczestniczy w wydarzeniach w zakładzie, podczas gdy starsza przygląda im się z boku, siedząc na ławce w towarzystwie (wyobrażonego?) dawnego przyjaciela, poety Marlborough (Jerzy Trela).

Wzajemne napięcie w relacjach damsko-męskich, które często przypominają schemat oprawca-ofiara, uwidaczniające się choćby w kuriozalnym, narzuconym pacjentkom rytmie funkcjonowania w miejscu odosobnienia (ukazanym przez reżyserkę z dużym poczuciem humoru) uwypuklają sceny współczesne, wplecione w fabułę Trąbki do słuchania przez dramaturżkę Martę Konarzewską. Aktorki przed momentem wcielające się w postaci powieści teraz kreują "bohaterki" naszej codzienności. Do głosu dopuszczona zostaje m.in. żona (Paulina Puślednik), która podczas terapii zarzuca mężowi (Adam Nawojczyk), że jej nie słucha i zawsze wszystko wie lepiej, artystka (Anna Radwan) boleśnie doświadczająca „mansplainingu" ze strony znanego poety (Zbigniew W. Kaleta), który bardziej interesuje się tym, czy kolor jej włosów jest naturalny niż tym, co ona ma do powiedzenia, czy partnerka (Anna Pruszyńska-Czacka) znanego polityka (Michał Balicki), z nieskrywaną satysfakcją znęcającego się nad nią fizycznie i psychicznie.

W jednej z ostatnich scen spektaklu Carmela mówi: "Agresja to nie siła – może to słabość". I dodaje: "Miłość to jest harmonia, tam, gdzie nie ma równości, nie może też być harmonii. Miłość jest możliwa między ludźmi wolnymi". O to "uwolnienie się", wyegzorcyzmowanie przemocy (lub ofiary) z siebie toczy się tutaj gra – podpowiadają twórczynie spektaklu. Dopiero będąc wolnym można lepiej, i zarazem prawdziwie, zacząć żyć. Razem.

W pewnym momencie Carmela mówi: "Jeśli nie możesz do czegoś tańczyć – to nie jest twoja rewolucja". Jakże trafnie brzmią jej słowa – również dziś.

Agata Dąbek
Onet.Kultura
28 grudnia 2021

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia