Kiedyś śpiewanie mnie uratowało

Rozmowa z Marianem Opanią

- Śpiewanie to potworny, niewyobrażalny stres. Ludzie myślą, żadna filozofia - wyjdzie, zaśpiewa. Jest inaczej - gdy rzecz dzieje się np. w telewizji, i ogląda nas kilka milionów ludzi, a piosenkę zna się zaledwie dwa tygodnie, to strach przed kompromitacją paraliżuje - mówi Marian Opania, aktor Teatru Ateneum w Warszawie. Jego płyta "Fascynacja" ukazała się właśnie na rynku.

PAP Life: - Od niedawna można kupić płytę z pana piosenkami "Fascynacja". Proszę o niej opowiedzieć.

Marian Opania: - Z wydawcą tej płyty znamy się od lat, moje piosenki już wcześniej gościły na płytach, m.in. z repertuarem Jacquesa Brela, Włodzimierza Wysockiego, Paulo Conte. Gdy kilka miesięcy temu zaproponował mi wydanie płyty z moimi piosenkami, chętnie się zgodziłem. Dobrze to wyszło. Może nie wszystkie utwory bym dziś zaakceptował w niezmienionej formie. "Amsterdam" Brela zaśpiewałem chyba zbyt patetycznie.

Estrada to dla pana ważne miejsce?

- Bardzo ważne, bo satysfakcja ze śpiewania jest olbrzymia. Kiedyś śpiewanie mnie w ogóle uratowało Pod koniec lat 70. miałem 2,5 roku - a były to dla mnie wieki - przerwy. Zmieniły się wtedy moje warunki fizyczne: przytyłem, posiwiałem. Gęba młoda, a postura starszego pana. Spadłem do niższej ligi.

Nie dostawał pan ról?

- Grywałem w teatrze, ale najciekawsze role dostawali inni. To był przykry okres. Zacząłem zaglądać głębiej do kieliszka, a nawet bardzo głębiej. To było piekło. Piłem alkohol, bo mnie nie obsadzano, a nie obsadzano mnie, bo piłem. Błędne koło. Ledwo się z tego wygrzebałem. Było mi ciężko i wtedy do nagrania płyty zaprosił mnie Marek Grechuta. Marek zobaczył, że wrażliwość i śpiewanie to mój świat. Śpiewałem z Grechutą teksty znakomitego poety Tadeusza Nowaka.

Śpiewa pan od zawsze?

- Od czasów szkoły teatralnej, ale wcześniej śpiewanie też nie było mi obce. W szkole byłem nazywany nawet polskim Paulem Anką, Presleyem, Sedaką...

Zdarza się śpiewać panu w domu?

- Tylko wtedy, gdy uczę się jakiejś piosenki, ale nie przy goleniu. Gdyby pan zapytał Wojtka Malajkata, który doskonale śpiewa, albo Piotra Fronczewskiego, który śpiewa genialnie, to dowie się pan, że oni nie chcą śpiewać. Śpiewanie to potworny, niewyobrażalny stres. Ludzie myślą, żadna filozofia - wyjdzie, zaśpiewa. Jest inaczej - gdy rzecz dzieje się np. w telewizji, i ogląda nas kilka milionów ludzi, a piosenkę zna się zaledwie dwa tygodnie, to strach przed kompromitacją paraliżuje.

"Niepozorny facecik, od którego nie można oderwać wzroku" - tak mówił o panu Kazimierz Kutz.

- Dziękuję Kaziowi, że tak pięknie o mnie powiedział. Osoba Andrzejka Wajdy i role w jego filmach "Miłość dwudziestolatków", a potem "Człowiek z żelaza" też były dla mnie słupem milowym.

Krąży taki dowcip o panu, że z Kaczyńskich zagra pan ewentualnie już tylko Bogusława

- Tego dowcipu nie znam. Z Antkiem Krauze, utalentowanym reżyserem i moim przyjacielem, miałem bardzo niemiłą rozmowę. Powiedziałem mu, że mogę zagrać każdego, nawet Gomułkę - umiem go nawet naśladować - ale śp. Lecha Kaczyńskiego nie chcę grać, mimo mojego prawicowego nastawienia. Nie mógł się z tym pogodzić, choć nasza wcześniejsza współpraca układała się znakomicie. Nie zagrałbym ani z tej, ani z tamtej strony w filmie stricte politycznym, choć prezydenta Kaczyńskiego darzyłem szacunkiem i sympatią, a jego żonę uwielbiałem.

Powtarza pan w wywiadach, że drugi raz aktorem już by pan nie został.

- Nie, bo to piekielny zawód. Ten permanentny ekshibicjonizm, wszystko na sprzedaż. Poza tym aktorstwo jest ulotne, trudno utrzymać się na szczycie. "Jesienna nuda" Mikołaja Niekrasowa albo "Łabędzi śpiew" - Antoniego Czechowa. Jest tam dla mnie rola. Stary aktor, grywał wielkich, a teraz nie chcą go, przemija. To sztuki o tym, że ciągle trzeba walczyć, nie można składać rynsztunku, bo gdy człowiek się podda, to najpierw umiera zawodowo, a za chwilę fizycznie. Aktorstwo jest ulotne

Tomasz Barański
(PAP)
8 marca 2014
Portrety
Marian Opania

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia