Klasyczna czarna komedia
"Arszenik" - reż. Marcin Bikowski - Teatr Baj w WarszawieTeatr Baj w Warszawie, do tej pory kojarzony głównie z przedstawieniami dla dzieci, postanowił otworzyć się również na nieco starszego widza. Do realizacji nowego projektu teatr z Jagiellońskiej zaprosił Marcina Bartnikowskiego i Marcina Bikowskiego, założycieli teatru Malabar Hotel, specjalizującego się tworzeniu przedstawień lalkowych skierowanych do ludzi dorosłych
Wybór nie był przypadkowy - grupa znana jest w środowisku teatralnym m.in. ze swoich oryginalnych rozwiązań scenicznych, interesującej interpretacji tematów i świetnej gry aktorskiej. Uznanie zdobyła dzięki autorskiemu spektaklowi "Baldanders" z 2006 r., który zdobył kilkanaście nagród (w tym kilka grand prix) na różnych festiwalach teatralnych. Sami założyciele są laureatami wielu stypendiów i wyróżnień. Efektem zaangażowania Marcina Bartnikowskiego i Marcina Bikowskiego w projekt jest "Arszenik", którego premiera odbędzie się 20 lutego w teatrze Baj. Spektakl inspirowany jest komedią Josepha Kesselringa o tytule "Arszenik i stare koronki", napisaną w 1939 r. Jest to historia dwóch uroczych starszych pań - sióstr Brewster, żyjących w swoim przytulnym domu. Staruszki wspominają dawne dzieje, a nade wszystko niespełnione szanse z czasów młodości. Dosłownie i w przenośni przywołują duchy przeszłości - nie wszystkie z nich są pożądane, za to wszystkie, bez wyjątku, płci męskiej. Nawiedzony dom kryje pod swoją podłogą nie lada tajemnicę suto okraszoną dużą ilością arszeniku i cyjanku. Okazuje się, że panie mają osobliwą filozofię życiową i dość oryginalne pojęcie o dobroczynności - powodowane chęcią ulżenia bliźnim, podają zatrute arszenikiem wino samotnym panom, którzy pragną wynająć pokój w ich gościnnym domu.
Sztuka Josepha Kesselringa była przebojem lat 40. na Broadwayu. Nie schodziła z afisza przez parę sezonów, zaliczając niemal 1,5 tys. wystawień. Później popularność komedii zwielokrotnił film Franka Capry pod tym samym tytułem Na srebrnym ekranie pojawił się w 1944 r., a reklamowany był nazwiskiem Cary\'ego Granta, który zagrał w nim główną rolę.
W Polsce próbę zmierzenia się z tym tekstem podjął w latach 70. na deskach Teatru Telewizji reżyser Maciej Englert. W sztuce niezapomnianą kreację stworzyła Irena Kwiatkowska, a spektakl był kilkukrotnie wznawiany - przypomina najlepsze złote lata Teatru Telewizji.
Nie był jednak do tej pory "Arszenik..." przenoszony na deski lalkowego teatru. Tym razem historia opowiedziana zostanie nieco innym językiem, za pomocą nowego tekstu, będącego raczej luźnym dialogiem z komedią Kesselringa niż jej wierną adaptacją. Pojawienie się na jednej scenie żywych aktorek (Agnieszka Baranowska i Magdalena Dąbrowska) oraz nieożywionych lalek zbuduje absurdalny klimat czarnej komedii. Tak przynajmniej obiecują autorzy spektaklu.