Klątwa, zdrada i śmierć

"Oresteja" - reż. Jan Klata - Narodowy Stary Teatr

Ród Atrydów został przeklęty przez bogów. Za zbrodnie Arteusa odpowiedzieli jego synowie - Agamemnon i Menelaos. Historię pierwszego z nich, który gonie z rąk małżonki Klitajmestry, i jego syna Orestesa, przybywającego by pomścić śmierć ojca, przybliża ciekawa, efektowna "Oresteja"Starego Teatru w Krakowie. To drugi spektakl prezentowany w ramach Tygodnia ze Starym Teatrem w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.

Jan Klata w trójmiejskich teatrach gości dość rzadko, ale za to spektakularnie. Poza gdańskimi spektaklami "Fanta$y" i "H" wg Hamleta, zrealizowanymi w Teatrze Wybrzeże przed dekadą, w ostatnich latach spektakle Klaty gościły na trójmiejskich festiwalach: Wybrzeżu Sztuki ("Sprawa Dantona", "Trylogia", "Utwór o Matce i Ojczyźnie"), R@Porcie ("Szajba", "Utwór o Matce i Ojczyźnie", "Szwoleżerowie") i Festiwalu Szekspirowskim ("Titus Andronikus", "Hamlet"). Większość z tych produkcji to spektakle ważne, cenione i szeroko komentowane w kraju. Nie inaczej jest z "Oresteją" - jednym z niewielu ważnych spektakli Jana Klaty, który dotąd do Trójmiasta nie przyjechał.

Sztukę Ajschylosa Klata wystawił w Starym Teatrze w Krakowie w 2007 roku, zanim powstały najważniejsze i najbardziej znane jego przedstawienia. Wiele tu formalnej zabawy, jak w przypadku wyduszonej z siebie przez Kassandrę (Małgorzata Gałkowska) przepowiedni, w której każde słowo aktorka "atakuje" w inny sposób, w innym tempie - raz z przydechem, raz z zaśpiewem, hiperwentylując się, zjadając końcówki, urywając w pół słowa, jąkając się, krzycząc... Z kolei Orestes (Piotr Głowacki) przybywa w pelerynie przeciwdeszczowej i jest parodią komiksowego superbohatera - infantylny, zdziecinniały, poruszający się niekiedy jak Robocop, a przy tym bezwzględny dla matki, której krew przelewa jako odwet za jej mord na Agamemnonie, ojcu Orestesa. Wtedy też pozbędzie się wdzianka grzecznego ucznia i paraduje w koszulce z literą "O", budzącą skojarzenia choćby z "S" Supermena.

Ponura wizja, przepowiedziana w kilkuminutowym monologu przez Kassandrę - brankę Agamemnona z Troi - rozgrywa się na naszych oczach. W gęstym dymie (pyle bitewnym), po długim oczekiwaniu na przybycie triumfalnie wracającego z Troi Agamemnona (Jerzy Grałek), Klitajmestra (Anna Dymna) stara się powitać męża serdecznie i z należnymi mu honorami. Ten otwarcie ją ignoruje, dopełniając swój los. Klitajmestra, wraz z kochankiem Ajgistosem, w interpretacji Juliusza Chrząstowskiego będącym człowiekiem z porażeniem mózgowym, brutalnie zamorduje go siekierą. Już "po", trzęsącymi rękami zapali papierosa. Gest ten w stosownej chwili powtórzy jej syn, Orestes, gdy zemści się za ojcobójstwo.

Najbardziej efektowna, widowiskowa i - nie da się ukryć - przewrotna część "Orestei" Jana Klaty dotyczy sądu nad Orestesem. Apollo "zstępuje" na scenę po schodach przy dźwiękach "Feel" Robbiego Williamsa, którego koncertowe zachowania Błażej Peszek imituje na scenie. To zblazowany lowelas, bóg popu, który - zdaje się - w obronie Orestesa wstawia się dla draki. Erynie (Małgorzata Gałkowska, Ewa Kolasińska i Ewa Kaim) to podstarzałe rozerotyzowane tancerki z przejrzałego grils bandu. Ostateczną decyzję w sprawie Orestesa podejmie jednak Atena (Anna Radwan-Gancarczyk) - prowadząca talk-show z rozprawy Orestesa w olśniewającej sukni. Wiele kwestii dopowiada lub kontruje pięcioosobowy chór - to parodia, ale i bezpośrednie nawiązanie do tradycji chóru greckiego.

Spektakl rozgrywa się w estetyce, w jakiej Jan Klata doskonale się odnajduje: groteska, pastisz, refreniczne powtórzenia, komiksowe postaci, balansowanie na granicy dobrego smaku czy odniesienia do popkultury - to składniki większości jego spektakli. Klata celowo raz przyspiesza, raz zwalnia rytm spektaklu, w którym przez kilkanaście minut czekamy na Agamemnona. Przez kolejne leniwie ciągnące się minuty wsłuchujemy się w to, co ma nam do powiedzenia Kasandra, by niemal w telegraficznym skrócie poznać losy rodu Atrydów i to w większości streszczone przez Klitajmestrę (w jednym z wyśmienitych monologów Anny Dymnej - prawdziwej gwiazdy spektaklu na tle dobrze grającego całego zespołu Starego Teatru).

Pomimo upływu lat spektakl ciągle robi duże wrażenie, choć niektóre jego elementy (show Błażeja Peszka jako Robbie Williams, czy monolog Małgorzaty Gałkowskiej jako Kassandry) straciły ostrość i przenikliwość, jaką zaskakiwały kilka lat temu. Estetyka teatru Jana Klaty i sugestywna scenografia Justyny Łagowskiej z wielką krwawą płachtą po jednej stronie sceny, czy kostiumy Mirka Kaczmarka sprawdzają się w tym spektaklu bardzo dobrze.

Nastrój scenicznej zgrywy łączy się nie tylko z efektownymi, momentami efekciarskimi pomysłami, ale i z krytyką świata odrealnionego, medialnie sformatowanego na odbiór lekki, łatwy i przyjemny, niezależnie od prezentowanych treści. Żaden z bohaterów nie jest tu przecież "prawdziwy", w duchu Ajschylosa - to kukły upozowane na współczesną modłę. Finałowy monolog Orestesa, zapożyczony od Heinera Müllera, jest wołaniem o powrót do zapomnianej, porzuconej rzeczywistości, którą wypierają różnego typu efekty specjalne, cyberprzestrzeń i gra pozorów.

"Oresteja" to drugi spektakl Tygodnia ze Starym Teatrem w Krakowie. Inaugurujący przegląd "Do Damaszku" w reżyserii Jana Klaty okazał się zaskakująco nieudanym, płytkim pokazem inscenizacyjnej tandety i reżyserskiej bezpłodności. Poza imponującą scenografią Mirka Kaczmarka i energetyczną Jaśminą Polak w roli Żony trudno doszukać się w niej było jasnych punktów.

W trakcie majówki pokazane zostaną w Teatrze Szekspirowskim kolejne dwa spektakle Starego Teatru - "Jasieński" w reż. Ewy Wysokoczyl i wykonaniu Michała Majnicza (piątek 1 maja, godz. 19) oraz "Edward II" Christophera Marlowe'a w reżyserii Anny Augustynowicz (niedziela 3 maja, godz. 19).

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
4 maja 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia