Kobieta dla Starowieyskiego intrygującą jest

"Przewodnik po kobietach według Franciszka Starowieyskiego"

Na czym polega ta książka? Na tym, że Franciszek Starowieyski (1930-2009), znany grafik, malarz i scenograf, mówi o kobietach, a dziennikarka Izabela Górnicka-Zdziech to notuje.

"Przewodnik po kobietach według Franciszka Starowieyskiego" jest trzecim i ostatnim dziełem tej pary, po "Przewodniku inteligentnego snoba" i "Przewodniku zacnego kolekcjonera". Poza tekstem są w nim szkice Starowieyskiego, tyczące oczywiście kobiecego ciała.

Starowieyski nie tylko znał się na kobietach w kategoriach anatomicznych (bo je rysował i malował), ale też, co ważniejsze, ciągle był ich ciekaw - zastanawiał się nad ich naturą, analizował ich postępki, roztrząsał relacje z mężczyznami ("Zawsze w życiu erotycznym mężczyzny jest więcej przegranych niż w życiu erotycznym kobiety").

Czym się zajmuje w 15 rozdziałach tej książki? M.in. fotografowaniem kobiet, kupowaniem im biżuterii, obdarowywaniem ich kwiatami, problemami z kobietą na zakupach i tzw. kobiecą histerią ("Czasem w złości kobiety potrafią być piękne, ale nigdy w histerii, która zawsze dodaje im ze dwadzieścia lat"). To miła lektura, bo Starowieyski był gawędziarzem z wdziękiem. Jakim typem się tu jeszcze okazuje? Pańskim, samczym bezpruderyjnym i niebanalnym w spostrzeżeniach.

Pańskim, bo był wszak prawdziwym ziemianinem. Może więc wytłumaczyć, co oznacza termin "służba rękodajna" (taka, której podawało się rękę), albo przypomnieć sobie, że syn kamerdynera jego dziadka stał się po latach znanym jazzmanem, a potem dodać mimochodem: "Kamerdynerzy opanowali po wojnie wagony restauracyjne i sypialne. W pociągach często spotykałem znajomych z dworów, którzy pomagali mi znaleźć dobre miejsce". Starowieyski, jak to ziemianin, w ogóle patrzy na ludzi nie z jego klasy trochę z góry: jeśli np. pochwali kogoś za świetny gust w gromadzeniu antyków, to zaraz doda, że z wiedzą na temat historii sztuki jest u ktosia nie najlepiej. 

Jest samczy, bo panie czasem traktuje przedmiotowo ("Według mnie najostrzejsze panienki to nieco wypłowiałe blondynki średniego wzrostu o mętnym oku, chodzące z lekko otwartymi ustami"), zdarzają mu się też opinie, które wkurzą feministki ("Zabrzmi to dziwnie, ale uważam, że zasadniczo kobiety powinny się pierwsze kłaniać mężczyznom. Czasem wszystkie te zmiany w wyglądzie - włosy, makijaż, ubiór - powodują, że stają się trudno rozpoznawalne").

Sypie bezpruderyjnymi spostrzeżeniami, np. że Francuzki mają uda nieproporcjonalne do łydek, albo że kobiety z wysoko ulokowanym pępkiem są niewdzięczne jako modelki. Lubię zwłaszcza tę mądrość o zmarszczkach: "Zmarszczki wokół oczu, tak zwane kurze łapki, to jedyne zmarszczki, które należy szanować i nosić tak jak panowie noszą Virtuti Militari. Zmarszczki te świadczą o przeżyciach erotycznych wysokiej klasy. Niektórzy panowie, dokonując selekcji kobiet, na nie jako pierwsze zwracają uwagę".

Trzeba mu jednak oddać uczciwie, że jak się na czymś nie zna, to nie udaje że się zna. Chciał np., żeby jego wnuczka nazywała się Amelia, ale rodzina wybiła mu to z głowy, gdyż "okazało się, że imię to stało się niezwykle popularne po jednym francuskim filmie".

Izabela Górnicka-Zdziech 

"Przewodnik po kobietach według Franciszka Starowieyskiego"

Prószyński i S-ka, Warszawa

Jacek Szczerba
Gazeta Wyborcza
15 lipca 2009

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia