Kobieta, która stworzyła własny mit

"Tamara Łempicka. Sztuka i skandal" - aut. Laura Claridge - Wydawnictwo Marginesy

""Obraz „Piękna Rafaela" - jest być może największym osiągnięciem malarskim Tamary Łempickiej" - napisała autorka jej biografii, Laura Claridge i dodaje, że jest to wynik jej warsztatowego geniuszu.

Malarka doceniała przeogromną rolę światła w różnych porach dnia i w różnorakich miejscach. Obserwowała je na obrazach wielkich mistrzów i w naturze, by nadać mu swój własny kształt i odcienie w swych dziełach. Tworzyła własną definicję piękna w sztuce.

Sama też była klasyczną pięknością, pełną elegancji, co symbolizuje stylizowana fotografia na okładce, w świetnej adaptacji Agnieszki Wrzosek. Z grą światła i wspaniale dobraną nasyconą kolorystyką, z której Tamara byłaby pewnie usatysfakcjonowana.

I tworzyła swoją biografię. Kształtowała ją, modelowała, zmieniała, dodawała fakty lub je pomijała. Wykreślała, jej zdaniem, te, które ją kompromitowały. Jej życie było jak jej malarstwo – bezustannie nim eksperymentowała. A paleta barw była nieskończona. „Malowała" nimi aktualne zdarzenia, a kiedy stawały się przeszłością, zatrzymywała się przy gotowym już „wizerunku" i nanosiła poprawki.
Tamara bowiem od wczesnych lat „kreowała" swój image, w taki sposób, jaki uznawała za najbardziej odpowiedni dla swej osobowości, charakteru; taki, który gwarantowałby jej stosowną pozycję w arystokratycznych sferach Europy, a później i świata. Który byłby jej znakiem rozpoznawczym w świecie sztuki.

Czy urodziła się w Warszawie, czy w Moskwie? I na Boga, w którym dokładnie roku? Dlaczego nie używała rodowego nazwiska Gorwik-Gorska? Z jakiego powodu w wykreślała z drzewa genealogicznego niektórych członków rodziny? I jak naprawdę wyglądały jej intymne kontakty?

Laura Claridge wykazała nie lada literackie bohaterstwo mierząc się z tego rodzaju materią biograficzną. Z jej chaosem, dynamiką, hiper-witalnością silnie nasyconą seksoholizmem oraz zachłannością na życie. I trzeba przyznać, że z wyjątkową skrupulatnością i cierpliwością uporządkowała życie Tamary, nadała mu chronologię, podjęła próbę bezstronnego scharakteryzowania jej postaci, choć czasami i jej zdarza się ulegać emocjom! Ale czy w przypadku Tamary może być inaczej? Wszak biografia ta wprost kipi jej żywiołowością tak w malarstwie, jak i w życiu prywatnym. Co więcej, podczas jej czytania towarzyszy głębokie przekonanie, że równie dobrą, jak nie znakomitą decyzję podjęło Wydawnictwo „Marginesy", wydając ją na polskim rynku czytelniczym.

Ale to nie wszystko. To nie jest tylko biografia artystki. To także curriculum vitae czasów, w których żyła. To nie jest wyłącznie tło artystyczne, kulturowe, obyczajowe, historyczne. To także wspaniały żywy obraz przemian politycznych i społecznych, a przede wszystkim artystycznych zachodzących w Europie i w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej oraz w Meksyku. Autorka dysponuje nie tylko imponującą wiedzą na ten temat, ale i zdolnością interpretacyjną faktów, które przedstawia w tej biografii.

Życie Tamary Łempickiej raz to inicjuje określone zdarzenia artystyczne, innym znów razem jest jej pochodną, ale zawsze nierozerwalnie z nim związane. Autorka pisząc o malarstwie Łempickiej, pisze również w niemniej emblematyczny sposób o kierunkach i przemianach w malarstwie, głównie europejskim. Szkoła paryska, modernizm, jakże ciekawie i z jakim znawstwem o tym opowiada. Ale, ogromna w tym zasługa tłumaczki Ewy Hornowskiej, historyka sztuki. To, że w biografii tej zostaje powołany do życia tak klimatyczny świat malarstwa, jest jej ogromną zasługą. Posiadane doświadczenie zawodowe sprawia, że Ewa Hornowska idealnie czuje się w przekładaniu treści z zakresu sztuki, jak i w składni zdań, i przede wszystkim kompozycji. Brawo! Co więcej, na uwagę zasługują też Przypisy, które w przypadku biografii mają swoje drugie życie i z nich można dowiedzieć się wiele objaśniających szczegółów. Można powiedzieć, że tłumaczka stworzyła z nich drugą, niemniej fascynującą opowieść o Tamarze Łempickiej, jej czasach oraz sztuce i skandalach.

Ale do rzeczy. „Wprowadzenie" nie jest pozbawione wielu wątków osobistych autorki związanych z pracą nad biografią. Co ciekawe, sama malarka, która uważała, że światy mistyczne to bzdura, jak twierdzi autorka, często, podczas pisania, pojawiała się obok niej, jako „duch". Laura Claridge przyznawała, że często czuła przy sobie jej obecność po to, żeby zrozumiała, kim naprawdę była. Napisała też, że czuła nadzwyczaj „emocje" Tamary, „która nie przestała oddziaływać nawet po śmierci". Rozdział I „Legendarne początki" ma charakter niemal detektywistyczny, ponieważ ustalanie dat, miejsc i osób z najbliższej rodziny wymagało przeogromnej korekty. Także pierwsze podróże Tamary z babką Klementyną, jak na przykład ta do Monte Carlo, i to do kasyna, chociaż dzieci nie wolno było do niego wprowadzać; wszystko to wymagało od autorki sprawdzenia. Szukania źródeł, które potwierdzałyby je lub zaprzeczały. Stąd, mnogość cytowanych wypowiedzi pochodzących od wielu osób, żyjących w czasach artystki i mających z nią kontakt.

Czytelnik towarzyszy Tamarze w Sankt Petersburgu, podczas licznych arystokratycznych przyjęć z jej udziałem, spotkań towarzyskich, eleganckich bali; poznaje również przystojnego Tadeusza Łempickiego, jej przyszłego męża. A wszystko to dzieje się w scenerii magicznego miasta, w okolicy Pałacu Zimowego. W tym to też czasie rodzi się w Tamarze strategia uwodzenia, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Jej silna zmysłowość potrafi już ukształtować zainteresowanie fizycznością obu płci. Rozwija się także tak dla niej charakterystyczna „teatralność" zachowania. A podczas pobytu w Paryżu nietrudno dzielić z nią zachłystywanie się jego artystycznym klimatem. I tu pojawia się termin „szkoła paryska" i umiejscowienie w niej obrazów Tamary. W okresie włoskim ciekawie czyta się o pojawieniu się jej znaku firmowego – gestu namalowanej postaci stawiającego opór voyeuryzmowi odbiorcy. –„Jako jej własna forma antyiluzjonizmu, ów "wizualny opór" jest wkładem Łempickiej do sztuki nowoczesnej" – czytamy.

Rozstanie z Łempickim, otwiera jej później drogę do poślubienia węgierskiego barona Kuffnera. Majątek którego w pewnym momencie oceniany był w granicach 2 mln dolarów. W obliczu nadciągającej II wojny światowej, Tamara płynie do USA. Swą dorastającą córkę Kizette, zdecydowanie obsadza w roli siostry. Karierę rozpoczyna w Hollywood. Ten rozdział w jej życiu czyta się z zapartym tchem. Potem był Nowy Jork. W roku 1971 na fali „art nouveau" i art déco zorganizowano jej wystawę we Francji, na której zaprezentowano blisko pięćdziesiąt prac powstałych od roku 1925 do roku 1935. Została ona przyjęta entuzjastycznie. Pod koniec życia przeniosła się do meksykańskiej miejscowości Cuernavace.

Ale nie był to wybór dokonany przypadkowo. Autorka miejscu temu nadaje bardzo głęboką symbolikę i wiąże ją z fascynacją Tamary wobec tragedii Pompei spowodowanej wybuchem Wezuwiusza. Bardzo emocjonalnie przeżywała dramat ludzi „zatrzymanych w pół kroku przez śmierć". Jak zahipnotyzowana przyglądała się freskom na ocalałych ruinach. I powracała tam kilkakrotnie.

Z balkonu domu w Cuernavce, podobnie jak z okien mieszkań w Pompei, roztaczał się widok na wulkan Popocatepetl. Poprzez żelazną kratę przechodziło światło. Tamara patrzyła na nie i mawiała, że wyznacza ścieżkę aż do jego szczytu. I powiedziała, że chciałaby być tam pochowana.

Jej życzenie zostało spełnione. Prochy rozsypano nad kraterem, położonym w najpiękniejszym regionie świata, jak określa się to miejsce. A ponieważ naukowcy nie potrafią określić, kiedy nastąpi kolejny wybuch Popocatepetla, wszyscy, którzy znają Tamarę, mówią, że „wybuchnie tego samego dnia, kiedy jej prochy zostaną rozgrzane do czerwoności, bo przyroda nie poradzi sobie z absorpcją ciepła, które ona wydziela".

Czy można wyobrazić sobie jeszcze bardziej dynamiczny i zmysłowy mit, jaki można pozostawić po sobie?

 

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
22 sierpnia 2019
Portrety
Tamara Łempicka

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...