Kobieta (nie)szczęśliwa

"Anna Karenina" - reż: Józef Opalski - Gliwicki Teatr Muzyczny

"Anna Karenina" Gliwickiego Teatru Muzycznego to kolejne przedstawienie, które widza porusza, zaskakuje i budzi w nim całą gamę różnorakich odczuć. Są tu chwile smutku i radości, chwile cierpienia i szczęścia, uniesienia i upadku. Chwile, które zachwycają i takie, które oburzają. Ta niezwykła mozaika uczuć, czeka właśnie na Ciebie!

Piękna Anna (Katarzyna Wysłucha) przyjeżdża na prowincję do swojej szwagierki Dolly (Jolanta Kremem), by pocieszyć ją po zdradzie męża. Jest to początek końca jej dotychczasowego życia. Dlaczego? Ano dlatego, że na horyzoncie pojawia się Aleksy Wroński (Piotr Warszawski), nowy pretendent do serca bohaterki. 

„Każda szczęśliwa rodzina jest na swój sposób nieszczęśliwa” – mówią bohaterowie na początku. Taki właśnie świat obrazuje Lew Tołstoj, autor powieści, na podstawie której powstała gliwicka adaptacja Krzysztofa Korwin-Piotrowskiego. Mimo szczęścia, ale szczęścia jedynie pozornego, każda z przedstawionych w spektaklu rodzin, w domowych zaciszach, skrywa jakąś niechlubną tajemnicę. Tajemnicę, o której istnieniu wiedzą tylko najbliżsi, a której wyjawienie równałoby się z towarzyskim upadkiem. Ciężkie bowiem prawa rządzą w XIX-wiecznej Rosji…

Anna Karenina została tu przedstawiona, jako kobieta nieszczęśliwa i zagubiona w ciemnych otchłaniach labiryntu swoich uczuć. Kocha i nie kocha, chce i nie chce, ufa i nie ufa. Kobieta pragnąca brać z życia całymi garściami, ale niewiele w zamian dać. Porzuca niepotrafiącego wyrażać uczuć męża Aleksego (Witold Wrona) i ukochanego synka. Po co? W pogoni za uczuciem targającym w danej chwili jej sercem. Czy taki wybór okaże się trafny?

W gliwickiej adaptacji „Anny Kareniny” pokazany jest kontrast między dojrzałą miłością Kitty (Wioletta Białk) i Lewina (Michał Musiał), która dojrzewa wprost na oczach widzów, a miłością szaloną i nieprzewidywalną rozgrywającą się między Anną i Wrońskim. Pierwsza kończy się „happy endem”, druga natomiast sprawia więcej bólu, niż daje radości.

Konstrukcja bohaterów jest bardzo ciekawa, bowiem nikogo nie można obdarzyć tu mianem „czarnego charakteru”, nawet automatycznie działający Karenin (zresztą świetnie zagrany przez Witolda Wronę), budzi w widzach litość, zamiast niechęci. Jedyną postacią, do której można odczuć dystans jest Wroński, ponieważ mimo zdobycia ukochanej kobiety, on wciąż goni za atrakcjami i rozrywką, pozostawiając nieszczęśliwą Annę zamkniętą wśród czterech ścian petersburskiego mieszkania.

Piękne kostiumy Zofii de Ines podkreślają arystokratyczność środowiska, w którym rozgrywa się akcja utworu, natomiast minimalistyczna scenografia Ryszarda Melliwy na pierwszy plan wysuwa grę aktorską. Nie można również nie wspomnieć o świetnym zgraniu aktorów dramatycznych i muzycznych, dzięki czemu całość wypada naprawdę imponująco.

Gorąco polecam.

Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
30 grudnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...