Kobiety protestują chórem
"Chór kobiet" - reż: Marta Górnicka - Instytut TeatralnyProjekt Instytutu Teatralnego "Chór kobiet" pokazał, że nie istnieje język opisujący kobietę niebędącą kociakiem, wiedźmą czy matką Polką.
Zapraszając do chóru 28 kobiet i dziewczyn, kucharek, królewien, harcereczek, matek, reżyserka i wokalistka Marta Górnicka przywróciła tradycję zbiorowego komentarza, oskarżenia i lamentu będącego tak częstym motywem antycznych tragedii. Pracując z wyłonionymi w castingu uczestniczkami, próbowała odkryć, co jest we współczesnej kobiecie do wykrzyczenia. A jest tego sporo.
Rozczarowanie wszystkimi bez wyjątku mężczyznami: ojcami, partnerami, nauczycielami, twórcami gier komputerowych, autorami bajek o biernych, wielkookich, zawsze dostępnych, nieletnich pięknościach. Odraza dla własnych emocjonalnych reakcji. Strach przed wszystkimi bez wyjątku kobietami, mogącymi je w każdej chwili zastąpić, przyćmić, okraść z faceta, z pozycji i z blasku, uczynić niewidzialnymi.
Zgrupowane ciasno chórzystki stają w bojowych pozach, to rozsypują się, osuwają na podłogę, lub w luźnych grupkach machają wesoło bioderkami. Radosne przedszkolaki, uwodzicielki, girlaski, amazonki - z tej kobiecej masy da się uformować dowolny fantazmat. Skandują przepisy na ciasto, instruktażowe piosenki dla "niegrzecznych-tylko-jeśli-trzeba panienek" (np. "Teach me Tiger" April Stewens), reklamowe slogany, teksty inspirowane "Antygoną" czy Simone do Beauvoir. Głosy dziecięce, głosy śpiewne, miękkie, pociemniałe. Chrypa kryjąca erotyczne zaproszenie, chrypa świadcząca o życiu nie do pozazdroszczenia. Niemal każdy głos prowokuje do pytań, co skłoniło jego właścicielkę, by stanąć w tym wściekłym, zbuntowanym szeregu?
Ten teatralno-społeczny projekt ma w sobie wiele ze zbiorowej terapii. Chwilami wydaje się, że nie pokazuje niczego poza starym, spranym, wyblakłym "ciężki twój los, kobieto, ale i siła w tobie niezwykła". Dużo ogólnych oskarżeń wobec kultury, biologii, porządku świata. Jednak energia bijąca z tego rozwrzeszczanego tłumu okazuje się porywająca. Wchodząca głęboko w ciało.
Przede wszystkim jednak projekt przypomina, że nadal nie istnieje język, w którym mogłaby mówić o sobie kobieta rzeczywista, szczęśliwa, spełniona. Niebędąca ani straumatyzowaną ofiarą, ani samotną frustratką, ani obrosłą w dzieci, steraną matroną. Na kobiety, które robią swoje, cieszą się codziennością, nie liżą ran, nie wystają w oknach ze spuszczonymi warkoczami - pomysłu nie ma.
Chór przemówił. A to dopiero początek. Chór będzie inicjował akcje performatywne w przestrzeni miejskiej (biblioteka, hotel, stadion, kościół, ulica, sklep). Wszędzie, gdzie jest szansa znaleźć alternatywę dla ballad, bajek, lamentów i opowiedzieć o zupełnie nowym rodzaju doświadczania swojej kobiecości.
Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego w Warszawie, "Chór kobiet", libretto, reż. Marta Górnicka, partytura EIN, choreografia Anna Godowska, premiera 13 czerwca, kolejne pokazy 14, 17, 18, 19 czerwca.