Kociniak przerywa milczenie

"Marian Kociniak. Spełniony", rozmawia R. Grzela, Wyd. Trio i Teatr na Woli

Ukazał się wywiad rzeka z aktorem, który przez pół wieku unikał dziennikarzy

Marian Kociniak. Spełniony
rozmawia Remigiusz Grzela
Wyd. Trio i Teatr na Woli im. Łomnickiego, Warszawa


Kociniak stronił od mediów chyba nie tylko dlatego, że po "Jak rozpętałem II wojnę światową" przekręcono jakieś jego wypowiedzi. To po prostu facet, który czuje wstręt do teoretyzowania. Nabija się z kolegów aktorów, którzy przygotowując się do banalnego spektaklu, czytają o filozofii i historii, "a rola do dupy". Gdy przeprowadzający wywiad Remigiusz Grzela pyta Kociniaka o rozmowy w STS-ie, ten odpowiada: "Ja rozmawiałem głównie o dziewczynach. Wiem, że aktorzy lubią być tacy intelektualni, pokazywać, jakie rozumy pozjadali. Opowiadać nadzwyczajne facecje. Niech pan w to nie wierzy".

Kociniak jest lakoniczny, w ogóle nie lubi dużo gadać. Jeśli Grzela naprowadza na jakieś niezręczne dlań zagadnienie, kwituje szybko: "Koniec na ten temat". Może dlatego wywiad z nim ma wszystkiego 130 stron. Żeby zrobić zeń książkę, dołożono 55 stron recenzji z występów Kociniaka (niektóre, czytane po latach wyglądają jak wypracowania szkolne), oraz wypis wszystkich jego ról w teatrze, kinie i telewizji. Więc niby książka jest, ale to właściwie tylko pół książki.

Lakoniczności Kociniaka pewnie nie dało się przeskoczyć. Może jednak należało go dłużej nękać, do tej samej sprawy powracać parę razy, może Grzeli zabrakło do tego cierpliwości. Nie wiem. Nie wiem też np., dlaczego nie zapytał Kociniaka o film Andrzeja Brzozowskiego "Przy torze kolejowym", który leżał na półce od roku 1963 do 1992. Kociniak zabija w nim Halinę Mikołajską, grającą Żydówkę, która uciekła z transportu. Zabija w sytuacji dwuznacznej, właściwie na jej prośbę.

Kociniak to "zwierzę aktorskie", bazuje na instynkcie. Kocha "grać bebechami". Stąd pewnie na zasadzie przyciągania się przeciwieństw jego przyjaźń z Gustawem Holoubkiem, który mógłby przecież służyć za wzorzec aktora intelektualisty. Na drugim biegunie miał Kociniak Henryka Borowskiego, który mówił mu: "Ty nie myśl, tylko graj i mów prawdę. Będę wiedział, kiedy kłamiesz".

Wszelką pretensjonalność Kociniak tępi, jak w tym dialogu: - "Co aktor może zrobić dla świata? Może coś zrobić? - Ale mi pan pytania zadaje. Na to i Gustaw by nie odpowiedział". Ale też niczego nie podgrywa - w kwestii o monologu w "Czekając na Godota" wyznaje: "Pamiętam, że miałem pętlę na szyi i mówiłem, mówiłem, mówiłem, o czym mówiłem, nie wiem do dnia dzisiejszego". Wie za to, co lubi: "Lubię pokazywać podłość ludzką i dobrze się w tym czuję".

Ja Kociniaka uwielbiam, rozbraja mnie talentem i wdziękiem. Jego dialogi o filmach, toczone w radiowym "60 minut na godzinę" z Andrzejem Zaorskim, mógłbym recytować obudzony w środku nocy. Kociniak się zżyma, że ludzie pamiętają go jako kanoniera Dolasa, kosztem jego niepodważalnego dorobku teatralnego, ale, pomijając fakt, że w teatrze widziało go mniej ludzi, to w komedii Tadeusza Chmielewskiego był obsadzony tak, że lepiej nie można.

Największą zaletą "Spełnionego", nawet jeśli to tylko pół książki, jest to, że Kociniak jest tu prawdziwy, tak jak w swoich rolach. To typ plebejski - syn stolarza z Dolnego Mokotowa, okolic siedziby "Gazety". Jakie miał marzenie w dzieciństwie?: "Żeby się w końcu najeść". O piciu mówi szczerze: - "Piliście? - Trochę za dużo". Jest wzruszający, opowiadając o tym, jak Holoubek "ukradł" mu Maję Wachowiak, w której był zakochany. I wierzy się, że było mu wstyd, gdy zobaczył, że Janusza Warmińskiego, dyrektora teatru Ateneum, nie było stać na zmianę opon w samochodzie.

Rozmawiając z Grzelą, Kociniak nie ukrywa swoich słabości ("Jak to jest z czytaniem? Cienko. Matoł jestem"), ale też demonstruje swą siłę ("Ma pan poczucie władzy nad widzem? - Może jestem zarozumiały, ale wydaje mi się, że całkowicie panuję".). Jednak osobowość tego niezwykłego aktora najlepiej wyraża chyba ten oto fragment: - "Nie chciałby pan umrzeć na scenie? - Jak na mnie zbyt poetyckie".

Jacek Szczerba
Gazeta Wyborcza
21 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia