Kolor czerni

„Orfeusz i Eurydyka" – komp. Christoph Willibald Gluck - dyr. Paul Esswood - Filharmonia Pomorska Bydgoszcz - wersja koncertowa

Nastawiłem uszu, Orfeusz odetchnął.

Nie żywe drzewo, a obraz nędzy i rozpaczy. Nie kochanka już, a zewłok. Orfeusz oddycha, Eurydyka gnije. Śmierć nagła, jak strzała Amora, przepołowiła platoński Symbolion. Czy można zatem zejść do podziemi i odzyskać Jej oddech? Czy można tchnąć na nowo życie w martwe ciało?Czy możliwe jest zwycięstwo miłości nad śmiercią? Czy okrutny Hades ulituje się nad parą kochanków przez gwiazdy przeklętą? Girlandy kwiatów lotosu przykrywają twarz tak piękną. Jej skóra jest siedliskiem robactwa. Brzuch, który mieścić miał ich wspólne dziecię, stał się płomieniem śmierci. Jeśli istnieje życie, jest ono gdzie indziej. Serce, które prawdziwie kocha, bić już nie przestanie. Nigdy, przenigdy.

Pan Śmierć, Pan Pluton egzekucyjny – twardy i bezwzględny, mięknie jednak.

Obejrzał ją sobie od stóp do głów. Eurydykę tańczącą, nimfę leśną, hamadriadę. W niej to zakochał się Orfeusz, tracki śpiewak. Lecz jadowity wąż ukąsił tę pięknotkę w łękotkę i w jednej chwili wszystko się skończyło. Kolor czerni pokrył cały świat.

Innych ograniczeń nie ma. Amor vincit.

To było niewiarygodne. Więc może to był sen. Pod powiekami znowu razem, szczęśliwi. A po otwarciu oczu znika Eurydyka. Zostaje tylko tęsknota beznadziejna. Wiedza wynikająca z doświadczenia. Nawet Orfeusz swoim śpiewem nie jest w stanie pokonać śmierci. Żadna moc nie zmieni zatem już wydanego wyroku . Miną kolejny eony i nie ożyje to,co umarło na zawsze Na wieki wieków. Amen. Czarna rozpacz ustąpi miejsca ciszy bez koloru. Nie istniejącej nicości. Zasypie wszystko, zawieje.

Przypatrywałem się temu,co działo się na scenie Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Po obu stronach ustawiono chór, w środku trójka solistów wyśpiewywała pośmiertny dramat starożytnych kochanków.
W samym środku sceny pomieściła się Orkiestra Symfoniczna.
Gdy zaczęli grać, pod batutą Paula Esswooda, najpierw pojawił się Orfeusz.
Jak to wygląda, gdy Orfeusz musi stawać na koturnach?

Nie chcę wsadzać kija w mrowisko, ale Orfeusz, żeby oczarowywać, powinen być nieco bardziej przekonujący. Śpiew, być może, technicznie doskonały, ale bez emocji, nie robi na mnie wrażenia,takiego jakie zrobić powinien.

Wiele przemawia za nożem, chciałoby się bowiem rozkroić tę zesztywniałą konwencję, jak kurtynę, na pół, aby umożliwić nieudanemu Orfeuszowi przebicie się na drugą stronę.

Chłodny intelektualizm Glucka kłócił się zapewne z żywiołową wizją mitu greckiego, w którym Orfeusz oczarowuje Hadesa na tyle, że ten oddaje mu Eurydykę. Jedno jest jednak zastrzeżenie: nie oglądaj się za siebie, bo znowu rozstąpią się czeluście Tartaru i tym razem Eurydyka pozostanie już w nich na zawsze. U Glucka czar tej prawdy znika.

„Orfeusz i Eurydyka" – komp. Christopha Glucka - wersja koncertowa - pod batutą Paula Esswooda - Filharmonia Pomorska Bydgoszcz - 14.04.2024, niedziela, godz. 17.00.

Krystian Kajewski
Dziennik Teatralny Kujawy
22 kwietnia 2024
Wątki
#MUZYKA

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...