Kolorowo, wesoło, barwy wirują wraz z tancerzami

"Hrabia Luxemburg" - Teatr Muzyczny w Lublinie

Teatr Muzyczny w Lublinie wystawił nową operetkę. "Hrabia Luxemburg" Franza Lehara sto lat po premierze nadal bawi, tym bardziej że na potrzeby współczesnego widza realizatorzy lubelskiej inscenizacji zmienili czas akcji, a co za tym idzie - także jej okoliczności.

Reżyser Tomasz Janczak przeniósł intrygę miłosną w lata 40. ub. wieku. Okupowany Paryż nie rezygnuje z nocnych uciech, bohema bawi się wznosząc toasty, może nie tak często jak dawniej, ale jednak nie zapominając, że trwa karnawał. Wszędzie unosi się woń paryskich perfum, niemieccy oficerowie przypominają tych z serialu "Allo, allo", a ponura rzeczywistość wojny ukryta jest za żartami z ludzkich charakterów.

Silnym atutem przedstawienia jest balet. Układy choreograficzne przygotowane przez Iwonę Runowską są solą spektaklu: to one umiejscawiają bohaterów w konkretnej rzeczywistości, nadają charakter poszczególnym scenom, antycypując je bądź puentując. Świetne są kostiumy projektu Małgorzaty Słoniowskiej przygotowane z ogromną starannością, komponujące się ze scenografią jej autorstwa. Na scenie jest kolorowo, wesoło, barwy wirują wraz z tancerzami, którzy poruszają się z lekkością, jakby unosili się nad ziemią.

Jedną z najbardziej zapadających w pamięć widza scen jest bez wątpienia defilada umundurowanej formacji z I aktu, ale takich perełek z udziałem baletu jest więcej. Podobnie jak udanych scen zbiorowych z chórem.

"Hrabia Luxemburg" to plejada postaci, z których jednak kilka wyróżnia się zdecydowanie. To przede wszystkim para: książę Rudi Engerling (Andrzej Witlewski) i hrabina Berta Kokozow (Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak). Spotykają się dopiero w trzecim akcie, ale dzięki ich grze jest to finał przewyborny. Tym bardziej że akt II troszkę się dłuży.

Ksiażę Rudi pojawia się wcześniej i od pierwszej chwili wywołuje paroksyzmy śmiechu. Tak jest zawsze, kiedy podstarzały amant ubiega się o młodą damę. Jednak w przypadku Andrzeja Witlewskiego (całkiem jeszcze młodego bas-barytona) byłoby dużym uproszczeniem poprzestanie na tym. On bowiem zbudował swoją rolę tak umiejętnie, że publiczność czeka na niego z niecierpliwością. Na jego zmieniony w starczy głos, komiczne podrygi. Hrabia budzi sympatię, bo jest gapowaty (choć zamierzał być przebiegły), bo nikomu nie robi krzywdy i znakomicie wpisuje się w wizję reżysera, żeby było śmiesznie. Ale przy tym wszystkim nie zapomina o warsztacie wokalnym i śpiewa swoje partie bardzo dobrze.

Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak jako Księżna Kokozow jest jak burza z piorunami; ubrana w mundur, z cygarem w jednej i szklaneczką whisky w drugiej ręce stawia na baczność wszystkich, którzy się do niej zbliżą, a przy okazji rozkłada na łopatki publiczność, zjednując ją sobie natychmiast. Jej gra jest dynamiczna, zaś forma wokalna w pełni.

Wyraziste postaci stworzyli także Joanna Horodko (Juliette Vermont) i Jarosław Cisowski (Armand Brissard), grający parę żyjącą w wolnym związku. Dialogi mistrza pędzla Bissarda i jego muzy prowadzone w pracowni na poddaszu brzmią niemal współcześnie, a oboje artyści kreują swoje postaci w sposób naturalny i barwny zarówno aktorsko, jak i muzycznie.

Kolejny duet to Dorota Laskowiecka (Angéle Didier) i Andrzej Wiśniewski (René Luxemburg). Na tle poprzednich związków ich - dopiero się zawiązujący nie jest może szczególnie atrakcyjny dla widza, ale docenić trzeba nimb tajemniczości, który oboje roztaczają i niewinność uczucia, które na oczach publiczności się rodzi. Sopran Doroty Laskowieckiej brzmi jak najsłodsze obietnice, ale głos Andrzeja Wiśniewskiego chwilami jakby zawodził. Partie wokalne "Hrabiego Luxemburga" do łatwych nie należą, ale artyści na ogół radzili sobie z nimi dobrze.

Kierownictwo muzyczne nad spektaklem sprawował Jacek Boniecki, on też poprowadził sobotnie wykonanie. Orkiestra pod jego batutą miała okazję pokazać się w ciekawej muzycznie operetce, która łączy kluczowe cechy gatunku - a więc lekkość i melodyjność frazy z dużą fantazją kompozytora.

"Hrabia Luxemburg" operetka w trzech aktach, muzyka: Franz Lehár, libretto: Alfred Maria Willner i Robert Bodanzky, reżyseria: Tomasz Janczak, kierownictwo muzyczne: Jacek Boniecki, scenografia i kostiumy: Małgorzata Słoniowska, choreografia: Iwona Runowska, przygotowanie chóru: Agnieszka Tyrawska-Kopeć, premiera maj 2010

Dorota Gonet Polskie Radio Lublin
Gazeta Wyborcza Lublin
11 maja 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...