Komediowo o Kapturku

"Czerwony kapturek" - reż: Jerzy Jan Połoński - Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu

Dobra passa wałbrzyskiego Teatru Lalki i Aktora wciąż trwa. 301. premiera tej sceny, "Czerwony Kapturek" w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego stanowi dowód na to, że współpraca z młodymi twórcami i niekonwencjonalne rozwiązania sceniczne są najlepszą drogą do osiągnięcia sukcesu i zyskania aprobaty zróżnicowanej wiekowo publiczności

Celem przyświecającym twórcom spektaklu było ukazanie znanej i lubianej baśni braci Grimm w zupełnie nowej odsłonie. Od pierwszych scen przedstawienia sugeruje się widzowi, że ma do czynienia z czymś „innym”, wykraczającym poza rutynę, utarte schematy i przyzwyczajenia. Scenografia historii dziewczynki w czerwonej czapeczce przypomina krajobraz rodem z horroru (nagie drzewa, półmrok, czerwone światło w tle i czarna, jakby naszkicowana ołówkiem chatka). Opowieść zaczyna się i kończy wokalno-tanecznymi popisami czwórki aktorów z pobielonymi twarzami, przebranych w eleganckie, czarne stroje. Owe mroczne postacie wprowadzają widzów w baśniowy klimat piosenką o pisarzach, którzy „bajki piszą”, w finale zaś śpiewają o potędze wyobraźni.

Spektakl opiera się (podobnie jak jeden z wcześniejszych tytułów wałbrzyskiego teatru, „Ferdynand Wspaniały”) na konwencji musicalu. Każda z pojawiających się na scenie postaci przedstawia się popisową piosenką (z muzyką Michała Kowalczyka) – w ten sposób określa swoją tożsamość i wyznacza relacje, jakie łączą ją z innymi bohaterami. Pierwsza pieśń Kapturka (Anna Golonka) sygnalizuje, że niezadowolona z dotychczasowego życia, a nawet imienia (Michalina – z nieodłącznym absurdalnym przezwiskiem „dziewczyna rekina”) dziewczynka, pragnie przeżyć przygodę i otworzyć się na zmiany.

Owa „inność”, niekonwencjonalność historii Kapturka opiera się na oryginalnym rysunku świata przedstawionego, w którym aż roi się od intertekstualnych gier i popkulturowych odniesień. Na scenie pojawiają się bowiem – obok znanych z baśni Grimmów Kapturka, Babci ,Wilka i Gajowego – również Dziewczynka z Zapałkami, Czarownica z Jasiem i Małgosią, sześciu krasnoludków z baśni o królewnie Śnieżce, a nawet Niedźwiedź, „który mocno śpi”. Jest to plejada przezabawnych charakterów, jakby „niebajkowych”, bardzo współczesnych. Niedźwiedź niczym typowy narkoleptyk zasypia w trakcie rozmowy, Dziewczynka ma zadatki na piromankę, Czarownica jest właścicielką cukierni, a krasnoludki uciekają od Śnieżki, która ich „nie szanowała”.

Główni bohaterowie także mają wyraziste i komiczne cechy: Kapturek to mała buntowniczka, kłócąca się z Narratorem baśni (którego głos rozlega się w zasadniczych momentach historii, a jego pojawienie się sygnalizuje okrągłe światło przypominające księżyc), Babcia jest irytującą hipohondryczką, Wilk – alergikiem i „rzucaczem śmieci wszelakich”, a Gajowy („Mucha Jan”) przypomina superbohatera, rodem z amerykańskich filmów (pojawia się na scenie z towarzyszącym mu motywem muzycznym z „Indiany Jonesa”, z powiewającą peleryną z wielkim „G”). Owa różnorodność zestawianych w rozmaitych konfiguracjach postaci daje znakomite efekty komiczne. Zresztą to właśnie komizm sytuacyjny i słowny (ukłon w stronę dorosłej części widowni) jest źródłem powodzenia spektaklu i stanowi o jego uroku. Mroczny las, przez który wędruje Kapturek staje się prawdziwym „lasem rzeczy”(„silva rerum”), w którym zwłaszcza dorośli mogą natknąć się na zaskakujące kulturowe tropy (jak choćby kwestie „w czasie deszczu dzieci się nudzą” w wypowiedzi Niedźwiedzia czy „pójdę boso” Kapturka).  

W spektaklu zachwycać może jednak nie tylko panorama bohaterów, lecz także sam sposób ich przedstawienia. Większość z nich występuje na scenie w postaci „żywych lalek” (głowa aktora-animatora, staje się głową lalki, z komicznie małym tułowiem i chudymi kończynami poruszanymi za pomocą kijków). Niezwykle oryginalnie wykonano lalki krasnali (którzy osadzeni są na nogach aktorów, poruszani jak marionetki) czy też Jasia i Małgosi (lalki „wyrastające” z eleganckiego futra Czarownicy). Czwórce aktorów, wcielających się w kilka ról (Anna Golonka, Sylwia Nowak, Paweł Pawlik i Jakub Grzybek) należy się najwyższa pochwała za precyzję ruchu i wielką pomysłowość w sztuce animacji.

W przedstawieniu, jak w każdej baśni zresztą, nie mogło zabraknąć umoralniającego przesłania, przekazanego jednak z lekkim przymrużeniem oka. Młodzi widzowie ze słów bohaterów mają czerpać naukę, iż nie należy rozmawiać z nieznajomymi, „dzieci plus zapałki równa się pożar”, „niedźwiedź to nie miś, niedźwiedź jest groźny”, a „starszy wie lepiej”. Owe schematyczne i przebrzmiałe wypowiedzi osadzone są w odpowiednim kontekście, a żart skutecznie wyrywa je ze skostniałych ram banału.

„Czerwony Kapturek” wałbrzyskiego teatru to spektakl niezwykle barwny i dynamiczny. Dramatyczne napięcie budowane od pierwszej sceny utrzymuje się aż do końca, a opowiadana historia bez reszty pochłania widzów. Dzieci angażowane są w dialog z aktorami, aktywnie uczestniczą w przedstawieniu. Zaś odkrywczość scenariusza Jerzego Jana Połońskiego, która opiera się na inteligentnym i przewrotnym humorze, gwarantuje świetną rozrywkę dla całej rodziny.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
20 lutego 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia