Komputerowa (nad)realność

"W stanie wyjątkowym" - reż: Iwona Jera - Teatr Nowy w Krakowie

"W stanie wyjątkowym" to postmodernistyczny teatr zaangażowany społecznie, choć nie robiący tego w sposób nachalny i dosłowny. Iwona Jera znalazła dla tekstu Richtera odpowiednią przestrzeń i poetykę - w nowoczesnej scenografii, symbolicznie przedstawiającej chaos współczesnego świata, znajduje się dzisiejsza rodzina - odległa od siebie, dbająca bardziej o swój status niż bliskość, z paranoidalną obsesją zagrożenia społecznego.

Scenografia oraz kostiumy Łukasza Błażejewskiego i Iwony Jery są w prostocie swego konceptu genialne. Różnokolorowy misz-masz sceny skonstruowanej na bazie wielobarwnych kwadratów, oddający współczesne zagmatwanie świata, ale i zamknięcie w popkulturowym pudle, przesiąkniętym informacyjno-telewizyjnym śmietniskiem, to metafora współczesnego świata. Mieszają się w niej dwie rzeczywistości - realna i wirtualna, wygenerowana na bazie komputerowych gier. W takim odizolowanym świecie żyje dziecko - ani młode, ani dorosłe, zamknięte w pancerzu zmasowanej rzeczywistości, którego rodzice zamknęli swą egzystencję w utartym, monotonnym schemacie.

„W stanie wyjątkowym” pokazuje męża i żonę w momencie kryzysu tożsamości tego pierwszego, jego zwątpienia w celowość ich świata. Ramy ich otoczenia wyznacza granica odseparowanego od świata osiedla, w którym życie to ciąg obowiązkowych rytuałów (praca, ogrodowe imprezy, kółka zainteresowań) pozornie świadczących o wysokim standardzie życia, a w rzeczywistości będących ucieczką od jego realności. Gdy mężczyzna zda sobie sprawę z jego jałowości, będzie już za późno na jakąkolwiek ucieczkę - świat, izolujący się od niebezpieczeństw, osaczył go do tego stopnia, że także staje się dla niego niebezpieczeństwem.

W tekście Richtera nie ma miejsca na psychologizację, teatr klasyczny, z odpowiednim napięciem kierunkowym, punktem kulminacyjnym, charakterystyką postaci. Mężowi, żonie i dziecku (Piotr Sieklucki, Martyna Peszko, Dominik Nowak) bliżej do nierzeczywistych figur, postaci gier komputerowych. Silnie podkreśliła to reżyserka poprzez ich kostium, specyficzne rekwizyty. Kobieta, przekonana o słuszności odizolowania się od zagrożenia zewnętrznego świata i biernie poddająca się pozornej harmonii i lekkości takiego życia, co jakiś czas będzie przygrywała na elektrycznej gitarze. Mężczyzna zaś, początkowo nieśmiało, później coraz śmielej wycofujący się z takiego świata, zauważający w nim tylko samotność, niemal nie rozstaje się ze swoim akordeonem. Muzyczność to nie tylko interpretacja postaw małżonków - to także poetyka tego postmodernistycznego spektaklu. Iwona Jera, od ponad dwudziestu lat mieszkająca w Niemczech, przedstawienie nacechowała poetyką zachodniego teatru, środkami, które w polskim teatrze stopniowo zakorzeniają się, stając się regularnym środkiem wyrazu. To jednak widowisko nadal nieco odmienne w swej stylistyce od tego, co możemy na co dzień oglądać w teatrach. Specyficzny humor, aktorzy oddający dystans między swymi postaciami, kierujący słowa w kierunku widowni i mówiący w trzeciej osobie - to zabiegi analizowane nadal w sferze interpretacji, nie zaś przyjmowane jako regularne środki wyrazu. Tutaj sprawdza się znakomicie. Całość spektaklu utrzymana jest w stylistyce komputerowej gry, w której nie mamy pewności, co jest prawdą, a co fałszem. Pogłębia to jednak wydźwięk przedstawienia, odbiór nie do końca wygodny, jednak potęgujący wrażenie i intelektualne przesłanie spektaklu.

„W stanie wyjątkowym” to spektakl skromny - rozegrany w całości na trzech aktorów, w stałej scenografii, bez zbędnych rekwizytów. Tym bardziej zachwyca jego niebanalność, umiejętność wciągnięcia widza do specyficznego świata, który lada dzień może stać się jego realnością. To przedstawienie-ostrzeżenie, choć aktualność reżyserka wprowadza w sposób nienachlany. Porusza ona spektrum tematów, które często są analizowane w teatrze - konsumpcjonizm społeczeństwa, zniszczenie relacji poprzez zagalopowanie się w dążności do osiągnięcia kolejnych stopni kariery w zmasowanym, popkulturowym świecie. Tutaj ciekawi także sama forma, niebanalna poetyka, która angażuje widza, pomimo „orientalności” przedstawianego świata. To swego rodzaju gra komputerowa, która jednak znajduje się o krok od naszej współczesnej egzystencji.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
12 czerwca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...