Koncert w Miniaturze jak skład SKM

"Peron" - reż. Piotr Wyszomirski - Teatr Miniatura w Gdańsku

Koncert noworoczny "Peron" w Teatrze Miniatura był poniekąd kontynuacją ubiegłorocznej szopki noworocznej "Odlot". O ile tamta produkcja poświęcona była kwestiom lokalnym, o tyle "Peron" łączył w sobie podszytą obawami troskę o Polskę w obecnej sytuacji politycznej i uniwersalną tematykę dworcowo-peronową. Bardzo słaby scenariusz i nieudolna reżyseria mocno obniżyły wartość widowiska.

Zaczyna się nieśmiesznym gagiem, potem jest koszmarnie nieudana parodia ironicznej piosenki "Chleb" Doroty Masłowskiej (śpiewającej ją jako Mister D.) w wykonaniu Wojciecha Stachury - najsłabszego w niedzielę 3 stycznia na placu boju, czyli na dużej scenie Miejskiego Teatru Miniatura, przemianowanej na potrzeby tej okolicznościowej produkcji na peron SKM. Później, na szczęście, bywa momentami znacznie lepiej.

W koncercie noworocznym, przygotowanym przez Fundację Pomysłodalnia wspólnie z Teatrem Miniatura odnaleźć można było zapowiadane, odległe wprawdzie echa Kabaretu Olgi Lipińskiej, a także inspiracje warszawskim "Pożarem w burdelu", wyznaczającym obecnie standardy współczesnego kabaretu politycznego. Jednak nawet do ubiegłorocznej pomorskiej szopki Piotra Wyszomirskiego "Odlot", rozgrywającej się na lotnisku Gdynia-Kosakowo i w żartobliwy sposób traktującej o lokalnych animozjach, tegorocznej produkcji zaskakująco daleko. Jak na kabaret za mało tu kabaretowego dowcipu i skeczy, zaś program piosenek pozbawiony jest kręgosłupa i wygląda na przypadkowo zmontowaną setlistę utworów o tematyce dworcowej, urozmaiconej kilkoma znanymi przebojami oraz paroma piosenkami z ubiegłorocznej szopki.

Właśnie te ostatnie utwory - jak "Kiedy powiem sobie dość" z repertuaru O.N.A. w wykonaniu Jacka Gierczaka (doskonale naśladującego w pierwszej części piosenki Lecha Wałęsę) czy "Trzej przyjaciele z boiska" o prezydenckiej trójce: Pawle, Jacku i Wojtku, należą do silnych punktów przedstawienia, choć robią mniejsze wrażenie niż rok temu.

Piosenki poprzeplatane są fragmentami komediowymi, często niestety przytłoczonymi ciężkim, dobrze znanym z szopek noworocznych, publikowanych w "Gazecie Świętojańskiej", humorem Piotra Wyszomirskiego, autora scenariusza i zarazem reżysera "Peronu". Znajdą się w nich służalcze pogaduszki aktorów z dyrektorem teatru czy liczne nawiązania do projektu unarodowienia mediów państwowych (z udanym akurat pomysłem ogłoszenia castingu do "narodowej" produkcji o "Czterech pancernych i psie", gdzie zarówno aktorzy, jak i pies muszą spełniać ściśle wyznaczone narodowe kryteria), jak i w różny sposób wyrażane obawy przed Polską spod znaku PiS. Większość tekstów (także tych nadawanych jako "Tylko Prawdziwe Wiadomości" Radia Wolny Peron) pozbawiona jest polotu i finezji, które wyparł prosty, niewyszukany, w dużej mierze niezbyt śmieszny dowcip i seria źle ogrywanych stereotypów.

Aktorzy Miniatury, wsparci Agatą Walczak, są tu w mojej opinii najmniej winni. Ratują się jak mogą piosenkami, które wykonują z pełnym zaangażowaniem, nawet, jeśli ich przekaz osłabiają dziwaczne i niepotrzebne działania wokół śpiewających. Zawiadowcą stacji jest Piotr Kłudka, przerysowany i nieśmieszny w tej roli, za to bardzo dobry jako interpretator "Peronu łez" Felicjana Andrzejczyka (wykonanie tej piosenki to najlepiej wyreżyserowany moment całego spektaklu).

Schowana i pozbawiona scenicznego pazura jest "pierwsza dama Miniatury" - Edyta Janusz-Ehrlich, która ma wprawdzie swój moment podczas śpiewania "Dworca" z repertuaru Maryli Rodowicz, jednak akurat ta piosenka została, niestety, fatalnie wyreżyserowana. Także Hanna Miśkiewicz i wspomniani Jacek Gierczak oraz Wojciech Stachura sprawiają wrażenie zagubionych podczas swoich poczynań, choć całą trójkę stać na wiele, co nie raz już udowodnili w spektaklach Teatru Miniatura.

W tej sytuacji najjaśniejszym punktem koncertu jest Agata Walczak, której jasny, melodyjny wokal wyraźnie góruje poziomem nad pozostałymi wykonawcami, pewnie dlatego ma ona najwięcej piosenek do wykonania i w każdej wypada bardzo dobrze - bez względu na to czy śpiewa po angielsku ("Slow Train Coming" Boba Dylana i "Peace Train" Cata Stevensa) czy po polsku ("Okularnicy" autorstwa Agnieszki Osieckiej i "Odjazd" Renaty Przemyk). O miłą dla ucha oprawę muzyczną postarał się Ignacy Jan Wiśniewski, grający podczas koncertu na instrumentach klawiszowych i wsparty przez flecistkę Maję Miro Wiśniewską oraz gitarzystę Rafała Szyjera.

Z "Peronem" jest jak ze składami SKM-ki - zdarza się trafić w dobre towarzystwo i przejechać przez Trójmiasto we względnie komfortowych warunkach i w miłej atmosferze, częściej jednak SKM-ka jest zatłoczona, towarzystwo nas nie zachwyca, a poziom czystości czy ogrzewania składu pozostawia wiele do życzenia. Podróż w takich warunkach do najprzyjemniejszych nie należy. Produkcja Pomysłodalni i Miniatury przypomina nieco niewiadomą oczekiwania na peronie SKM-ki. Jednak w odróżnieniu od coraz wyższego poziomu usług SKM, jakość "Peronu" pozostaje podejrzanie niska.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
5 stycznia 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia