Koniec niewinności

"Otello - wariacje na temat", Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

W "Otellu" Agaty Dudy-Gracz nie ma jasnych barw. Olśniewający spektakl opowiada o zarażeniu złem. Ulegają mu wszyscy świadomi. Okrutna to diagnoza.

Zacznę tak jak kiedyś tekst o innym spektaklu tej samej artystki Agata Duda-Gracz jest do końca uczciwa. Nie niszczy "Otella" poprzez rąbanie go siekierą i kastrowanie z sensów, tak by Szekspir podpierał wątpliwą i niejasną reżyserską tezę (tak uczyniła Agnieszka Olsten w Teatrze Narodowym w Warszawie). Pełny tytuł przedstawienia brzmi "Otello - wariacje na temat", co jasno pokazuje swobodny względem oryginału charakter całości Duda-Gracz jest zresztą autorką opartego na Szekspirowskich słowach i motywach scenariusza, a to z kolei wskazuje zależność między utworem a sceniczną realizacją.

W łódzkim Jaraczu oglądamy rzecz inspirowaną "Otellem", ale gdy chodzi o końcowy efekt autonomiczną. Autorka nie może zatem być posądzona o uzurpację. Inna sprawa, że "Otello - wariacje na temat " Dudy-Gracz, choć nie trzyma się niewolniczo liter tragedii, a bohaterom dokłada nowe motywacje działań, w pełni zgodny jest z duchem oryginału. Tak właśnie wyobrażam sobie nowoczesną adaptację, gdy zakłada ona ingerencję w pierwotny kształt dzieła. Zawiera nową charakterystykę postaci, zmienia akcenty, mnoży cytaty. Rdzeń czy esencja pozostają jednak nienaruszone. "Otello" był dla Agaty Dudy-Gracz najtrudniejszym testem.

Siedzę od lat przemiany jej teatru i z satysfakcją odnotowuję kolejne jego szczytowe punkty. Choć pogrążony w chaosie krakowski "Romeo i Julia" na chwilę burzył mi ten obraz, widzę wyraźnie, jak reżyserski rozwój idzie w parze z umiejętnością redukcji pomysłów. Rok temu, także w Łodzi, w "Balkonie" Geneta rewolucja rozgrywała się za oknami, do domu kobiet nie mając wstępu. W "Otellu" zło rozlewa się po świecie szeroką ławą. Pierwsze sekwencje przedstawienia, a trwają długie minuty, ani Otella, ani Desdemony nie sytuują na pierwszym planie opowieści. W wersji Dudy-Gracz istotniejsi są ci bohaterowie, którzy zazwyczaj w inscenizacjach sztuki o weneckim maurze stanowią ledwie zaznaczone tło. W centrum wydarzeń są zatem Jago (Marek Kałużyński) i Cassio (Sambor Czarnota) i motyw ich "chłopięcej" przyjaźni, nie przymierzając jak z powieści Twaina. Jeszcze Gratiano (Radosław Osypiuk), Lodovico (Marek Nędza), Montano (Mariusz Witkowski) o twarzach, z których odpłynęła krew, a zawładnęły nimi okrutne grymasy. Znudzeni i zblazowani, jakby kolejne zbrodnie stały się tylko codzienną rutyną. 

Nie ma zła, jakiego by nie popełnili. Wśród nich jeszcze Rodrigo (Michał Staszczak), w dopisanym przez reżyser tekście tytułujący się "kanalia". Ten wszedł na wyższy poziom występku. On go napędza, daje mu siłę do życia i nadaje mu sens. Aktorzy z Jaracza tworzą w tych rolach przerażająco sugestywny ansambl. Obok Staszczaka największe wrażenie robi Czarnota. Nie ma obrony postaci, a tylko ucieczki w kolejne perwersje. Duda-Gracz znalazła w Łodzi idealny zaufany zespół. Trzeba odwagi i oddania, by tak zagrać. A gdyby "Otello" został zagrany inaczej, znaczyłby zupełnie co innego. Otello Andrzeja Wichrowskiego, posiwiały i wyzbyty ze złudzeń, chwyta ostatnią szansę miłości Młodziutka Desdemona (Justyna Wasilewska) uosabia to wszystko, za czym tęskni Dlatego chłonie ją całym sobą, jej niewinność i nieuświadomione wyuzdanie. Jest w ich relacji coś ze związku ojca i córki, jest fascynacja seksem, jest łaknienie młodości Ale Otello przyjmuje zasady świata, on też zasmakował władzy i zła. Dziewczyna zaś ocala niewinność tylko dlatego, że zbyt mało rozumie. Jest jak laleczka z tabloidu, pozwala sobą kierować i niczego nie oczekuje.

Agata Duda-Gracz idzie ostro. Starych ośmiesza, choć zostawia dla nich krztynę współczucia, młodym oddaje rządy, widząc w nich siłę nie do pokonania. Światem wstrząsają ostatnie konwulsją choć dzieje się to w trakcie zabawy, w ostrych rytmach, przy oszałamiających światłach. Chociaż przeżarte goryczą, jej przedstawienie bywa okrutnie zabawna To w teatrze tej artystki nowy akcent. Dotąd unikała łamania mroku śmiechem. Teraz wyzbyła się tego lęku. "Otello" z Łodzi to spektakl bezkompromisowy i skończony, znów nowy krok na drodze Agaty Dudy-Gracz. Z podporządkowaną treści plastyką, nienachalnie odwołującą się do klasyki malarstwa, jest wielką opowieścią o złu i winie. A po nim może przyjdzie pora na wyciszenie. Powrót do kameralnego "Galgenbergu", coś na kilkoro aktorów i skroplone emocje.

Jacek Wakar
Polska/Kultura
21 lutego 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...