Koniec przedstawienia?

"Pan Marimba" - reż. W.Nurkowski - Opera Krakowska w Krakowie

Czy "Pan Marimba" Marty Ptaszyńskiej, na którego sprzedawane są wszystkie bilety, zniknie w nowym sezonie z repertuaru Opery Krakowskiej?

- Jeszcze nie podjąłem takiej decyzji, ale rozważam taką możliwość - mówi Bogusław Nowak, dyrektor Opery Krakowskiej. - Problem z tym przedstawieniem polega na tym, że grają w nim dzieci. Czas płynie i po wakacjach może się okazać, że kolejni chłopcy właśnie zaczęli mutację, a dziewczęta wyrosły ponad miarę. Dla nas to oznacza ponowne szukanie śpiewających dzieci i ponowne próby - podkreśla dyrektor.

"Pan Marimba" to jednoaktowa opera dla dzieci skomponowana do libretta Agnieszki Osieckiej. To opowieść o spotkaniu z muzyką. Historia jest prosta: polskie dzieci podróżują przez kontynenty, spotykają rówieśników i poznają ich kraje poprzez piosenki. Doskonała muzyka wyznacza dziecięce przystanki w podróży.

- Byłaby wielka szkoda, gdyby "Pan Marimba" zniknął z afisza. Główną ideą tego spektaklu było zainteresowanie dzieci muzyką. Chodziło mi przede wszystkim o to, by małych słuchaczy wprowadzić w świat bajkowości dźwiękowej, muzyki dziecięcej, którą się łatwo zapamiętuje, wpada do ucha. I uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć - mówi Marta Ptaszyńska, kompozytorka.

Do tej pory spektakl był prezentowany 46 razy, zawsze przy pełnej widowni. Premiera, która odbyła się w 2008 r., pokazana została dla małej widowni na tzw. Scenie na Antresoli, ale natychmiast spektakl został przeniesiony na dużą scenę, gdzie ostatnio był wystawiany w ramach XV Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej. Zainteresowanie nim było tak duże, że wiele osób odeszło od kas bez biletów.

- Nawet jeżeli tak by się stało, że zdejmiemy z repertuaru "Pana Marimbę", to dla naszej najmłodszej publiczności przeniesiemy z małej sceny na dużą "Księgę lasu", spektakl, który też cieszy się ogromnym powodzeniem, a w którym dzieci nie występują. Niestety, nie da się grać wszystkiego. Jeden spektakl wypiera inny, tak zawsze jest w teatrze - mówi dyrektor Nowak.

Opera Krakowska ma w repertuarze jeszcze jeden dziecięcy hit - "Małego Lorda". To wzruszająca muzyczna opowieść Stevena Markwicka o małym chłopcu, który przyjeżdża z Ameryki do Anglii, by poznać dziadka, wyjątkowo nieprzyjemnego lorda. Główną rolę w spektaklu także gra dziecko. - Ale w obsadzie "Małego Lorda" jest tylko jeden chłopiec, a nie kilkudziesięcioosobowa grupa dzieci, jak w "Panu Marimbie". Dlatego jesteśmy spokojni o losy tego tytułu, bo mamy przygotowanych kolejnych dwóch młodszych chłopców, którzy wejdą na scenę od przyszłego sezonu - mówi dyrektor Nowak.

Opera ostatnio przeżywa oblężenie. Bilety sprzedają się w ciągu paru godzin i to na dwa miesiące naprzód. - Wiem, że panuje wielka moda na operę, ale powiem nieskromnie, że to także trochę nasza zasługa - całego zespołu opery, nie tylko artystów. Nasz repertuar został zaakceptowany przez publiczność - mówi Bogusław Nowak.

Wiele osób się jednak skarży, że zbyt mało są grane największe hity, że np. "Carmen" mogłaby być prezentowana dziesięć razy pod rząd, a nie trzy czy cztery, jak było w minionym sezonie. - Jesteśmy teatrem repertuarowym i naszym statutowym założeniem jest różnorodność. Nie możemy pozwolić sobie, aby przez dwa, trzy tygodnie grać tylko jeden tytuł, bo publiczność mogłaby być tym zawiedziona, a zespół by się nie rozwijał - tłumaczy Bogusław Nowak. - Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej jest, gdy tytuły prezentowane są w blokach po trzy, cztery razy, a potem mają dwa miesiące przerwy. Podczas niej budowana jest siła tego spektaklu. Ci, którzy byli, zdążą o tym opowiedzieć znajomym, rodzinie i dzięki temu mamy kolejnych widzów - dodaje.

Do tej pory inscenizacja "Carmen", która premierę miała w marcu zeszłego roku, została wystawiona 18 razy, przy czym w tym sezonie spektakl ten można było ostatni raz zobaczyć 1 marca. "Mały Lord" od premiery, czyli od marca, pokazany był 12 razy. 23 prezentacje miała "Madama Butterfly", którą Opera Krakowska ma w repertuarze od września 2009 r., zaś 101 przedstawień miała "Tosca" - pokazana po raz pierwszy w obecnej inscenizacji w 1997 r.

Najmniej przedstawień - bo tylko 5 - miały do tej pory "Diabły z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego, przygotowane na otwarcie Opery Krakowskiej w grudniu 2008 r. Spektakl ten też ma najniższą frekwencję, bo około 87 proc. (średnia dla pozostałych spektakli Opery Krakowskiej wynosi 98,7 proc.).

- Utrzymamy "Diabły z Loudun" do 2013 r., kiedy to zamierzamy zorganizować przegląd oper Krzysztofa Pendereckiego w 80. urodziny kompozytora - mówi dyrektor Nowak.

Zanim jednak w Operze Krakowskiej rozegra się festiwal oper Krzysztofa Pendereckiego, w przyszłym sezonie premiery będą miały: balet "Romeo i Julia" Prokofiewa, "Ariadna z Naxos" Straussa oraz - z udziałem Mariusza Kwietnia - "Wesele Figara" Mozarta i "Halka" Moniuszki. Sezon 2012/2113 Opera Krakowska zainauguruje "Nabucco" Verdiego.

Agnieszka Malatynska-Stankiewicz
Dziennik Polski
16 lipca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia