Koniec tradycji?

"Skrzypek na dachu" - reż. Emil Wesołowski - Opera Krakowska

Tytułowy „Skrzypek na dachu" to figura tradycji. Sławny musical z muzyką Jerry'ego Bocka i librettem Jospeha Steina opowiada o rozchwianiu wartości zakorzenionych w Anatewce, małej wiosce w Imperium Rosyjskim zamieszkałej w znacznej mierze przez Żydów. Główną wymową tego tekstu kultury jest zakaz zamrażania tradycji, która w skostniałej formie tłamsi człowieka, a nawet przybiera postać reżimu.

Opera Krakowska nie wyciągnęła jednak wniosków z tej lekcji, stawiając na tradycyjną inscenizację, wzorowaną na broadwayowskich musicalach – ani nie aktualizując, ani tym bardziej nie reinterpretując oryginału. Bardzo uniwersalne widowisko o starciu nowego i starego, o zmieniających się czasach oraz o lęku przed innością jest popularnym dziełem, dającym szansę na popisy solowe, efektowną choreografię czy wykorzystanie przestrzeni w scenach zbiorowych – zwłaszcza w scenie snu, umowy Lazora i Tewjego czy w czasie pierwszego numeru, „Tradycji", kiedy Tewje zatrzymuje akcję, snując monolog.

Pozwala również na psychologiczne niuanse, nie zawsze bazujące na dosłownym, „operowym" tragizmie. Jednak w spektaklu Emila Wesołowskiego najlepiej wypadały, niestety, te jednoznaczne uczucia. Przemysław Rezner w roli Tewjego wypada przejmująco, kiedy śpiewa „Czy mnie kochasz?" czy kiedy żegna się z Chawą, jednak w jego roli wyczuwa się wyniosłość tak obcą postaci żydowskiego mleczarza – dumnego, butnego, ale czasami po prostu komicznego lub chciwego. Nieprzekonująco brzmi najsłynniejszy utwór ze „Skrzypka...", a mianowicie „Gdybym był bogaty" – ciężko uwierzyć, że arystokratycznie szlachetny Tewje Reznera kieruje się tak niskimi pobudkami. Rezner wykreował postać tragiczną – w przeciwieństwie do Jenty Agnieszki Cząstki, która skonstruowana jest ze zmanierowanych gestów i przesadzonej pewności siebie, tworząc bohaterkę niemalże kabaretową. Mimo wspaniałych popisów wokalnych Katarzyny Oleś-Blachy, jej Hudel pozbawiona jest niepewności i niewinności młodej dziewczyny – razem ze swoim ukochanym, Perczykiem (Adam Sobierajski), tworzą operetkowy duet, frywolnej uwodzicielki i nieporadnego studenta. Skoro wiadomo, że wokaliści śpiewać potrafią, można więcej oczekiwać od nich na scenie. Nie zawodzą występy Iwony Sochy w roli Chawy oraz Bożeny Zawiślak-Dolny w roli Gołdy. Inne postacie często albo są jednowymiarowe, albo aktorzy nie do końca potrafią w pełni oddać złożoności uczuć.

Śpiewacy mieli jednak o tyle utrudnione zadanie, że znajdowali się w oddaleniu od orkiestry, bowiem największą atrakcją widowiska Opery Krakowskiej jest jej plenerowy charakter. Scenę przeniesiono na teren Starej Gazowni Miejskiej, mieszczącej się na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej, co podkreślało historyczny wymiar „Skrzypka...", zakorzenionego jednak w zmieniającej się rzeczywistości początku XX wieku. Fakt, że Chawa wybiera się z Fiedką do Krakowa, nasączony jest dodatkowymi znaczeniami – publiczność wie bowiem, co stało się z Żydami za około 30 lat. Istotny jest nie tylko fakt umieszczenia akcji w tym konkretnym miejscu, ale same wrażenia spotęgowane przez nie poddające się inscenizacji zjawiska naturalne. Zapadający zmierzch, a potem rozgwieżdżone niebo znajdujące się nad opuszczającymi Anatewkę Żydami wprowadzają niepowtarzalny nastrój. Z kolei samo rozplanowanie przestrzeni o wiele bardziej realistycznie odzwierciedla układ wioski niż mogłoby się to stać na tradycyjnej scenie. Niesamowite wrażenie wywołuje spuszczający się po linie z dachu duch żony Lazora, a drewniana zabudowa doskonale komponuje się z domostwami i karczmami, w których dziać miała się akcja.

„Skrzypek na dachu" ma uczcić 60-lecie opery, lecz – mimo niezwykłości miejsca oraz stworzonej przezeń atmosfery – może stać się nie tylko ponurym podsumowaniem, ale i zwiastunem decyzji programowych i inscenizacyjnych, które nad artystyczną odwagę przedkładają „niedzielną rozrywkę" i skostniałość formuł. Wolałabym granie „na dachu" – mniejszą stabilność za cenę własnej wizji.

Marta Stańczyk
Dziennik Teatralny Kraków
15 lipca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...