Konrad i jego Wyzwoliny

"Wyzwolenie", Teatr Telewizji

"Wyzwolenie" Macieja Prusa można określić mianem "parateatru", a więc teatru, w którym brak jest jakiejkolwiek interakcji pomiędzy aktorem, a widzem. Jest to cecha wpisana w założenia Teatru Telewizji, który to w ostatnich latach staje się coraz bardziej popularną formą sztuki, starającą się nie zacierać teatralności widowiska.

Rozpoczynając rozważania na temat Wyzwolenia należy na wstępie podkreślić nieprzypadkowość w doborze obsady. Są to aktorzy w pewnym stopniu „obciążeni” Wyspiańskim, doskonale znający podłoże psychologiczne jego bohaterów. Obciążenie owo wynika z faktu, iż wielu występujących tu aktorów miało do czynienia w swoim życiu zawodowym z postaciami Wyspiańskiego m.in. Jerzy Trela, który grał Konrada w Wyzwoleniu Swiniarskiego, czy Gustaw Holoubek, który wcielił się postać Chłopickiego w Warszawiance.

Przedstawienie zaczyna się monologiem Konrada (Piotr Adamczyk), który wolnym krokiem przemieszcza się pomiędzy metalową konstrukcją przypominającą labirynt. Ubrany jest w zieloną kurtkę, zaś w ręku trzyma chlebak. Przypomina tułającego się wędrowca, szukającego odpowiedniego miejsca dla siebie. Dochodzi do oszklonych drzwi, gdzie naszym oczom ukazuje się zupełnie pusta przestrzeń - niczym z teatru Jeacqua Copeau, czy Petera Brooka. Konrad wchodzi do teatru nowoczesnego, z widownią pomalowaną na dwa kolory: czerwień oraz biel, przypominającą, a raczej symbolizującą flagę Polski albo po prostu polskość. Towarzyszy mu Jerzy Trela, który jest scenicznym Reżyserem. To on wprowadza Konrada do pustej sali.

„A my mamy wielką scenę. Dwadzieścia kroków wszerz i wzdłuż. Przecież to miejsce dość obszerne”.

W owym nowoczesnym teatrze rozpoczyna się próba. Z bocznych drzwi kolejno wychodzą aktorzy ubrani we współczesne stroje, a wraz nimi Muza, grana przez Maję Komorowską. To ona po raz pierwszy określa tożsamość Konrada: Tyś bohater. Jednak sama narzuca odbiorcy pewne wątpliwości. Zadajemy sobie pytanie, czemu Konrad nie ma w ręku pochodni - symbolu zwycięstwa. 

Konrad jest rewolucjonistą, który chce tworzyć nowy teatr - świątynię sztuki, opartą już nie na umowności, jak w starym teatrze, lecz na zbiorowej kreacji.

„Chcemy w teatrze tym Polskę budować. Razem. Razem wy wszyscy. Wy artyści, fantazjusze strójcie się. Zacznijcie bój myśli i szermierkę słowa”

Staje na środku, udzielając wskazówek swoim współtowarzyszom. Jest niczym drugi reżyser. Stara się dokładnie przedstawić swoją wizję spektaklu. Poprzez słowa wzywa aktorów do działania, zaś sam siada na widowni. Zasiadając w przestrzeni przeznaczonej dla widzów staje się obserwatorem całego widowiska. Można go tu również określić mianem sprawozdawcy, gdyż cały czas komentuje akcję sceniczną. Przekraczając granicę scena- widownia łamie dotychczas przyjęty podział. Wnioskować można, że zabieg ten ma na celu ukazanie wszechobecności świata przedstawionego. Widownia ze sceną tworzy jednolitą przestrzeń bez żadnej umownej granicy. Od samego początku głównym środkiem przekazu jest ruch, słowo i gest. Na scenie nie ma prawie żadnych rekwizytów. Dzięki temu zabiegowi uwidacznia się warsztat aktorski, obnażający przy tym samego aktora. Aktor, niczym z teatru Jerzego Grotowskiego, skupia się całkowicie na sobie (chcąc jak najlepiej wcielić się w swoją rolę), a słowa z jego ust nabierają większej wartości i autentyczności. Są jakby przesłanką, wizją, która w rzeczywistości dotyczy Polski. Każdy aktor żongluje słowem, chcąc przekonać do siebie i widzów, i swoich współtowarzyszy.

„W mym słowie uznajcie Pana […]”, „Bóg Polskę we mnie głosi […]”

Słowa są wyznacznikiem tego, co się dzieje dookoła. A wokoło mamy teatr - można stwierdzić, że mamy tutaj do czynienia z metateatrem. Znaczenie niektórych słów podkreśla ukryty chór, minimalistycznie komentujący akcję. 

Na scenie ukazuje się Zwiastunka (Maja Komorowska), która zapowiada przyjście tego, „co powiedzie wszystkich was”. Chodzi jej o Konrada, który podrywa się z miejsca i zaczyna odgrywać swoją rolę. Nagle z widza, tudzież aktora, staje się postacią sceniczną. Napotykamy tu na jeden z trzech modeli komunikowania, a mianowicie aktor-postać sceniczna. Pozostałe dwa modele (aktor-aktor oraz postać-postać) również widoczne są w spektaklu. Relacja postać-postać, a więc komunikacja w ramach świata przedstawionego, będzie interakcją zachodząca pomiędzy postaciami scenicznymi (relacje Muza-Konrad, Reżyser-Prezes). Kolejną formą komunikacji jest relacja aktor-aktor, wszak praktycznie niewidoczna, ale czasami ujawniająca się poprzez gesty czy ruch. 

Konrad wdaje się na widowni w dyskusje. Najpierw z Samotnikiem (Olgierd Łukasiewicz), który został określony mianem Czterdzieści cztery. Symbolika liczby określa tak przyszłego obrońcę narodu, zbawcę Polski. Następnie z Reżyserem, który początkowo zarzuca Konradowi „wyczerpanie myśli”. „Zmęczeni” już aktorzy zaczynający wątpić w słowa Konrada - przeciwstawiają się mu. Salę opuszcza reżyser. Mimo to aktorzy grają dalej i zaczynają coraz bardziej rozumieć zarówno jego słowa jak i myśli.

„Ty myślisz o Polsce. To widoczne”, 

Konrad odpowiada „Oto uszlachetniłem swoją myśl”

Konrad często sam określa swoją tożsamość, „Jestem głuchy na to, co mówią wszyscy”. Tożsamość dookreślana jest również przez kostium. Należy zadać sobie pytanie: ”jaką rolę pełni on w teatrze?” Odpowiedź znajdujemy w Słowniku terminów teatralnych Patrica Pavisa:

„Kostium jest jednym z podstawowych elementów układu scenicznego, wpływającym w sposób widoczny na całość scenografii i przyczyniającym się do jej zintegrowania z ciałem aktora.”

W przypadku Wyzwolenia, kostium ogranicza się tylko do jednej funkcji, mianowicie do okrycia ciała aktora. Aktorzy ubrani są w zwykłą, codzienną odzież, podkreślając po raz kolejny, że najważniejsze w spektaklu jest słowo. Kostium, jak i dekoracja, są w niektórych przypadkach elementami zbytecznymi, mogącymi zakłócać odbiór. Jednakże zasada ta łamana jest w drugiej części spektaklu, gdzie aktorzy grają już w strojach z epoki. Lecz mimo wszystko słowo zachowuje swój prymat.

Całość przedstawienia utrzymana jest w konwencji komedii dell’arte. Już na samym początku padają słowa „tekst dowolny, komedia dell’arte”. W czasie wypowiadania tych słów z bocznych drzwi na scenę wyskakuje aktor niczym Arlekin. Jednak nie to jest tu najważniejszym wyznacznikiem XVI-wiecznej formy teatralnej. Istotne są tutaj maski oraz improwizacja postaci scenicznych (nie aktorów, którzy doskonale opanowali swoje teksty). Aktorzy-postacie sceniczne spontanicznie tworzą swoje role bez wcześniejszego przygotowania. Świadczą o tym słowa: 

„Gram jakąś taką siódmą rolę, choć nie wiem jak to skończy się”.

Wyzwolenie w reżyserii Macieja Prusa jest niewątpliwie spektaklem „ambitnym”, gdzie najważniejszą rolę pełni słowo. A słowo zawsze mówi samo przez się…

Paweł Wiech
Dziennik Teatralny Łódź
4 lutego 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...