Kontrapunkt w stanie nieważkości
50. Przegląd Teatrów Małych Form - KontrapunktTegoroczna edycja KONTRAPUNKTU ma szansę wprawić widzów w długotrwałe poczucie nieważkości. Oglądając poszczególne spektakle, mogą oni odnieść wrażenie, że przed ich oczami rozerwała się sakwa pełna kolorowych proszków, a ich stopy oderwano od podłoża, zachęcając ciała do swobodnego dryfowania w powietrzu. Uczucie to, znane dotąd tylko astronautom i niepoprawnym marzycielom, zdaje się tym razem dominować nad innymi wrażeniami z festiwalowych wydarzeń. Unosząca się kurtyna, odsłaniająca coraz to oryginalniejsze scenograficzne rozwiązania oraz kolejne latające obiekty, wyciągnięte jakby wprost z surrealistycznych malowideł, z pewnością pomaga każdemu oglądającemu zrzucić z siebie ciężar codziennych spraw.
Jednym z najciekawszych konkursowych spektakli, jakie do tej pory miała okazję obejrzeć publiczność jubileuszowej edycji festiwalu, była koprodukcja Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Centrali i Teatru Polskiego we Wrocławiu, pt. „Szapocznikow. Stan nieważkości/No gravity". Przedstawienie według scenariusza i reżyserii Barbary Wysockiej, która wcieliła się również w rolę głównej bohaterki, w niczym nie przypominało oklepanych teatralnych biografii, prowadzących widza prostą drogą od punktu A do B i ukazujących czyjeś życie jako przyczynowo-skutkowy ciąg wydarzeń. Złożona osobowość Aliny Szapocznikow wyobrażona została w spektaklu za pomocą zbioru migawek z jej życia, uzyskanych dzięki zastosowaniu różnorodnych środków. Widzowie mogli usłyszeć zabawne, a niekiedy wzruszające fragmenty listów rzeźbiarki do ukochanego, obejrzeć zdjęcia z jej prywatnego archiwum, towarzyszyć bohaterce w trakcie bezsensownych wywiadów pełnych niedelikatnych i bardzo powierzchownych pytań, a nawet obserwować na żywo akt twórczy, przyglądając się jak Szapocznikow tworzy gipsowy odlew nogi i siłuje się z płachtą poliestru, próbując znaleźć w niej odbicie dla stanu nieważkości. Dzięki swoistemu rozwarstwieniu opowiadanej historii na szereg dokumentów, przywodzących na myśl archiwalną szufladkę pełną osobistych skarbów czekających na odkrycie, autorce spektaklu udało się uciec przed pułapką jednoznacznego odpowiadania na pytanie o to, kim była Alina Szapocznikow. Oglądając spektakl dowiedzieliśmy się, że pomimo drobnej postury spędzała wiele godzin na nadawaniu pożądanego kształtu kamiennym blokom, przetrwała obozy koncentracyjne i przezwyciężyła śmiertelną chorobę z lekkością, jakiej trudno byłoby oczekiwać po tak kruchej z pozoru istocie. Jednocześnie jednak Szapocznikow pozostała dla nas tajemnicą, co pozwoliło jej zachować ten jedyny w swoim rodzaju czar właściwy osobom o nieprzeniknionej twarzy.
Opowiadając o poszukiwanym przez rzeźbiarkę efekcie nieważkości, reżyserka sięgnęła ponadto do historii pierwszych radzieckich statków kosmicznych, przedstawiając tragiczne losy zapomnianego już dziś Komarowa – astronauty, zmuszonego do lotu na księżyc w czasach, kiedy nie dysponowano jeszcze wystarczająco rozwiniętą techniką. Publiczność miała okazję obejrzeć przyprawiające o dreszcz, latami ukrywane przez rosyjskie władze, archiwalne filmy z ostatnich chwil życia astronauty, który wskutek awarii systemu pilotowanej rakiety, spadał z prędkością 646 kilometrów na godzinę aż do końca zachowując pełną świadomość.
Latające obiekty zawładnęły także wyobraźnią twórców opery „Von einem der auszog, weil er sich die Miete nicht mehr leisten konnte" (Renégo Pollescha i Dirka von Lowtzow), którą uczestnicy festiwalu obejrzeli podczas tradycyjnego „berlińskiego dnia Kontrapunktu". Bohaterowie, dywagujący nad kondycją współczesnego człowieka jako niedoskonałego dzieła Stwórcy, raz po raz podejmowali próbę transformacji, wchodząc do paszczy zawieszonego nad sceną olbrzymiego wieloryba, co nasuwało oczywiste konotacje z biblijnym Jonaszem. Kiczowate sceniczne rozwiązania, takie jak stąpanie aktorów po zaaranżowanej na scenie tafli wody (nawiązujące do cudu dokonanego przez Chrystusa), unoszenie ich w powietrzu tak, by szybowali razem z wielorybem czy umieszczenie w grzbiecie zwierzęcia wodnej dyszy, nadały opowiadanej historii komicznego wyrazu, przeobrażając ją w jedyną w swoim rodzaju farsę, która na długo pozostanie w pamięci publiczności.
Jednocześnie uderzające w tym widowisku przerysowanie stało się dla odbiorców przyczynkiem do refleksji nad bardzo aktualnym dziś pytaniem o to, gdzie znajduje się granica karykatury i jak dużą dawkę kiczu są w stanie znieść współcześni widzowie, by nie pogubić się w tym, czy to, co oglądają jest puszczonym do publiczności oczkiem czy raczej nieudaną parodią, której reżyser nie potrafił powiedzieć sobie: „stop".
.
Za jeden z najciekawszych pozakonkursowych spektakli uznać można natomiast „Mistrza Manole", stanowiącego efekt współpracy trzech twórców: Błaszczyka, Olkiewicza i Hałasa. Ta sceniczna wersja słuchowiska Teatru Polskiego Radia urzekła publiczność szczecińskiej filharmonii niepowtarzalną atmosferą, wyrastającą z dbałości o utrzymanie tradycyjnej ludowej formy wyśpiewywanej przez aktorów legendy. Zachowane w warstwie muzycznej oraz tekstowej elementy folklorystyczne nadały przedstawieniu wyjątkowego wyrazu, pozwalającego widzom przenieść się do Rumunii, na porośnięte trawami zbocza gór, w ruiny monastyru, pośród których słychać do dziś zawodzenie ducha zamurowanej tam kobiety. Całość uzupełniła oszczędna scenografia, składająca się z rozwijanych na oczach publiczności długich pasm materiału. Kontrast wynikający z wykorzystania czerwonych tasiemek, jakimi zwykle obwiązuje się prezenty do owinięcia aktorki, wcielającej się w zamurowaną żywcem bohaterkę, okazał się dla odbiorców znacznie bardziej uderzający niż najbardziej nawet wyrafinowana scenografia.
W gazetce „Słoś", żartobliwie komentującej festiwalowe wydarzenia, umieszczono protest przeciwko brakowi skierowanych do uczestników KONTRAPUNKTU ostrzeżeń przed klaustrofobią, obselitofobią i nimitempofobią. Biorąc pod uwagę grożące widzom tegorocznej edycji festiwalu całkowite oderwanie się od wszystkiego, co przyziemne, dodałabym do tej listy jeszcze lęk wysokości.
Spektakle
„Szapocznikow. Stan nieważkości/No gravity", reż. Barbara Wysocka, CENTRALA
„Von einem der auszog, weil er sich die Miete nicht mehr leisten konnte", reż. René Pollesch, Dirk von Lowtzow, Volksbühne am Rosa-Luxemburg-Platz
„Mistrz Manole", reż. Dariusz Błaszczyk, Jacek Hałas, Zbigniew Olkiewicz, Teatr Polskiego Radia