Kordian pozbawiony patosu
"Kordian. Reinterpretacja" - reż. A. Baranowska - Białostocki Teatr LalekW ramach nurtu BTL Debiuty Studenci IV roku Akademii Teatralnej zaprezentowali się na profesjonalnej scenie Białostockiego Teatru Lalek. Młodzi pokazali nową jakość, a bohaterskiego Kordiana Juliusza Słowackiego potraktowali w nieco inny sposób.
Zacznijmy od tego, że jest scena w scenie. Wszyscy o tym wiedzą. Widzowie, bohaterowie spektaklu. Jedynie Kordian miota się, nie widzi, nie wie, nie rozumie. Jest w tym wszystkim trochę ciapowaty, trochę niezrównoważony. Nie ma w nim nic z bohatera, przewodnika ludów, postaci, którą powinniśmy otaczać chwalą. Bardziej jawi się jako życiowy nieudacznik. I właśnie o to odarcie z bohaterstwa chodziło twórcom spektaklu "Kordian. Reinterpretacja". Powstał w ramach nowego nurtu BTL Debiuty, który białostockie Lalki goszczą w tym sezonie na swojej scenie. Spektakl jest oparty na tekstach Juliusza Słowackiego (oprócz "Kordiana" znajdziemy tu także fragmenty "Samuela Zborowskiego", "Króla-Ducha" i "Genezis z Ducha"). Reżyserią zajęła się Agnieszka Baranowska (Teatr Squad Form). Rewelacyjnie patrzy się na lalki i kostiumy, które wymyśliła Kamila Grzybowska-Sosnowska. Ona też jest autorką scenografii. Wszystko na swoim miejscu, niczego nie ma w nadmiarze. Lalki przyciągają spojrzenie swoją dziwną, a nawet przerażającą formą. Warto też zwrócić uwagę na muzykę, którą skomponował Miłosz Bembinow. Idealnie wtapia się w tempo spektaklu i jego akcję. Ciekawym zabiegiem jest przypisanie poszczególnym postaciom muzycznych motywów, które poniekąd zapowiadają ich pojawienie się na scenie.
W spektaklu występuje czwórka aktorów. To studenci IV roku Akademii Teatralnej w Białymstoku. W rolę Kordiana wciela się
Bartosz Budny. Oprócz niego na scenie pojawiają się też swoiste demony, wyobrażenia chorego umysłu (w stylistyce cyrkowej) prezentujące osoby, które Kordian skrzywdził gdzieś po drodze, pragnąc stać się "Winkelriedem Narodu". Świetnie wcielają się w nie: Anna Przygoda, Natalia Sakowicz i Remigiusz Kriese.
I właśnie ten ostatni jest najjaśniejszym punktem całego spektaklu. Warto zapamiętać jego nazwisko, bo na pewno jeszcze je usłyszymy. Kriese raz jest cyrkowym chłopcem, błaznem, który gra to na bębenku, to na akordeonie. Jednak już po chwili pojawia się na obcasach, w sukni z cekinów, jako ruda piękność o dwóch głowach. Twarz ma połowicznie przesłoniętą maską, jednak mimo to, jego mimika jest widoczna. I bardzo sugestywna.
Rewelacyjnie wypada również Natalia Sakowicz. Jest świetna dykcyjnie, a każdy ruch ma dopracowany prawie do perfekcji. Dobrze prezentują się też Budny i Przygoda. Cała czwórka jest nowatorska i świeża. Ciężko dostrzec u nich tzw. drewniany sposób grania, który czasem pojawia się u kończących studia aktorskie.
W paru momentach spektaklowi przydałyby się reżyserskie nożyczki. Jednak nie jest on nużący, mimo że bohaterowie mówią ze sceny XTX-wiecznym językiem. Bardzo dużo daje tu ruch, mimika. Spektakl będzie można zobaczyć 20, 21, 22, 27 i 29 października na małej scenie BTL, przy ul. Kalinowskiego 1.