Koreański ogród rozmaitości

"Cheoyongmu" - Śląski Teatr Tańca w Bytomiu

Harmonijna gra barw wyobrażonych i tych rzeczywistych wnosi na ołtarze zachwytu triumfującą estetykę Dalekiego Wschodu. Estetykę tę Śląski Teatr Tańca powoli, acz konsekwentnie stara się zaszczepiać w sercach widowni

Jednym z pierwszych przejmujących spektakli ostatnich lat, wykonanych na deskach bytomskiego teatru była propozycja amerykańsko-japońskiego duetu Eiko & Koma, "Mourning", którą wykonano w konwencji teatru butoh w 2008 roku. Kolejnym spotkaniem z kulturą wschodu był spektakl stworzony przez Sungsoo Ahn Pick-UP Group, formacji pochodzącej z Korei Południowej oraz projekt "Taneczny Most", w którym brał udział zespół Y-Space z Hongkongu oraz tancerze Śląskiego Teatru Tańca. Wynikiem współpracy obydwu grup było widowisko o tytule "RE/evolution". Równie wyjątkowe spektakle można było zobaczyć podczas XVII Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego oraz Festiwalu Sztuki Tanecznej w 2010 roku, oczywiście w Bytomiu, w siedzibie ŚTT.

22 lutego widownia zgromadzona w sali widowiskowej Śląskiego Teatru Tańca miała niepowtarzalną okazję poznać tradycyjny koreański taniec zwany cheoyongmu. Swój artystyczny kunszt zaprezentowała także jedna z najlepszych i najbardziej znanych nauczycielek cheoyongmu na świecie - Nam-sun In, której subtelne i powłóczyste ruchy, przypominające lot motyla, były w stanie oczarować każdego.

Widowisko przybliżające koreańską kulturę zostało podzielone na siedem części. Pierwsza z nich, "Cheonnyeonmanse", była okraszona tradycyjną muzyką, wykonywaną przez siedem osób, siedzących na scenie. Dwie starsze postaci wyraźnie wyróżniały się spośród reszty, gdyż nosiły czerwone kimona oraz czarne ozdoby na głowie. Pozostałe osoby miały zielone kimona, zwieńczone błękitnymi dołami, które przypominały spienione fale wezbranych wód.

Kolejną część, będącą tradycyjnym koreańskim tańcem, zatytułowano "Yeoryeongmu". Oblicza występujących artystów były rozjaśnione uśmiechem, który odgania złe moce i ukazuje głębię przeżyć, jakich doświadczają tańczący. Główną postacią choreografii była kobieta odziana w czerwono-czarną suknię, zwieńczoną białą górą ozdobioną krwistymi makami. Patetyczna dama dostojnie poruszała się po scenie. Podczas swego subtelnego tańca wykorzystywała takie rekwizyty jak wachlarz, składany i rozkładany w takt muzyki, pędzel oraz jedwabną chustę. Jej niezwykle powolne ruchy oddawały statykę istnienia świata. Po tańcu dworskiej solistki nastąpił występ czterech tancerek, ubranych już nieco skromniej. Ich choreografia składała się z synchronicznych układów, często wykonywanych w obrębie obwodu koła. Urzekające zalotne spojrzenia tancerek oraz gesty rąk wznoszonych ku niebu świadczyły o zadowoleniu z życia oraz znaku pochwalnym.

"Hanryangmu" był trzecim spektaklem zaprezentowanym tego wieczoru. Bohaterem tej partii był tancerz odziany w zwiewne różowe kimono, nałożone na biały kostium, prześwitujący spod jedwabnych szat. Powolne, raczej chodzone niż tańczone partie uzupełniały gesty składania oraz rozkładania wachlarza. Kimono rozkładało się niczym skrzydła motyla wznoszącego się do lotu. Z czasem akcja nabrała tempa, co wpłynęło na szybsze wirowanie tancerza po obwodzie wyimaginowanego koła. Zataczając kręgi, artysta przypominał o historii świata, który nieustannie ginie i odradza się. Ukazał koło losu. Nagle tancerz zaczął się rozglądać, stanął tyłem do widowni, wzniósł wzrok ku górze i skamieniał z ręką wzniesioną ku niebiosom. Piękny i jakże wymowny finał. Sceniczne, bezgłośne wniebowzięcie.

Kolejną częścią widowiska było "Gayageum Sanjo", spokojna, statyczna muzyka, będąca swego rodzaju improwizacją, którą nazywa się także bezczynną grą. Poprzez powolne dźwięki rodzące się w sercach tradycyjnych koreańskich instrumentów oraz różnorodne wariacje muzyczne, aż do dynamicznego finału, słuchacz dryfuje wśród nieznajomych taktów, relaksując się i zatapiając w refleksji. Przed oczyma jego wyobraźni pojawiają się antyczne pejzaże wschodnie… Spokój i stabilność rozprasza Suryongeum, a więc muzyka dworska. Dźwięki wychodzące spod palców koreańskich artystów przywodzą na myśl budzący się do życia dzień. Przed oczyma wyobraźni pojawiają się pierwsze promienie słoneczne, delikatnie muskające oblicze złocistego skowronka, wzbijającego się do lotu.

Po eterycznej muzyce następuje "Seungmu" - taniec buddyjskich mnichów, łączący w sobie wszystkie koreańskie techniki tańca. Choć scenografia składa się jedynie z drewnianego stelaża, a którego sercu umieszczono gong, ta część spektaklu wzbudziła największe zainteresowanie. Mnich ubrany w symboliczny biały strój, przewiązany szkarłatną wstęgą symbolizuje jedność świata oraz światło, które rozjaśnia mrok. Jednakże nawet w tak idealnym świecie musi istnieć dysonans w postaci czerwonej wstęgi, symbolizującej udrękę. Czerwona szarfa jest niczym plama na nieskazitelnej, czystej duszy, lecz jest to plama konieczna, by każdy byt mógł osiągnąć jedność i kompletność. Mnisi stój posiada charakterystyczne, wydłużone rękawy, którymi artysta uderza o drewniany gong. Scena ta nawiązuje do znanych nam dziś filmowych baśni japońskich oraz do ujęcia z filmu „Dom latających sztyletów”. Biała materia płynąca subtelnie w kierunku drewnianej konstrukcji przypomina nieco duszę dobijającą się do bram Raju. Moment wyrzutu rękawa jest godnym zapamiętania kadrem. Oprócz ekspresywnego tańca na uwagę zasługuje także ciekawe oświetlenie. Otóż, w początkowych partiach mnicha oświetlają błękitne reflektory, nadające spektaklowi tajemniczości oraz otaczające mnicha mgiełką mistycyzmu. W finale swego występu tancerz klęka i wybija pałeczkami dynamiczny rytm, przypominający tętent koni lub alarm wszczynany w celu ostrzeżenia przed najazdem wroga. Nagle mnich podnosi się, składa ręce jak do pokuty i w ciszy odchodzi w pogrążony w mroku plan drugi. 

Częścią zamykającą, a zarazem podsumowującą wyjątkowy pokaz był "Cheoyongmu" - taniec dworski, którego korzenie sięgają dziewiątego wieku. Jest to szczególne i niezwykle wartościowe widowisko, ponieważ otrzymało status 39. Cennego Dziedzictwa Kultury, będącego własnością Republiki Korei. Dodatkowo, taniec ten jest także Niematerialnym Dziedzictwem Kulturowym Ludzkości, nad którym swój patronat roztoczyło UNESCO. Podczas magicznego rytuału pięciu tancerzy skrywa swe twarze za przerysowanymi, olbrzymimi maskami, ozdobionymi złotymi kolczykami oraz kwiatami, przedstawiającymi różne oblicza człowieka-legendy, mieniącego się imieniem Cheoyoung. Jest on synem boskiego smoka. Ten tradycyjny taniec był zazwyczaj składnikiem egzorcyzmów odprawianych na zakończenie starego roku. Miał odgonić złe demony oraz sprowadzić pomyślność w Nowym Roku. Dziś, niestety, nie wykorzystuje się już magicznej mocy powyższego tańca, został sprowadzony jedynie do roli tańca dworskiego.

Elektryzująca moc spektaklu napełniła zgromadzonych w sali widzów nową energią życiową. Barwne kostiumy tancerzy wirujących w takt oryginalnej, ocalonej od zapomnienia, starodawnej muzyki, ożywiły wyobraźnię oraz otworzyły umysły publiczności na nową jakość oraz estetykę wschodu.

Wschodnia gracja, z jaką poruszali się koreańscy artyści spleciona z magicznym muśnięciem policzka przez tchnienie historii stroszy włos na głowie. Występ koreańskiego zespołu był z pewnością niezapomnianym przeżyciem, odciskającym się w duszy człowieka niczym ślad w wosku. Olbrzymia różnorodność technik, jakie zostały zaprezentowane oraz bogactwo poruszanych treści nie mieści się w ramach krótkiego podsumowania. Obcowanie z kulturą wschodu jest cennym doświadczeniem, które sprawia, że ludzie nabierają dystansu do życia, siebie oraz innych.

"Cheoyongmu" - tradycyjny taniec i muzyka koreańska, Śląski Teatr Tańca w Bytomiu, 22 lutego 2011 r.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny
1 marca 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...