Kosmiczne pożegnanie

"Kosmos" - reż: Jerzy Jarocki - Teatr Narodowy

,,Jak to jest, że urodzeni z chaosu, nie możemy nigdy się z nim zetknąć. Zaledwie spojrzymy, a już pod naszym spojrzeniem rodzi się porządek i kształt.\'\' Gombrowiczowski "Kosmos" w realizacji Jerzego Jarockiego, z doskonałą scenografią Jerzego Juka Kowalskiego wprowadza widza w podwójną rzeczywistość, która z początku wydaje się uporządkowana i harmonijna, by już po chwili pokazać swoje drugie dno - chaos, niedopowiedzenia, niepewność, ciemną stronę ludzkiej natury.

Premierę "Kosmosu", która odbyła się 16 października 2005 roku w Teatrze Narodowym, na scenie przy Wierzbowej, Jerzy Jarocki potraktował jako swoje pożegnanie z Witoldem Gombrowiczem. Pożegnanie wielkie, kończące 57 letni okres pracy na jego tekstach.  

Wraz z zapaleniem się świateł widz wciągnięty zostaje do pewnej gry. Odsłania się przed nim antyrealistyczna, oparta o system figur geometrycznych i oś symetrii scenografia, zbudowana na planie trójkąta równobocznego, którego podstawę stanowi widownia. Świat przedstawiony zamyka się między dwoma białymi ścianami, pociętymi jakby siatką współrzędnych, które stanowią ramiona trójkąta i zbiegają się w wierzchołku przed oczami widza. Odnosi on wrażenie, że znalazł się w jakiejś hermetycznie zamkniętej, sterylnie czystej rzeczywistości. Podświadomie zaczyna więc hiperbolizować znaczenie i szukać ukrytych sensów, każdego pojawiającego się rekwizytu. Widz przejmuje sposób poznawania świata, jednego z głównych bohaterów: Fuksa - ,,detektywa’’ (rewelacyjna kreacja Marcina Hycnara), który spontanicznie, aktywnie, energicznie i zapalczywie łączy ze sobą fakty, działa, bada; bądź Witolda (Oskar Hamerski) – refleksyjnego, wrażliwego, w swoim wnętrzu szukającego odpowiedzi, młodego człowieka.  

Postać Witolda różni się od pozostałych postaci nie tylko bogactwem przeżyć wewnętrznych, ale także strojem – ubrany w czarny sweter i niebieskie jeansy, przypomina Konrada z krakowskiego ,,Wyzwolenia’’, nasuwa także skojarzenia ze Stachurą, po części także i z samym Jarockim. Pozostałe postacie ubrane są nieco groteskowo, przerysowanie, zawsze w kolorze szarym, beżowym, czarnym. Nie znaczy to jednak, że stanowią tło. Znakomita, w roli Kulki Anna Seniuk, tak barwnie i żywiołowo prowadzi monologi, że mimo iż dotyczą spraw przyziemnych, staja się konkurencją dla głównej narracji Witolda. Cały drugi akt należy zaś do Leona – wcześniej pociesznego staruszka, teraz zaś mrocznego, obsesyjnego, kapłana ,,bembergowania’’ – każdej postaci rozkoszy. Zbigniew Zapasiewicz za tę kreację dostał wiele nagród, m. in. Feliksa Warszawskiego w 2006 roku, czy Nagrodę im. Tadeusza Żeleńskiego Boya. Na uwagę zasługują też: Małgorzata Kożuchowska w roli Leny, ze swym cichym, zamyślonym, wzbudzającym niepokój scenicznym mężem Mariuszem Banaszewskim – Ludwikiem. Katasia zaś, w wykonaniu Beaty Fudalej, wydaje się zbyt jednowymiarowa, oparta  
na jednym pomyśle, nie rozwijająca się podczas spektaklu, przez co przewidywalna.  

Kosmos Jarockiego wymyka się jednoznacznej interpretacji. Każe postaciom i widzom stwarzać świat, jednocześnie udowadniając im bezsensowność ich działań. Wysuwa  na światło dzienne ciemne strony ludzkiej natury i każe się im przyjrzeć, zmierzyć się z nimi. Podkreśla siłę ludzkich popędów, szczególnie Erosa i Tanatosa. Pokazuje, że każdy element świata ma swoją oficjalną i nieoficjalną stronę, aspekt racjonalny i irracjonalny. Najmniejszy patyk może wzbudzać ambiwalentne skojarzenia, bo człowiek jako istota zmysłowa ,,wchłania’’ świat, ale jednocześnie jako istota rozumna – świadomie w nim uczestniczy.

Martyna Maria Żyźniewska
Dziennik Teatralny Warszawa
28 maja 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia