Kosmos

"Nieznośnie długie objęcia" - reż. Iwan Wyrypajew - koprodukcja Teatru Powszechnego w Warszawie i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie

Iwan Wyrypajew znów bardziej w roli filozofa sceny niż reżysera. Piszę "znów", bo w "Nieznośnie długich objęciach" korzysta z formy, którą przećwiczył wielokrotnie. Parę lat temu okazało się nawet, że Wyrypajew odsłania nowy język dramatu, i sporo w tym racji. Podstawowym wymaganiem dla czytelnika, a potem dla teatralnego widza było w nim zerwanie z traktowaniem postaci w tekście. U autora "Objęć" funkcjonują one bardziej jako wyraziciele życiowych sytuacji, które są tak uniwersalne, że równie dobrze to my moglibyśmy samych siebie wyznaczyć jako sprawozdawców tych przeżyć.

Wyrypajew nie daje wytchnąć i ciągle prowokuje, piętrzy paradoksy. Spowiedź mordercy kanibala w "Lipcu" włożył w usta filigranowej dziewczyny o twarzy rozanielonego dziecka, przez ponad godzinę nie pozwalając oderwać od niej wzroku. Potem w "Iluzjach" i "Osach" sprawdzał mechanizm kłamstw dwu zaprzyjaźnionych małżeństw, nie rezygnując z kreowania historii tak, by nie było jasne, co jest kłamstwem, a co nie. "Objęcia" z kolei są bliższe "UFO", które było przeznaczone na scenę, ale Wyrypajew już przy okazji premiery zaznaczał, że zależy mu na spotkaniu z drugim człowiekiem, teatralna sala ma zaś nadać rozmowie odświętny charakter. Tak chyba dramaturg rozumie teatr również w "Objęciach".

Znów na podwyższeniu oświetlone punktówkami cztery krzesła w równym rzędzie, na nich aktorzy z mikrofonami w dłoniach i uśmiechem na ustach opowiadają o ludziach złapanych w pułapki współczesności, totalnie pogubionych i zalepiających puste życie seksem oraz używkami. W "Objęciach" są chwile, w których robi się naprawdę ponuro, zwłaszcza gdy nie szczędzi się nam detalicznych opisów erotycznych doznań. Magia tego języka to jednak prostota sprowadzona do poezji codzienności: najmocniejsze słowa stają się łagodne, kiedy spojrzymy na bohaterów ze współczuciem i z ironią. To, co Wyrypajew potrafi dziś jak nikt inny, sprawdza się po raz kolejny, ale teraz tylko na poziomie tekstu. Zadziałał prosty schemat: skoro już wiemy, jak autor każe "odgrywać" swoje postaci, nic w "Objęciach" nie zaskakuje. Aktorzy w warszawskim Teatrze Powszechnym wychodzą ze swoich zadań zwycięsko, lecz czy pokazywanie "Objęć" na scenie w ten sposób wybija tę sztukę wyżej? A jeśli po prostu się w te zdania wsłuchamy? Widzę ten tytuł jako słuchowisko, w którym słowo dopełni się z jeszcze większą mocą.

A zatem teatr z zamkniętymi oczami? Coś jest na rzeczy.

Przemysław Skrzydelski
wSieci
5 stycznia 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...