Kosz rozmaitości

5. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży Kon-Teksty

Ten, kto spędził czwartkowy i piątkowy wieczór w CKZ w Poznaniu w Sali Witrażowej, wie, jak wiele różnych spektakli można było zobaczyć podczas trwania Festiwalu KON-TEKSTY

W czwartek zaprezentowała się Marta Wesołowska oraz Laura Sławińska ze swoim spektaklem impresją „Dziewczynka z zapałkami”, a w piątek Emilia Łapko i Marcin Chomicki ze sztuką „Szalona lokomotywa”. Rano natomiast Rosjanie z Teatru Novogorod „Mali” zaprezentowali, nie tylko najmłodszej publiczności, spektakl „ Książe i córka olbrzyma”. W roku 1992 teatr „Mali” po raz pierwszy zorganizował „Kingfestival”, czyli Międzynarodowy Festiwal Teatralny poświęcony elementom mitologii w świecie teatru.

Przedstawienie, z którym przyjechali Rosjanie oparte jest na motywach z bajek szkockich. Aktorzy przy pomocy papierowych lalek opowiadają historię olbrzyma, księcia oraz ślicznej księżniczki. Księciu oczywiście udaje się przechytrzyć olbrzyma i zdobywa rękę królewny. Historia jest banalna, ale za to wykonanie jest nietuzinkowe. Aktorzy rozbawiali śpiewem, jednak przede wszystkim ich atutem były papierowe lalki. Kunsztownie wykonane, z białego i szarego papieru. Na scenie znajdowały się również elementy scenografii z przeźroczystej albo aluminiowej folii. Lalki nie były pokrakami przypominającymi sylwetki osób bądź smoka czy konia. Były to fenomenalne, z niezwykłą dokładnością wykonane papierowe postaci, które miały niewiarygodnie oddające bajkowy klimat stroje oraz inne magiczne atrybuty. Długo zapamiętam ten spektakl. Byłam równie zachwycona jak skupione wokół aktorów dzieci. Zgaszenie światła oraz oświecone niebieską lampą postaci zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Nie wiedziałam czy to sprawa papieru czy oświetlenia tak właściwie. Spektakl był jak zaczarowany i na chwilę można było przenieść się do innego świata. Mistrzowie papieru zademonstrowali jak zrobić coś z niczego. Pokazali ile magii kryją prozaiczne rzeczy.

Kolejnym spektaklem, o którym wspomniałam była „Dziewczynka z zapałkami”. Było to zarówno przedstawienie dla dzieci jak i dla dorosłych. Gra bez słów wśród tekturowej scenografii i normalnej lalki, którą można kupić w sklepie. Maleńka scena, a na niej pokój pewnej dziewczynki, która kolejno odkrywa przykryte białym płótnem obrazy. Stają się one scenografią, gdyż są budynkami, przed którymi bądź w których dzieje się akcja. W tle słychać delikatną muzykę, a przed nami rozpościera się subtelna gra cieniem, światłem oraz jedną, starą, zwyczajną lalką. Historia dobrze znana, przedstawiona w ładny sposób.

Mniej magiczny, gdyż tematem odbiegającym od magii i baśni był trzeci spektakl, o którym wspomniałam „ Szalona Lokomotywa” z Marcinem Chomickim w roli głównej. Na scenie stała białą ścianą, w której było mnóstwo szuflad bądź luk. Historia pozornie prosta. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Ślepy pęd ku katastrofie. Kto przeżyje? Tragedia nie rozwiązuje problemu i wszystko się komplikuje.

To trudny w odbiorze spektakl, nie tylko na tle bajkowych historii. Niczego innego nie można było się spodziewać, bo to sztuka oparta na dziele Witkacego. Morał taki jak zawsze u znanego wszystkim ekscentryka. Postęp techniczny bez rozwoju duchowego prowadzi do zagłady.

To tylko trzy spektakle z wielu, jakie można było zobaczyć w ciągu dwóch dni festiwalu. Warto było pójść na każdy. Co nam zaoferują organizatorzy za rok?

Monika Nawrocka
Dziennik Teatralny Poznań
22 listopada 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia