Kozia bródka czy psota?

"Poznańskie koziołki" - reż. Janusz Ryl-Krystianowski - Teatr Animacji w Poznaniu

Koz i Ziołek - dwa poznańskie huncwoty, drobne złodziejaszki - za karę za swe chuligaństwa i nieustanne beztroskie figle zostały zamienione w koziołki wieży zegarowej poznańskiego Ratusza. Ukarała je tak pewna zielarka, która jednak, za namową pokrzywdzonego przez urwisów tłumu, zgodziła się złagodzić karę - Koz i Ziołek mieli trwać na wieży, póki nie znajdą się ich godni następcy, czyli jeszcze większe gagatki niż oni sami. Takowi się odnaleźli, ale dopiero niedawno

Ben i Kapsel dla zabicia czasu do godziny dwunastej, kiedy to tradycyjnie razem z tłumem Poznaniaków i turystów będą obserwowali trykające się koziołki, biegają między kramami na Starym Rynku. Biegają? Właściwie uciekają przed sprzedawcami, którym właśnie „wykręcili jakiś numer", a to plącząc korale, a to puszczając swobodnie nie swoje, oczywiście, balony, a to męcząc biednego gołębia. Swoją drogą ów biedny gołąb to najciekawsza postać całego przedstawienia - zabawny, głupiutki, o dobrym serduszku, grrru. Nikt go nie lubi i nikt go nie rozumie, a wszystko to przez „nietrzymanie kupy", grrru. Gołąb w spektaklu posłużył też jako łącznik ze współczesnymi wynalazkami, jak bankomat czy kafejka internetowa (jakoś przecież trzeba sprawdzić „po ile chodzą" kaczki na Allegro, gruu). Elżbieta Węgrzyn w roli ptaszyska, jak zwykle w mistrzowskiej formie.

Wracając jednak do urwisów. Malcy na szczęście orientują się w porę, iż jeśli nie wyrażą skruchy i nie zaczną zachowywać się należycie, grozi im umieszczenie na wieży ratuszowej. A Koz i Ziołek nadal każdego dnia w południe wypatrują wśród zebranych gapiów swoich następców.

Takie oto, kompletnie nowe oblicze legendy o koziołkach proponuje nam autorka tekstu - Marta Guśniowska. Stonowane kostiumy, w różnych odcieniach szarości, prosta scenografia Jacka Zagajewskiego i prawie niezauważalna muzyka Roberta Łuczaka w tle, mogą nie zachwycić tych maluchów, które przyzwyczaiły się do krzykliwości kolorów zabawek i rozrywkowych nutek lecących z telewizorów, ale z pewnością warto im zaproponować wyciszenie i skupienie w podążaniu za fabułą. Może też niektóre nasze domowe łobuziaki na chwilę przed kolejną psotą zastanowią się, czy chciałyby nosić kozią bródkę i stukać kopytkami.

Natalia Dolata
Qlturka
12 listopada 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia