Kraków bez Żuka? Niemożliwe!

sylwetka Józefa Opalskiego

Józef Opalski - literaturoznawca, teatrolog, reżyser - w środowisku teatralnym znany jako Żuk, przez bliskich zwany Żuczkiem, w Krakowie mieszka "od zawsze", a jego organiczne wręcz zespolenie z tym miastem najdobitniej oddaje wypowiedź Jana Kotta, który czasem przylatywał tutaj z odległych Stanów i mówił: "Cała moja radość, jak przyjeżdżam do Krakowa, to jest zobaczyć Żuka.

(...) Bo to jest najsłynniejszy Żuk w literaturze polskiej i najsłynniejszy Żuk ze wszystkich owadów. To jest Żuk, który pisze, który wystawia, który się awanturuje. (...). Kraków bez Żuka? Nie byłoby Krakowa".

W Krakowie się urodził, w Krakowie skończył szkoły: podstawową, liceum ogólnokształcące, Uniwersytet Jagielloński, w Krakowie po raz pierwszy stanął na teatralnej scenie (jako dziecko grał w przedstawieniach Teatru im. Słowackiego).

Ale po kolei... Na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył filologię polską (1970 - magisterium, 1975 - doktorat) i tamże podjął pierwszą pracę zawodową jako asystent w Instytucie Filologii Polskiej. Ale w ogromnym błędzie byłby ten, kto by sądził, że zajęcia dydaktyczne i praca nad doktoratem Chopin i Szymanowski w literaturze dwudziestolecia międzywojennego. Z dziejów świadomości muzycznej literatury polskiej, bez reszty wypełniały życie młodego naukowca.

W Żuku od zarania życia miłość do literatury, muzyki i teatru konkurowały ze sobą nieustannie, a on nie chcąc żadnej z "kochanek" porzucić, służył i służy im wszystkim na różne sposoby: reżyserując, pisząc, ucząc, organizując, "wymyślając" Pod ostatnim określeniem należy rozumieć: pomysłami tryska jak gejzer! Co się pod innymi kryje - wyjaśni poniższa lista funkcji i inicjatyw, którymi można obdzielić parę życiorysów.

Otóż - oprócz stałej pracy naukowo-dydaktycznej na Wydziale Polonistyki UJ, od roku 1976 jest profesorem w krakowskiej PWST na Wydziale Reżyserii Dramatu i Wydziale Aktorskim. Tam też założył specjalizację wokalno-aktorską i - pierwszą w Polsce! - reżyserię teatru muzycznego. W latach 1975-96 pełnił funkcję kierownika literackiego krakowskiej opery i operetki, a w 1995 p.o. dyrektora artystycznego. W 1986 był kierownikiem literackim Teatru Ewy Demarczyk. Przez dziesięć lat (1980-90) kierownikiem literackim Starego Teatru. W latach 1978-80 prowadził zajęcia z teatru współczesnego na Wydziale Reżyserii Radiowej i Telewizyjnej w Katowicach. Przez kolejne dwa lata (1980-82) był wykładowcą języka polskiego na uniwersytecie w Neapolu (od tego czasu Włochy uważa za drugą ojczyznę). Od kwietnia do czerwca 1999 roku prowadził wykłady na UCLA w Los Angeles na temat współczesnego teatru europejskiego, a we wrześniu 2008 w Szkole Teatralnej Paolo Grassi w Mediolanie - na temat polskiego teatru współczesnego.

W roku 1990 wymyślił Festiwal Mrożka w Krakowie, którego był dyrektorem naczelnym i artystycznym, potem był dyrektorem artystycznym Europejskiego Miesiąca Kultury (1992), dyrektorem 5. Festiwalu Teatrów Unii Europy (Kraków 1996), dyrektorem programowym festiwalu "Kraków 2000", dyrektorem artystycznym festiwalu "Dedykacje" (festiwal odbywa się od 2004 roku, w cyklu dwuletnim). Jest członkiem Rady Programowej Teatru Rozrywki w Chorzowie (od 2000), a także współgospodarzem Krakowskiego Salonu Poezji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego (od 2002).

No i jeszcze parę funkcji można do tego dorzucić... Ale dosyć, ważniejsi od funkcji i stanowisk są ludzie. Ci, którzy byli i są jego nauczycielami, przyjaciółmi, uczniami.

Uniwersyteckimi mistrzami byli profesorowie Kazimierz Wyka i Jan Błoński. Pod kierunkiem pierwszego napisał pracę magisterską i rozpoczął rozprawę doktorską, a po jego śmierci promotorem jej został prof. Błoński. Później serdeczny przyjaciel, bo Żuk ma taką niezwykłą cechę, którą trudno nazwać jednym słowem, ale można ją opisać, używając nieco wyświechtanego powiedzenia, że jak "poczuje komunię dusz", to się zaprzyjaźnia. Nie czyni tego często, jest wybredny i wymagający, ale w przyjaźni oddany, serdeczny i traktuje ją bardzo poważnie. Na jego życiu zawodowym, twórczym i prywatnym bardzo zaważyły przyjaźnie z Tadeuszem Łomnickim, Marią Bojarską, Ewą Demarczyk, Sławomirem Mrożkiem, Janem Kottem, Anną Polony, Andrzejem Sewerynem, Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, Milvą, Giorgio Strehlerem.

Teatru uczył się od najlepszych - Konrad Swinarski i Jerzy Jarocki to jego teatralni mistrzowie. Niejednokrotnie mówił, że wiele im zawdzięcza. Swinarski był przyjacielem, Jarocki profesorem. Twardą lekcję przeszedł, tworząc z nim spektakl "Sen o Bezgrzesznej" w Starym Teatrze. Wspólnie pisali scenariusz, Żuk był na wszystkich próbach. Poznał, co znaczy prawda w teatrze, trud i radość tworzenia.

Wreszcie uczniowie - wieloma się szczyci, śledzi ich kariery. Uważa, że dzięki pracy ze studentami, poprzez ich odczuwanie sztuki, nie traci kontaktu ze współczesnością. Ale sam daje im bardzo wiele, jest pedagogiem wymagającym i bardzo studentom oddanym, dzieli się z nimi swoimi pasjami, otwiera im oczy i uszy, i budzi w nich wrażliwość na literaturę, muzykę, teatr, ciekawość świata i ludzi, bez czego prawdziwej sztuki nie można tworzyć. Do przyjścia na jego seminaria dramaturgiczne czy zajęcia z muzyki nie trzeba nikogo namawiać, wiadomo że będzie ciekawie i "pożytecznie". Jego byli studenci to dziś znani artyści polskiego teatru, m.in. Anna Polony, Krzysztof Warlikowski, Anna Augustynowicz, Krystian Lupa, Maja Kleczewska, Tadeusz Bradecki, Piotr Cieplak, Iwona Kempa, Agata Duda-Gracz, Grzegorz Jarzyna.

Bez teatru żyć nie może! Nie tylko bacznie go obserwuje, ocenia, przemierza nieraz tysiące kilometrów, aby zobaczyć jakieś wydarzenie artystyczne, ale też jest w środku tej twórczej maszynerii - reżyseruje. Samodzielną pracę reżyserską zaczął od opery Verdiego "Rigoletto" w Operze Krakowskiej (1989) ze scenografią Wiktora Zina, który zgodził się na zaprojektowanie scenografii, pod warunkiem że będzie reżyserował Opalski. I tak to się zaczęło - idealne połączenie miłości do muzyki i do teatru w realizacji opery. Potem przyszły inne spektakle muzyczne, w których łączył swe "kochanki". Jego widowiska z tekstami Bertolta Brechta i muzyką Kurta Weilla zachwycały teatralnością, muzyką, interpretacją słowa. Gdyby przytoczyć tu kompletną listę reżyserowanych przez niego spektakli, to przeważającą pozycję zajęłyby właśnie spektakle muzyczne, np. od 2007 r. nie schodzące ze sceny Teatru im. J. Słowackiego "Tango Piazzolla" czy "światowa prapremiera" operetki Karola Szymanowskiego "Loteria na mężów", którą reżyserował w Operze Krakowskiej (2007). Jeżeli sam nie reżyseruje, to często "służy" zaprzyjaźnionym reżyserom swą muzyczną erudycją, a także ogromną, gromadzoną od dziesiątków lat płytoteką, tworząc opracowania muzyczne do ich spektakli. W jego theatrum spotykamy nie tylko utwory z definicji przeznaczone na scenę, ale także przestawienia misternie ułożone z tekstów literackich, poetyckich, jak "Jesienin" w warszawskim Teatrze Ateneum (2009). Jego aktywny udział w Krakowskim Salonie Poezji jest niezbitym dowodem wrażliwości na poezję i troski o to, by mogła się stać udziałem wszystkich. To jeszcze jedna jego ważna cecha - pragnie, aby ludzie uczestniczyli w pięknych artystycznych wydarzeniach. Może nawet z naiwnością dziecka wierzy, że prawdziwa sztuka uszlachetnia.

W ostatnich latach mniej pisze tekstów krytycznych o teatrze, bo poprzez aktywne uczestnictwo w jego tworzeniu sam stał się przedmiotem krytyki. Natomiast trzeba pamiętać, że na liście różnych jego prac literackich ważne miejsce zajmują przekłady z francuskiego (m.in. poetyckie przekłady tekstów piosenek Edith Piaf) i włoskiego (np. Ąffabulazione P.P. Pasoliniego). Ma tak wiele zajęć i zdolności, że niektórzy mówią o nim "człowiek orkiestra" i pewne jest to, że ma plany i energię na całe lata świetlne.

Literatura, muzyka, teatr - która miłość jest ważniejsza? A może jest ich jeszcze więcej...

Anna Stafiej
Kraków
20 grudnia 2011
Portrety
Józef Opalski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia