Krew i mleko

"Wściekła krew" i "Czarne mleko" - 21. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt

Po szeroko komentowanych przez krytykę "Zburzonych" Kiriłła Wytoptowa, przyszedł czas na kolejne propozycje trwającego właśnie w Toruniu 21. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt, propozycje budzące równie żywe dyskusje. Jako pierwszy pokazany został spektakl, którego reżyserem jest Nurkan Erpulat. Jego "Wściekła krew" to pełna (bardzo) czarnego humoru lekcja...teatru. Drugim spektaklem tego wieczoru było wyczekiwane "Czarne mleko" Alvisa Hermanisa, który dotychczas zaprezentował na festiwalu Kontakt sześć swoich dzieł. Trzy z nich otrzymały I nagrodę, zaś sam Hermanis - dwukrotnie nagrodę dla najlepszego reżysera festiwalu

Grupa młodych ludzi staje w bojowych, nieco przerysowanych pozach na skraju sceny. Po chwili każdy z nich spluwa z pogardą, krzyczy, głośno rozmawia przez telefon komórkowy, ponownie spluwa. Później jesteśmy świadkami przepychanek: słownych i fizycznych. Gdy na scenę wchodzi młoda, przestraszona kobieta w szarym kostiumie – mamy pewność. Oto wkroczyliśmy do szkolnej klasy. Klasa Erpulata to grupa multikulturowa, agresywna i hałaśliwa; wykazująca całkowity brak szacunku wobec zalęknionej nauczycielki. Także wobec siebie samych. Młoda kobieta nerwowo ściska tomiki „Zbójców” Schillera i próbuje – bezskutecznie – rozpocząć swoje zajęcia teatralne. Jej uczniowie są jednakże zbyt zajęci wymianą obelg i popychaniem siebie nawzajem. Ta beznadziejna - z perspektywy bezsilnego ciała pedagogicznego – sytuacja ulega diametralnej zmianie, kiedy z plecaka jednego z uczniów wypada pistolet, który dostaje się w ręce nauczycielki. Od tej chwili to ona będzie tu ustalała reguły gry.

Naczelnym tematem spektaklu Erpulata jest problem integracji emigrantów. Nauczycielka, przedstawicielka niemieckiej inteligencji (finał jednakże ujawnia nieco inną prawdę o jej pochodzeniu…), posługując się komunałami przesiąkniętymi polityczną poprawnością, próbuje za wszelką cenę tchnąć w zdeprawowane i – przede wszystkim – odseparowane od łona niemieckiego społeczeństwa duszyczki oddech tolerancji, humanizmu i – przy okazji - zachwytu wobec nieśmiertelnej klasyki literatury.

Dzieło Erpulata ma bardzo przewidywalną strukturę. Doskonale wiemy, że gdy pistolet dostanie się w ręce nauczycielki, z ofiary zmieni się ona w ciemiężyciela, równie wulgarnego, agresywnego i nietolerancyjnego wobec innych kultur, jak jej nieznośni uczniowie. Wiemy, że upokarzani przez nią uczniowie, zmuszani do „grania” Schillera bez spodni, z jednej strony pokażą swoją słabość, lęk, z drugiej jednak – nawet przez łzy upokorzenia nazywać będą nauczycielką dziwką. Wiemy też, z jakiego rodzaju banałami, stereotypami i - przepełnionymi strachem oraz agresją wobec Innego - skostniałymi schematami myślenia będziemy mieli w spektaklu zespołu z Berlina do czynienia. I taki też zdaje się był zamysł reżysera. Multikulturowy dialog, usilne starania zintegrowania obcych kultur z „naszą”, próby wyzwolenia Innych spod jarzma ich archaicznej i ciemiężycielskiej religii – wszystkie te działania nasiąknięte są właśnie przewidywalnością struktur myślenia „wyzwolicieli”, hipokryzją i strachem przed Obcym, strachem zamaskowanym bezinteresowną chęcią niesienia pomocy „słabszym”. „Wściekła krew” jest niczym innym, jak absurdalną wersją dialogu kultury Zachodu z „innymi” kulturami. Jest przy tym bardzo dobrze zagrana, poprowadzona w równym, szybkim rytmie, niezwykle ironiczna i co rusz puszczająca „oko” w kierunku widza. Tak, znamy, znamy, „człowiek jest człowiekiem tylko wtedy, kiedy gra”.

Drugi spektakl tego wieczoru – „Czarne mleko” Alvisa Hermanisa – to dzieło całkowicie odmienne od swego poprzednika, zarówno stylistycznie, jak i znaczeniowo. Spektakl grupy z Rygi przenosi widza w sielsko-tanatyczną przestrzeń wsi, której najważniejszymi mieszkańcami są…krowy. To one determinują życie mieszkańców prowincji, one stanowią centrum tego mikroświata. Poetyckie, piękne wizualnie dzieło Hermanisa jest podzielone na szereg krótkich scen, które opowiadają o krowach zakochanych, cierpiących z pożądania, żarłocznych, złośliwych, rozpaczających, rodzących dzieci, wreszcie – uciekających od świata ludzi i zmieniających się w leśne bestie. Kostiumy i charakteryzacja aktorek, które na przemian grają zwierzęta i wiejskie kobiety, sprawiają, iż obserwujemy na scenie postaci będące wcieleniem rozbuchanej kobiecości: ogromnych rozmiarów biusty, podkreślające kobiece kształty, kwieciste sukienki, przerysowane makijaże, buty na wysokich obcasach. Jednakże owa kobiecość charakteryzuje jedynie krowy, kiedy aktorki wchodzą w rolę mieszkanek wsi, ich głowy zakrywają chusty, bujne piersi – obszerne swetry i kufajki. Kobiety i krowy połączone są nierozerwalnym węzłem, w pewien szczególny sposób – dopełniają się wzajemnie. Krowy są w spektaklu Hermanisa wcieleniem pewnych zachowań, pragnień i cech wiejskich kobiet, które – zajęte codzienną pielęgnacją domowego i przydomowego ogniska – nie potrafią, nie mają możliwości wydobycia owych zachowań, pragnień i cech „na zewnątrz” swej osoby. Kiedy mówią o krowach uwielbiających słodycze, krowach oddanych bez reszty uganianiem się za bykiem, krowach kokietkach, krowach drżących z pożądania – spowiadają się w swoisty sposób z własnych, niezaspokojonych, niespełnionych fantazji, dla których nie ma miejsca w wiejskiej rzeczywistości. 

W spektaklu Hermanisa widzimy tylko jednego mężczyznę – raz jest on wiecznie „podpitym” bykiem, raz – wiejskim gospodarzem. Ów gospodarz stanowi w krowio-kobiecym mikrokosmosie rodzaj demiurga, wielkiego reżysera, który kieruje losami wszystkich mieszkanek wsi. Jest to jednak demiurg niedoskonały, reżyser pozbawiony pełni władzy. Jest w spektaklu scena, w której gospodarz kręci wielkim, metalowym kołem; do koła przytwierdzone są łańcuchy, które pętają krowy. Roześmiany demiurg kręci kołem żywota swoich krowich podwładnych. Jest jednakże również scena, kiedy krowy się buntują; wtedy to gospodarz jest zniewolony przez łańcuchy, którymi spętały go krowy. Sceny te doskonale oddają charakter świata wykreowanego przez Hermanisa. Ów świat nie jest wcale bezwzględną dyktaturą męskiego pierwiastka, jest nieustannym ścieraniem się dwóch sił, równie potężnych, czasem zaś – tak samo niedoskonałych. Ale każdy świat ma swój koniec. Tytułowe czarne mleko, które w pewnym momencie zaczynają dawać krowy, jest rodzajem zapowiedzi, wróżby. Kolista struktura wiejskiego świata zostaje naruszona. Życiodajną biel mleka zastępuje czerń – symbol pustki, śmierci, ciszy. Gospodarz, dobrotliwy demiurg zmienia się we właściciela ubojni. Nie jest już reżyserem życia, jest teraz tylko panem śmierci.

„To nie jest spektakl o krowach” – powiedział po prezentacji swego dzieła Alvis Hermanis. To spektakl o końcu pewnej rzeczywistości, końcu pewnego mikrokosmosu. Niedoskonałego, toczącego się wciąż tym samym, leniwym rytmem. Ale przepełnionego poezją, której próżno szukać w świecie, który go zastąpił.

Ballhaus Naunynstraße (Berlin/Niemcy)
Nurkan Erpulat i Jens Hillje „Wściekła krew”
Reżyseria: Nurkan Erpulat

Teatr Nowy (Ryga/Łotwa)
„Czarne mleko”
Reżyseria: Alvis Hermanis

Anna Jazgarska
Dziennik Teatralny
25 maja 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia