Krótka historia wdowca

"Mężczyzna wart zachodu" - reż: P. Szczerski - Teatr im. Żeromskiego w Kielcach

"Mężczyzna wart zachodu" opowiada historię zamożnego wdowca Christophera Osgood, który, ku swojemu zaskoczeniu, odkrywa, że stał się niezwykle łakomym kąskiem dla szeregu otaczających go kobiet. Każda z dam posiada inny wachlarz zalet oraz inny arsenał sztuczek, mających dopomóc im w usidleniu swojego celu

Zadanie to jednak nie będzie łatwe, gdyż Tofik, bo taki pseudonim nosi główny bohater, jest wyjątkowo oporny na wdzięki kobiet, a jego myśli krążą wciąż wokół zmarłej żony. Radą służą mu dwie osoby: jego córka oraz przyjaciel, których poglądy na temat tego, jak powinno wyglądać życie uczuciowe Christophera, są względem siebie opozycyjne.

W przypadku omawianego tytułu mamy doczynienia z farsą, której główny cel został osiągnięty. Świadectwem tego jest reakcja publiczności, która żywym śmiechem odpowiadała na przedstawione sytuacje sceniczne. Widzowie zaśmiewali się zarówno z dowcipu słownego jak i komizmu wynikającego z konstrukcji przejaskrawionych, ale sympatycznych postaci.

Reżyser zaserwował nam lekki temat dotyczący perypetii uczuciowych, wokół których oscyluje cała fabuła przedstawienia. Postaci - jak to w farsie bywa - nie są skomplikowane psychologicznie ani nie \'toczą walki\' z codziennością. Wydają się swobodnie odnajdywać w otaczającym ich świecie.

Reżysera – Piotra Szczerskiego - zainspirowała historia, która została przeniesiona wprost z powieści pisarki Rosemary Friedman o oryginalnym tytule „An eligible man”. Warto dodać, że reżyser jeszcze do niedawna tworzył dzieła odbiegające od konwencji komediowej. Wygląda na to, że poszukuje on nowych środków wyrazu, które - być może - odnalazł właśnie w tej sztuce. Twórca w wywiadzie dla „Gazety teatralnej” tak opisuje tę niezwykłą metamorfozę: „Teraz wiem, co to jest dar życia, cieszę się nim i chętnie podzielę się swoją radością. A komedia jest takim gatunkiem, który pozwala tę radość przeżywać i dawać ją”.

Moją uwagę zwróciła przede wszystkim kwestia asymilacji kultury angielskiej w przedstawieniu. Nazwiska postaci, nazwy własne, niektóre elementy charakterystyczne dla krajów anglosaskich, takie jak: gra w golfa, brydż, żywność ekologiczna czy sklep Marks & Spencer nie stanowiły najmniejszego utrudnienia w odbiorze sztuki, wręcz zostały przyjęte jako „nasze własne”.

Analizując spektakl od strony formalnej, rzuca się w oczy fakt, że scenografia jest niezmienna przez prawie cały czas trwania widowiska, wyłączając pojawienie się w jednej z końcowych scen dekoracji symbolizujacej kulturę Chin, koniecznej dla rozeznania widza w miejscu akcji. Muzyka wykorzystana w przedstawieniu to głównie sędziwe już, ale wciąż dobrze znane angielskie piosenki z gatunku pop. Natomiast kostiumy aktorów niczym nie różnią się od stroju przeciętnego Europejczyka XXI wieku.

Widzowie, którzy preferują teatr w formie klasycznej i lekkiej, będą zadowoleni po obejrzeniu „Mężczyzny wartego zachodu”. Przestrzeń działań scenicznych oraz przestrzeń widza nie przenikają się ze sobą, aktorzy raczej nie naruszają sfery publiczności i nie wymagają od widza interakcji. 

Kielecka publiczność podczas spektaklu otrzymała dużą porcję przyjemnej rozrywki, po którą wciąż można się udać, bo przedstawienie jest grane do końca stycznia w Teatrze im. Żeromskiego. Jestem przekonana, że czas spędzony na tym właśnie tytule nie okaże się straconym!

Karolina Bugajska
Dziennik Teatralny Kielce
24 stycznia 2012

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia